napisał(a) Rysio » 22.02.2016 09:43
anakin napisał(a):Dobra teoria, ale pod warunkiem, że kupujesz auto nowe.
Służbowy Trafic II 2.0 dCi 90 KM (FLOH), 2008 r., kupiony nówka sztuka salonowy, 115 500 przebiegu i dziś kolejna faktura na biurku. Tym razem przewód turbiny. W grudniu były 2 wtryski, wcześniej sprężarka klimy. Elektryczne szyby, brak świateł, rozlatujące się klamki, rolki z przesuwanych drzwi, migające poduszki czy ABS to szkoda wspominać, bo to się naprawia częściej niż tankuje. Zawieszenie się robi przy okazji wymiany oleju czyli co rok prawie w całości. Średnio na rok trza przyjąć jakieś 4 - 5 tyś na naprawy żeby jeździło (średnia z ostatnich 3 lat). Całe szczęście że to model jeszcze bez dwumasy i DPFa, bo bym musiał podwoić albo potroić roczny budżet na naprawy.
Gdyby mi Astra z 2002 r albo Łoś V40 z 1997 roku generował takie koszty, to tak jak napisałeś 2 litry z kosiarki bym odlał na siedzenie
Edit: W łosia zainwestowałem ostatnio 2x25 zł w siłowniki tylnej klapy bo dostałem pod Lidlem nią w łeb jak wiało i pióra wycieraczek za 80 zł. Wcześniej to jak go kupiłem 1,5 roku temu za 500E to zrobiłem rozrząd, zawiedzenie, 1 poduszkę silnika i wszystkie płyny eksploatacyjne z filtrami + serwis klimy - łącznie 1600 zł. części + naprawa. Większość to koszt rozrządu który mi starczy na kolejne 10 lat, bo przebiegu na 100% nie wykręcę.