napisał(a) LFB » 14.04.2015 08:08
Prawda jest taka że nagle coś może się zepsuć zarówno w kilkuletnim samochodzie, jak i kilkunasto. Najmniejsze ryzyko jest w aucie salonowo nowym, ale i tak może nagle wyjść jakaś wada montażowa, fabryczna, modelowa itd... Ja w moim Escorcie którego użytkowałem sześc lat pomiędzy jego 10 a 16 urodzinami, miałem dwie unieruchamiające awarie i obie wydarzyły się tuż pod domem. Jedna z nich to banał (pęknięte plastikowe kółko prowadzące linkę do sprzęgła) które nawet za granicą dało by się tanio naprawić, drugie to już ciężka liga (uszczelka pod głowicą). Moim zdaniem to niewiele jak na 6 lat i taki wiek auta, i trzeba by mieć pecha żeby akurat trafić z tymi awariami w kilkanaście dni wakacji. Obecnie mam 6 letnie auto i w ciągu dwóch lat miałem już jedną unieruchamiającą awarię (alternator), pytanie co się wydarzy przez następne 4 lata, i czy o połowę młodszy samochód dorówna awaryjnością starszemu? Patrząc po doświadczeniach moich znajomych jest to bardzo możliwe.
Mój sposób na minimalizację stresu to wykupione asistance i odłożone co nieco pieniędzy na lawetę do Polski (żeby poważnej awarii nie musieć naprawiać na przykład w Austrii) i tyle.
Ostatnio edytowano 14.04.2015 09:20 przez
LFB, łącznie edytowano 1 raz