te kiero napisał(a):dużo zależy od historii Twojej Yariski, ale jak piszesz, że egz całkiem zadbany (i nie chodzi tylko o wygląd ), to bym się nie martwił; na forum są przykłady Cromaniaków, którzy jeżdżą takimi egz. z powodzeniem;
pytanie ile jeździsz nią na co dzień?
Wyrocznia napisał(a):Jako, że jestem jeszcze dość młodym kierowcą (w sobotę stuknęło mi 5 lat i 5 miesięcy) zastanawiam się, czy mój piętnastoletni Yaris udźwignie podróż do Chorwacji. Na szczęście mieszkam blisko granicy czeskiej i słowackiej, więc łącznie wyszłoby jakieś dwa tysiące km w obie strony (oczywiście przed wyjazdem będzie wymiana olejów i przegląd u mechanika).
Najdalej byłam nim na Podlasiu; problemów nie było, pojazd jest całkiem zadbany
te kiero napisał(a):sprawdziłbym dodatkowo ukł. chłodzenia i ładowania (ogólnie elektrykę) + stan paska, ja w każdym bądź razie tak robię przez wyjazdem
Pääkäyttäjä napisał(a):Wyrocznia napisał(a):Jako, że jestem jeszcze dość młodym kierowcą (w sobotę stuknęło mi 5 lat i 5 miesięcy) zastanawiam się, czy mój piętnastoletni Yaris udźwignie podróż do Chorwacji. Na szczęście mieszkam blisko granicy czeskiej i słowackiej, więc łącznie wyszłoby jakieś dwa tysiące km w obie strony (oczywiście przed wyjazdem będzie wymiana olejów i przegląd u mechanika).
Najdalej byłam nim na Podlasiu; problemów nie było, pojazd jest całkiem zadbany
Skoro moje pierwsze własne cztery kółka - Renault 21 (gdybym je miał, miałoby 25 lat) dało radę pojechać ze mną aż do Francji a potem siedemnastoletnia Ibiza (którą mam nadal jako "backup" i do śmigania po mieście) była dwa razy w słonecznej Italii, to niby dlaczego Yaris nie dałby rady? Jak jest sprawny mechanicznie, to da radę.
Przed dłuższą wycieczką trzeba dokładnie obejrzeć auto - paski, przewody gumowe, poziom płynów, hamulce... i w drogę. Ja Ibizą jechałem z uwalonym czujnikiem powietrza i dało radę
Wyrocznia napisał(a): zastanawiam się, czy mój piętnastoletni Yaris udźwignie podróż do Chorwacji.
szaki17 napisał(a):Wyrocznia napisał(a): zastanawiam się, czy mój piętnastoletni Yaris udźwignie podróż do Chorwacji.
Ja mam Clio z 2003 i już trzy razy było w Cro i dawało radę, po drodze wiele razy zastanawiałem się po co ludziom fury za 100k jak jadą nimi jak furmanką, w 2018 też jadę. Yaris i Clio gabarytowo i "silnikowo" podobne autka więc spoko, da radę, przegląd przed wyjazdem i po problemie.
Wyrocznia napisał(a):
Ha, jak się wybiorę i dojadę, (bo trzeba jeszcze ogarnąć ČR, by nie dostać "pokuty") to na pewno napiszę w tym wątku, bo dla mnie to będzie wyczyn; podobnie, jak zdanie prawa jazdy w Krakowie.
Pääkäyttäjä napisał(a):Wyrocznia napisał(a):
Ha, jak się wybiorę i dojadę, (bo trzeba jeszcze ogarnąć ČR, by nie dostać "pokuty") to na pewno napiszę w tym wątku, bo dla mnie to będzie wyczyn; podobnie, jak zdanie prawa jazdy w Krakowie.
Co chcesz ogarniać w ČR? Po 10 latach mieszkania tam uważam, że to chyba najmniej problematyczny kraj do poruszania się autem na czeskich autostradach jest nawet pomoc drogowa za friko
Habanero napisał(a):Zwróciłbym również uwagę, oprócz tego wszystkiego co wcześniej koledzy napisali, na ubezpieczenie Assistance. Przy starszych samochodach warto prześledzić oferty firm ubezpieczeniowych i wybrać ofertę z jak największym zasięgiem holowania. Znajomi w tym roku przeżyli gehennę wracając z Ciovo. Na wysokości Zadaru samochód staną i cała podróż do Polski odbyła się z przesiadkami w lawecie. Do Austrii dojechali w ramach Assistance, dalej do kraju wracali już lawetą austriacką do Czech, a następnie z granicy czesko- austriackiej polską lawetą do Bielska-Białej. Z Austrii do Polski na własny koszt. Potem samochód musieli zostawić na tydzień w warsztacie i wrócili do Wejherowa ze szwagrem, który po nich przyjechał.
Wyrocznia napisał(a):Mieszkasz w ČR? Wow! Super. Z tą autostradą to dobrze wiedzieć.
Po pierwsze - przejechać się tam kilka razy, żeby przestawić się na tryb jazdy "jestem za Olzą", gdzie 50 km/h to 50 km/h, a nie 74 - 80, jak w Polsce
Po drugie, ogarnąć sobie, co trzeba zabrać, żeby nie dostać "pokuty" - mnie ten "zaszczyt" jeszcze nie spotkał, ale znajomi narzekali...
Po trzecie, ale to już tylko przy okazji - przełamać się trochę, żeby nie wstydzić się mówić po czesku; ew. mieszaniną czeskiego i polskiego. Mam czeskie, ekhm morawskie korzenie, a moje wizyty w drugiej ojczyźnie sprowadzały się albo do przemy... ślanych zakupów czekoladek i alkoholu w Cieszynie i Trzyńcu albo do przejazdów tranzytowych
Pääkäyttäjä napisał(a):Wyrocznia napisał(a):Mieszkasz w ČR? Wow! Super. Z tą autostradą to dobrze wiedzieć.
Nieee, już nie mieszkam... trochę tęskni się mi za Brnem.
Ok. rozumiem. Nie wątpię; ech, południowe Morawy... Mnie by się też tęskniło; zwłaszcza za spokojem Czechów no i za kuchniąPo pierwsze - przejechać się tam kilka razy, żeby przestawić się na tryb jazdy "jestem za Olzą", gdzie 50 km/h to 50 km/h, a nie 74 - 80, jak w Polsce
W Czechach karane jest nawet przekroczenie prędkości o 1-2 km/h. W praktyce oznacza to z reguły 100 Kč mandatu płatnego na miejscu w przypadku cizinců. Zasada jest taka, że jeździłbym jak lokalsi ale byłbym ostrożny - nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się na suszarkę albo jakiegoś nieoznakowanego Passata/Škodę. Nie, żebym ja jeździł jakoś mega przepisowo, zdarzyło się mi wyprzedzić na D1 radiowóz na ograniczeniu do 110 - oni jechali chyba 100, ja - 120. Za to w lusterku widziałem, jak zabrali się za typa z dostawczaka - ten pędził 140 (trzeba być mega głupim, by dać się złapać oznakowanym).
Fakt. Racja. Jako, że nie mam doświadczenia w jeździe po zagranicy przed podróżą do Chorwacji musiałabym sobie trochę pojeździć po ČR (a nie hamować z piskiem opon, jak kiedyś w Marklowicach Górnych koło Jastrzębia i Karwiny)Po drugie, ogarnąć sobie, co trzeba zabrać, żeby nie dostać "pokuty" - mnie ten "zaszczyt" jeszcze nie spotkał, ale znajomi narzekali...
Wystarczą dokumenty, które posiadasz. Zeby nie dostać pokuty, jeździj przepisowo. Znajomi na co narzekali...?
Noo, wiem, że muszę jeszcze mieć żarówki, a nie mam :/ Odblaski, kamizelkę i gaśnicę oczywiście mam, ale na pewno coś trzeba będzie dołączyć albo dokupić. Uczciwie przyznaję, że jeżdżę dość przepisowo, ale polskie realia zmuszają mnie do jazdy nieco powyżej 60 km/h w terenie zabudowanym na prostym odcinku drogi. Znajomi przyjechali z Danii i dostali pokutu za nieprawidłowe parkowanie w Czeskim Cieszynie (musiałabym to miejsce zobaczyć). Raz mój ojciec miał podobną wpadkę na Słowacji, al słowacka policja jest jeszcze gorsza. No i oczywiście nie jeżdżę na "podwójnym gazie" (w przeciwieństwie do niektórych Polaków i Chorwatów).Po trzecie, ale to już tylko przy okazji - przełamać się trochę, żeby nie wstydzić się mówić po czesku; ew. mieszaniną czeskiego i polskiego. Mam czeskie, ekhm morawskie korzenie, a moje wizyty w drugiej ojczyźnie sprowadzały się albo do przemy... ślanych zakupów czekoladek i alkoholu w Cieszynie i Trzyńcu albo do przejazdów tranzytowych
Funkcjonariusze MP i PČR umieją języki (przynajmniej angielski), polski rozumieją, po polsku mówią całkiem dobrze przy granicy (choć ja spotkałem gliniarza mówiącego dość dobrze po polsku w Brnie). Grunt to się nie stawiać gliniarzowi tekstem, że Ty nie rozumiesz... raz kolega chciał przycwaniaczyć, rzucił "nie rozumiem" a glina mu na to "vy rozumíte, dobře nám rozumíte pane řidiči"
Hahaha! Mój dziadek by się chyba w grobie przewrócił, gdybym rozmawiała z nimi po angielsku Czesi świetnie rozumieją język polski; na pewno lepiej niż Polacy czeski. Ja rozumiem jakieś 90% i powinnam śmigać po czesku, ale tak się poskładało, że nie śmigam, bo byłam zbyt leniwa, żeby się nauczyć i nigdy nie było mi to potrzebne.
Przemyt alko - tja, tego spod lady, bez banderoli. Kto kupował w Bohumíně na nám. Svobody v Národním Domě, to wie o co kaman
Wyrocznia napisał(a):Ok. rozumiem. Nie wątpię; ech, południowe Morawy... Mnie by się też tęskniło; zwłaszcza za spokojem Czechów no i za kuchnią
Fakt. Racja. Jako, że nie mam doświadczenia w jeździe po zagranicy przed podróżą do Chorwacji musiałabym sobie trochę pojeździć po ČR (a nie hamować z piskiem opon, jak kiedyś w Marklowicach Górnych koło Jastrzębia i Karwiny)
Noo, wiem, że muszę jeszcze mieć żarówki,
Odblaski, kamizelkę i gaśnicę oczywiście mam, ale na pewno coś trzeba będzie dołączyć albo dokupić.
Uczciwie przyznaję, że jeżdżę dość przepisowo, ale polskie realia zmuszają mnie do jazdy nieco powyżej 60 km/h w terenie zabudowanym na prostym odcinku drogi. Znajomi przyjechali z Danii i dostali pokutu za nieprawidłowe parkowanie w Czeskim Cieszynie (musiałabym to miejsce zobaczyć). Raz mój ojciec miał podobną wpadkę na Słowacji, al słowacka policja jest jeszcze gorsza. No i oczywiście nie jeżdżę na "podwójnym gazie" (w przeciwieństwie do niektórych Polaków i Chorwatów).
rozumiem jakieś 90% i powinnam śmigać po czesku, ale tak się poskładało, że nie śmigam, bo byłam zbyt leniwa, żeby się nauczyć i nigdy nie było mi to potrzebne.
Bohumin... Muszę się w końcu tam wybrać
Powrót do Samochodem - trasy, noclegi, przepisy, uwagi