Zapraszam na nie planowaną relację z ubiegłorocznej wycieczki rowerowej. Na szczęście nie wykasowałem zdjęć w komórce
.
Startuję rano z stacyjki w mojej od niedawna dzielnicy Opola.
Cieszą poranne widoki zza okna
.
Rower przypięty pasami grzecznie stoi
.
Przesiadka w Nysie. Tym z prawej przyjechałem a tym z lewej udam się w dalszą podróż do Głuchołaz
.
Ruszam ze stacji w Głuchołazach kierując się na Mikulovice.
Po krótkim zjeździe na rozgrzewkę jest dość solidny podjazd, który kończy się za ostatnimi zabudowaniami. Następnie szosa prowadzi ostro w dół. Pod koniec stromego zjazdu przekraczam granicę a chwilę później przemykam koło zabudowań byłego przejścia granicznego, które było po Czeskiej stronie. Potem skręt na Mikulovice i trzymam się trasy na Zlate Hory. Droga cały czas wspina się do góry. Na Stravie jeden odcinek oznaczony jest nawet jako podjazd 4-tej kategorii.
Chmury nad górami zaczynają się przerzedzać. Na wprost Biskupia Kopa. Widać nawet wieżę.
W Zlatych Horach czeka mnie długi zjazd. Centrum miasteczka w ostatnich latach wyładniało. Rzut oka na wrzecionowaty rynek.
Niedawno powstała nowa droga, którą można przejechać z Jarnołtówka bezpośrednio do Zlatych Hor.
Należy skręcić w prawo pod koniec Zlatych Hor. Jest się znak wskazujący kierunek na Jarnołtówek. W przeciwnym kierunku w Jarnołtówku trzeba kierować się na tamę jadąc drogą koło kościoła.
Granicę przekraczam podążając właśnie tą drogą.
Pierwszy dłuższy odpoczynek mam zgodnie z planem niedaleko granicy pod wiatą turystyczną w pobliżu tamy w Jarnołtówku.
Po odpoczynku kieruję się na Pokrzywną a z niej na Wieszczynę. Tutaj są najgorsze fragmenty asfaltu. Zwłaszcza wyjazd z Pokrzywnej w kierunku Wieszczyny jest w stanie daleko posuniętego rozpadu
. W Pokrzywnej skracam sobie trasę ścieżką pieszo-rowerową obok ośrodków z domkami kempingowymi.
W Wieszczynie chciałem wejść na wieżę widokową. Niestety teren ośrodka z wieżą zamknięty z powodu obostrzeń covidowych
. Szkoda, że na wielkim znaku przy głównej drodze nie ma o tym wzmianki.
W międzyczasie asfalt zmienia się na nowy. I tak już jest aż do Prudnika
. Przed Prudnikiem czeka mnie długi zjazd
. W mieście jest sporo starych niszczejących kamienic. Można trafić na poniemiecki napisy gdy odpadnie tynk lub złuszczy się farba.
Między Prudnikiem a Moszną prowadzii teraz fajna ścieżka rowerowa, którą gorąco polecam.
Większość prowadzi wzdłuż głównej drogi odbija jednie do Białej gdzie w centrum jest fragment bez ścieżki rowerowej.
Przy wyjedzie z Białej umiejscowiono Parking gdzie można zostawić samochód i pojeździć sobie rowerem.
W Mosznej zamek w remoncie i sporo turystów.
Na dodatek jest konkurs jeździecki w stadninie. Przez to muszę nieco poczekać na obiad w jedynej tutaj restauracji. Później okazało się że w Łączniku były otwarte restauracja i Pizzeria z wolnymi miejscami. Obiadek był dobry
.
Moszna żegna mnie sielskimi widokami
.
Dalsza trasa to Łącznik – Rzymkowice – droga szutrowa przez las (w miarę dobry stan choć trafiają się i to nawet głębokie dziury) – Ochodze (można jechać dalej prosto przez las na Pucnik i Domecko) – Opole.
W pobliżu domu kluczę trochę by dobić do setki
.
Pokonałem 101 km.
Przekrój wysokości wygląda tak:
Pozdrawiam.