Dzień 1:
Wstaliśmy o 9 rano (jechałem z dziewczyną), wrzuciliśmy bagaże do auta i nagle mnie oświeciło, nie mam kąpielówek
Krótka wymiana zdań, jedziemy do sklepu po brakujący, jakże niezbędny, element. Z Wrocławia wyjechaliśmy około 10, mniej więcej po półtorej godzinie dojechaliśmy do Kudowy Zdroju, gdzie chwilę odpoczeliśmy (spacerek etc). 30
minut później byliśmy już na przejściu Kudowa Słone, szybkie tankowanie na Shellu i kontrola graniczna.
Celnik (polski) oglądał doś długo paszporty, coś tam wklikał w komputer i po 3-4 minutach machnął ręką. Jesteśmy w Czechach
Od razu po wjeździe do Nachodu, po lewej stronie, zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Po wejściu przesympatyczna Czeszka od razu zapytała "winietku?", kiwnąłem twierdząco głową - 200koron (płaciłem kartą).
Jedziemy dalej. Olomouc, Brno (po drodze jakoś mało parkingów, gdzie można się zatrzymać), chwila odpoczynku, zjedliśmy kanapki, wypiliśmy Nestea i jedziemy dalej. Mijamy granicę z Austrią (odprawa trwa sekundę, celnik zapytał tylko "co robicie w Austrii"), zatrzymujemy się w sklepie "duty free", znaczy się, bezcłowym. Kupiliśmy Becherovke (1l za 9EUR) i Metaxe (7*, 1l) za 15EUR, a także winietę na autostradę. Sprawdziłem na mapie jak jechać dalej i pojechaliśmy w stronę Wiednia. W stolicy byliśmy około 18, wjechaliśmy do centrum i pozwiedzialiśmy, co zajęło nam mniej więcej godzinę.
Granicę Słoweńską i Chorwacką mijaliśmy bez problemów, odprawa polegała na pokazaniu przez okno paszportów (nawet nie były sprawdzane).
Za Zagrzebiem, zjeżdżając z autostrady, zatrzymaliśmy się na stacji INA (czy jak jej tam), zatankowałem (Eurosuper 95 za 8kn) i postanowiliśmy się przespać (nie tylko my
).
Dzień 2:
O 5 rano wyjechaliśmy z parkingu, po drodze zatrzymując się kilka razy, między innymi przy postoju z prześlicznym (jest na zdjęciach) mostem i widokami na KRKA, po drodze mijając sporą grupę Polaków. Dojeżdżając do Splitu autostrada się skończyła, zapłaciłem 157KN za przejazd (można płacić kartą, EUR i KN) i od razu skierowaliśmy się na port (Trajekt) - droga jest doskonale oznaczona.
W ogóle, jeśli chodzi o drogi w CRO, to są one doskonałe. Pomijając to, że wszędzie są (albo są budowane) autostrady, tunele przecinające góry (jeden miał prawie 6km), to są doskonale oznakowane. Przy każdej stacji
benzynowej znajduje się info o odległości do kolejnej, przy parkingu odległość do następnego (w Serbii mają tak samo, może to jakiś wspólny pomysł?:) ), tak więc mnie się podobało.
W porcie kupiliśmy bilety na prom na Brać (Jadrolinija, niestety ten drugi jest niewiele tańszy, pływa co 3 godziny i nie można płacić kartą), ceny to 25kn/osoba i 88kn za auto. Prom odpływał o 11.
Błędem było pozostawienie czapki i napoi w aucie, bo po pierwsze - spaliłem sobie głowę i ręce, po drugie, jamnica (W sensie woda mineralna) 0.25l kosztuje tam 14kn.
o 12 byliśmy w Supetarze. Po półtorej (!!!) godzinie błądzenia po mieście w szukaniu naszych apartamentów (kto by pomyślał, że dla Chorwatów droga na mapie to nie tylko asfaltówka, ale także ścieżka usypana z kamieni), trafiliśmy do Państwa Petranic, zaparkowałem auto, wzięliśmy prysznic i poszliśmy spać. Wieczorem zapoznaliśmy się z atrakcjami miasteczka oraz drogą do apartamentu (po 10 dniach kosztowała mnie ona z 10 kilo utraty wagi
).
Kolejne dni, to leżakowanie, opalanie i pływanie w morzu, rozpisywać się nie będę.
Co do jedzenia - wszędzie jest podobne. Szkoda, że mają tak mało owoców morza (jadłem kalmary smażone, grillowane, grillowane krewetki, sałatkę z ośmiornicy), sporo pizzy (dobrej) i innego jedzenia (sałatka z kurczaka, przepyszny!!! prsut). Ceny - będąc przyzwyczajonym do Grecji - niskie. Pizza około 35kn (duuuuża), kalmary podobnie, sałatka z hobotnicy (ośmiornica krojona, w oliwie z oliwek z jakimś ziołem) - 60kn, krewetki 90kn, piwo 10-12kn, cola (0.25, innych nie ma) tak samo.
Szkoda, bardzo szkoda, że nie mieli tam ośmiornicy grillowanej (nawet na moją prośbę nie chcieli jej przyrządzić), faszerowanych kalmarów itp. Cóż, to takie zboczenie z Grecji
29 czerwca była jakaś impreza związana ze świętem miejskim Supetaru (??), niestety aparatu zapomniałem
Za to dało mi się zjeść jagnięcinę z rusztu z zimnym piwkiem Lasko (mmmniam).30 czerwca - Fish Picnic
za 180kn/osoba (25euro) wybraliśmy się na fish picnic z Supetaru do Omisa. O 9 wsiedliśmy na łajbkę zwaną Joan, dostaliśmy do picia rakiję i wypłyneliśmy w stronę tego pirackiego miasteczka.
Omis jest śliczny. Więcej pisać mi się nie chce
Brakowało mi jego klimatu w Supetarze. Chłodne uliczki, w których za grosze można kupić alkohole i przysmaki (2l cudownego, pysznego białego winka za 30kn, rakija litr za 35kn, travarica za 15kn i jakiś ser (kozi?) - słony, ale dobry).
Bardzo fajna, piaszczysta plaża.
Sam piknik był ok, dostaliśmy do jedzenia jakąś grillowaną rybę z winem, wszystko "do upadłego". Na szczęście nie upadł nikt (poza nastoletnim czechem, który chciał za wszelką cenę pobić rekord picia wina).
Ryby mi posmakowały, więc postanowiłem zrobić lepsze:P
Wypytaliśmy w informacji turystycznej (ci nasi Chorwaci jakoś unikali rozmów, w ogóle się nie "integrowali").
O 8 rano byliśmy na targu, na którym kupiłem ryby (ktoś wie co to za gatunki??
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ar/49.html ) te duże za 70kn, małe za 40kn (w konobach kilo ryb to minimum 200kn). Duże grillowałem w folii aluminiowej, wypatroszyłem, dodałem czosnku, cebuli, polałem oliwą z oliwek, sokiem z cytryn, dodałem bazylię. Były pyyyyyyyyyyyycha
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ar/59.html Zrobiłem do nich sałatkę z pomidorów, ogórka, oliwy z oliwek, pieprzu cytrynowego, czosnku i bazylii, do tego tzatziki i winko do picia
Pozostałe smażyłem (patelnia czerwonego wina, po kilkunastu minutach odparowała z niego woda, dodałem wtedy cytrynę, wrzuciłem ryby, dodałem oliwę z oliwek. Te również wyszły przepyszne
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ar/67.html
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ar/68.html
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ar/70.html
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ar/71.html
Winko marki Vinko też było ok:P
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ar/69.html
Szkoda, że poza rybami nie można tam kupić innych morskich przysmaków (były jeszcze małże, ale nie umiem ich robić, więc nie kupiliśmy, liczyłem na kalmary i ośmiornice, ale rybacy robili tylko wielkie oczy i nic z tego nie wyszło). Kupiliśmy za to kilo świetnych, zielonych owoców, które się obierało i jadło, słodkie były (co to??). Co to jest Prośek (proszek), który każdy chciał nam "wcisnąć"?
Wycieczka do mircy i sutivana skończyła się wpakowaniem auta na jakiś płot (nie ma to jak droga pod kątem 45` +
nawierzchnia żwirowa, jechało samo
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ca/17.html
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supe ... ca/18.html
- na szczęśćie strata niewielka.
Sporo tam maluchów
http://wroclaw.net.pl/~mcr/wakacje/supetar/mirca/7.html
Miejscowości świetne. Droga szeroka na 2m, dwukierunkowa, kręta, słabo oznaczona. Miałem dość i, mimo świetnych widoków, wróciliśmy do apartamentów. Rozpadał się deszcz. Kolejny dzień też mało słoneczny, dzięki czemu zwiedziliśmy cały Supetar.
Dzień później słońce świeciło, ale my wyjechaliśmy do Polski...
Chciałem zwiedzić Salonę (tą, koło Splitu), ale po wjeździe nie było znaków na te zabytki, więc po dwukrotnym zjeżdzeniu tego miasteczka wróciliśmy na autostradę.
Nocleg zrobiłem sobie 100km od Wiednia, granicę z PL przekraczaliśmy w Boboszowie (nigdy więcej!)
To tyle