Następnego dnia znowu plażowanie, a w piątek jedziemy na słynną wyspę Pag
Mijamy Seline, wjazd na autostradę, most łączący ląd z wyspą, potem się zatrzymamy.
Jedziemy i jedziemy i końca nie widać. Przy drodze pojawiają się coraz większe chaszcze - jakieś trzciny, trawy - takich wysokich w tym ciepłym i suchym klimacie nie widziałam. W ramach zabaw z małym poszukujemy owiec, z których robiony jest słynny ser, ale jakoś ich nie widać. Za to z naprzeciwka jedzie sporo aut i to na polskich tablicach. Zaczynamy liczyć i wychodzi, że na jedną minutę przejeżdża jedno auto PL.
Dojeżdżamy w końcu do miasta Pag, ale upał, wręcz skwar. Znajdujemy parking nad samym morzem, obok malutkiej mariny, zaraz obok informacji turystycznej.
Po dosłownie 5 min jesteśmy na starówce. Muzeum koronkarstwa jeszcze zamknięte, na placu mało ludzi
ale co się dziwić, nie da się bez cienia wytrzymać.
Oglądamy katedrę, słynną rozetę i wchodzimy do środka.
Chłodno, aż nie chce się wychodzić.
Ale chcemy jeszcze pospacerować zanim udamy się na tutejszą plażę. Gorąco, nie chce się specjalnie chodzić
Zjadamy pizzę na wczesny (bardzo wczesny) obiad, chodzimy jeszcze chwilkę. Szukam małej serwetki, jest, ale cena powala mnie z nóg. Za serwetkę o średnicy ok. 20 cm chcą w przeliczeniu ok. 150 zł. Nie kupuję.
Jest kolejna IT - wchodzę zaciekawiona. Duży punkt, ciepło i tłoczno
Na półkach pełno informatorów, szukam angielskiego, ale o dziwo znajduję polski
Są tu informatory nie tylko o Pagu, ale też o Cro ogólnie. Biorę te o kulturze, zabytkach, naturze i PN - przydadzą się na pewno w kolejnych latach. Obładowana wychodzę i idziemy na parking.
Patrzymy na nowe mapy, gdzie są plaże. Jest zaraz obok naszego parkingu, wzdłuż mini promenady - tu nie. Jedziemy, a raczej ślimaczymy się w kółko, aby wyjechać ze starego miasta. Decydujemy się na plaże miejską (na ostatnim zdjęciu w tle), bo blisko, a jest upał. Plaża nic specjalnego, drobne kamyki, płytko, ale w wodzie piasek pod nogami
Jest całe zaplecze, z parkingiem, toaletami, zjeżdżalniami - jesteśmy na plaży na mierzei, tej co to widok z góry jest na każdej kartce z Pagu. Niestety nie udało się zobaczyć tego z góry
Plażujemy do popołudnia i zbieramy się do naszego pokoiku.
Po drodze mijamy producenta soli. Wzdłuż drogi są mini punkty widokowe, na jednym zatrzymujemy się i idziemy ścieżką w dół. A tam przepiękna, malownicza plaża - jak z pocztówki. Skałkowa, ale ze żwirkiem i turkusową wodą. Czemu tu wcześniej nie trafiliśmy, byłoby fajniej, ale cóż zrobić
Zatrzymujemy się jeszcze przy Paskim Moście. Każdy bywalec (nawet ten jednodniowy) ma w tym miejscu zdjęcie. Małe latarenki kukają do nas.
Co mogę powiedzieć o Pagu? Mnie nie zachwycił. Te łyse skały jakoś do mnie nie przemawiają (podobnie Kornati, które oglądałam podczas rejsu w 2003 roku). Może gdybym trafiła do tych malowniczych miejscowości, które pokazują inni Cromaniacy miałabym inne zdanie, ale nie trafiłam, więc na dzień dzisiejszy Pag to nie to. Mam nadzieję, że jak już zwiedzimy południową Cro, będę mieć okazję tu wrócić i obejrzeć wyspę na spokojnie – wtedy można zobaczyć to, co ukryte dla oczu zwykłych turystów i pokocham ten kawałek surowej ziemi ...