greenrs napisał(a):max21 napisał(a):Ja też mam nie najnowsze autko , którym byłem 2 razy w Chorwacji i wybieram się znowu
Podstawowe rzeczy wymienione- sprzęgło, hamulce ,paski klinowe, świece, filtry i oleje, rozrząd mam na łańcuchu.
W tym roku robię przegląd alternatora i wymianę oleju w skrzyni biegów.
Dodatkowo jeszcze ubezpieczenie na podróż, numer telefonu na lawetę w Polsce i w drogę
I takim autem możesz czuć się pewniej niż odebranym tydzień temu z salonu
Opinia wydana chyba nieco na wyrost. Widzę, że Panowie zabrali się za udowadnianie, iż stare jest lepsze od nowego. Oczywiście była pewna epoka w motoryzacji, gdzie gwiazda na masce w123 i w124 lub samochód wyprodukowany w Japonii były synonimem niezawodności. Natomiast nie widzę powodów, by twierdzić, iż 15-letni samochód - niestety często w naszych realiach z przekręconym licznikiem - jest lepszy od nowego. Raz jeden w życiu kupiłem nowego Fiata i wiecie co? Pojechałem nim do Chorwacji i z powrotem i jeździłem jeszcze dwa lata, bez żadnej awarii, dopóki żona nie rozbiła w drzazgi. Czterokrotnie dostałem nowe auto służbowe, którym przejeżdżałem 170-200 tys. i wiecie co? Raz jedyny musiałem skorzystać z lawety. Mało tego wszystkie auta były produkcji francuskiej. Ale oczywiście stereotyp nakazywałby omijać szerokim łukiem auta na `F`. Moim subiektywnym zdaniem, jeśli stać mnie byłoby na nowy samochód, kupiłbym go. Sama świadomość tego, że nie dołożę do niego ani grosza, oprócz kosztów przeglądu przez cały okres gwarancji, czyli z reguły 2, 3 lata, jest mocno zachęcająca. Ale to jest moje subiektywne zdanie i każdy ma prawo myśleć i robić tak jak podpowiada rozum (albo serce) .