Dojeżdżamy do Sutivan. Tutaj wskazówka dla wszystkich wybierających się do miasteczka. Jest gotowa piękna obwodnica, co oznacza że nie trzeba pakować się do centrum i męczyć wąskimi uliczkami, tylko zjechać sobie do zachodniej części miasteczka. Tam zostawiacie samochód na bezpłatnym parkingu przy samym brzegu i fru do miasta, albo na plażę
Krzyżykiem zaznaczyłem nasz apartman i najbliższą plażę Majakovac.
A tak wygląda nasza lokalizacja z góry
I dalej na zachód w stronę plaży Likva
No to zajeżdżamy pod apatman i tu zaczyna się najzabawniejsza historia wyjazdu
Staliśmy jeszcze przed bramą wjazdową na parking, jak dostrzegliśmy starsze małżeństwo machające do nas z tarasu na parterze, po prawej stronie. Nie zdążyłem jeszcze wysiąść z auta jak starszy pan zjawił się przy bramie i zaczął ją otwierać. Przywitał nas bardzo serdecznie, poprosił żebyśmy wjechali i wybrali sobie miejsce, które nam pasuje. Pani machała z tarasu i zapraszała do siebie
Wyjąłem voucher i podszedłem do tarasu przywitać się. Potem podałem kobiecie dokumenty. Na co miła pani mówi: Tak to tutaj, czekamy na was, zapraszamy do środka . Starszy Chorwat zdążył zaprzyjaźnić się z Zosią, pokazał jej gdzie jest rowerek, specjalnie dla niej przygotowany, przy okazji gdzie dla mnie
, co bym po pieczyste nie musiał rano z buta pociskać. Idziemy do środka. Wchodząc mówię do żony że coś mi nie pasuje, bo rezerwowałem apartman na pierwszym piętrze, a nie na parterze
Ale nic idziemy dalej. W środku zupełnie inaczej niż na zdjęciach, które oglądaliśmy w necie. Apartman ma chyba ze sto metrów, a taras drugie tyle i ciągnie się aż za dom. Na tarasie leżaki plażowe, basen dla dziecka, ponton, wielki stół, a w środku
, nie będę się zbytnio rozpisywać, powiem tylko że wysoki standard. Oglądamy pokoje. Zbierając lekko szczękę
mówię Agnieszce, że kobieta voucher przeglądała i dali nam swój najlepszy apatman, bo im się chyba jeszcze nie wynajął. Może to taka nagroda, że zarezerwowaliśmy u nich jako pierwsi ? (rezerwowałem na początku października ) Jakoś próbuję sobie to wytłumaczyć. Apartament jest bez wątpienia lepszy niż ten, który rezerwowałem także nie będę protestować
Widziałem go w necie przed wyjazdem i kosztował ponad 4 tysi za tydzien
Jeśli tak ma być, to niech się dzieje wola nieba
Gospodyni zaprosiła nas na taras, mąż otworzył browary i gościmy się w najlepsze
Popijamy sobie piwko, gadamy o pięknej Chorwacji, pan zapewnia nas że wszystko to co tu widzimy jest dla nas i mamy z tego korzystać do woli. Po jakimś czasie pojawił się z kawałkiem słoniny i że to też dla nas, domowa i że prima sort. To my też po prezenty, potem bagaże przez taras chop i dalej popijamy. No jest cudownie, jeszcze nikt tak nas w życiu nie gościł. Po jakimś czasie stwierdzili że będą się zbierać bo się spóźnią na prom do Splitu, gdzie mieszkają. No to się żegnamy i mili gospodarze wychodzą. Tyle co zdążyłem się przebrać, bo chcieliśmy iść na plażę, dzwonek
Mili państwo stoją w drzwiach z nietęgimi minami
Okazało się że przyjechała Zorica, ich sąsiadka i że to ona ma dla nas apartman, a oni sie pomylili i że bardzo nas przepraszają i nie wiedzą jak mogło do tego dojść i że to ich wina, itd. Okazało się, że cały dom nie jest ich własnością, jedynie ten apartament. Co się namęczyliśmy, żeby ich przekonać że się nie gniewamy i że wszystko jest ok i że u Zoricy też nam będzie dobrze. Dawno nie spotkałem tak przemiłych ludzi. Przenieśliśmy się do Zoricy, która znowu nas przepraszała za nieporozumienie. Co za dzień
Pokazałem Zoricy naklejkę na samochodzie, nasze forum w necie i powiedziałem że muszę tę historię opisać, bo jest ona dowodem na ich gościnność.
Trochę przegadałem ten odcinek
Sorry jeśli przynudzałem, ale miło mi się wspomina tamte chwile
Na koniec nasz apartman, czyli ten Zoricy . Ech, dobrze nam tam było