Cześć!
Jestem tutaj nowy, ale od jakiegoś już czasu przeglądam sobie to forum. Uwielbiam czytać Wasze relacje z podróży i marzyć sobie o następnej wyprawie. Chciałbym się z wami podzielić zdjęciami z dosyć nietypowej wizyty w Chorwacji, gdyż odbyła się ona na przełomie kwietnia i maja. Jednym słowem majówka. Pomysł padł dosyć spontanicznie, gdy zastanawialiśmy się, gdzie możnaby spędzić te kilka dni wolnego. Chciało się gór, chciało się także słońca...
W końcu padł szalony pomysł, żeby na te kilka dni wyskoczyć do Chorwacji, nie trzeba pędzić, wyjedziemy o wschodzie słońca i będziemy jechać dosyć ekonomicznie, wyjazd nie powinien kosztować dużo, za to pogoda napewno lepsza niż w Polsce. I muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę, gdyż w Chorwacji temperatury dochodziły wtedy do 30 kresek, a u nas w Polsce przez cały czas padał deszcz. Ale zacznijmy może od początku. Cel podróży - Starigrad i Park Narodowy Paklenica.
Wyjeżdżamy bardzo wcześnie, aby spokojnie dotrzeć do upatrzonego miejsca. Jedziemy naszą ulubioną trasą - Zwardoń-Bratysława-Gyor-Balaton-Zagrzeb i dalej na południe. Akurat ma miejsce jakiś festiwal podwożenia ludzi. Na każdej stacji benzynowej mnóstwo Polaków pytających, błagających o podwiezienie. Co tam na stacji, pełno ich wszędzie na autostradzie... Chcą się jak najszybciej dostać do Dubrownika i tam spędzić kilka dni. Zatrzymujemy się na stacji, aby zatankować gaz. Stacja ta jest dosyć nietypowa, ponieważ znajduje się po drugiej stronie autostrady. Tam utknęła spora grupa rodowitych, którzy zostali podwiezieni. Pech chciał, że osoby, które ich podwoziły jechały na Rijekę, więc zostawili ich na ostatniej stacji przez rozjazdem Split-Rijeka... No po prostu pech. Postanawiamy uratować dwóch chłopaków podwożąc ich na następną stacje już po tej właściwej stronie autostrady Chłopaki, jak to czytacie, to dzięki za wódkę! Chociaż trochę się struliśmy po niej haha.
Będąc już prawie na miejscu, tuż za zjadem na Gospic coś zaczęło dziać się z autem, traciło moc. Na szczęście akurat był zjazd na stację. Okazało się, że jest jakiś mały przeciek paliwa. Auto nie chciało odpalić. No, to ładnie nam się zaczyna wyjazd. Chcieliśmy zaszaleć i mamy Wezwana lawetka przetransportowała autko niedaleko do Gospic i tam też przyszło nam spędzić pierwszą noc. Nazajutrz rano stawiliśmy się w warsztacie. Usterka została naprawiona dosyć szybko i sprawnie, więc można było ruszać dalej. Laweta plus naprawa to koszt około 500 zł. No i nici z ekonomicznego wyjazdu. Na szczęście było trochę oszczędności. To na górze, to śnieg? Nie, to chyba słońce odbija się od skał... A jednak, na szczytach Velebitu leży sobie spokojnie śnieg. Tego się nie spodziewaliśmy. Tak samo, jak nie spodziewaliśmy, że o tej porze roku może być tutaj tak gorąco. Godzinę później szukaliśmy już kwatery w Starigradzie. Jest 30 kwietnia, a temperatura wynosi około 28, słońce praży To be continued...
Opisy zdjęc dodam jutro. Narazie kilka na przedsmak tego, co nas czeka.
1. Widok z około 800 m.n.p.m. Na pierwszym planie kanion Velika Paklenica. Dalej widzimy Kanał Velebitski, przesmyk Novsko Zdrilo i Novigradsko more.
2.Prawie na szczycie Zoljin Kuk (843 m.n.p.m.). Wcześniej pokonaliśmy dosyć spory odcinek ubezpieczony linami.
3. Velika Paklenica i główna grań Velebitu. Od tej bardziej słonecznej strony na szczytach śniegu już prawie nie ma.
4. Widok z drogi na Golic na płaskowyż Veliko Rujno.
5. Most Maslenica.
6. Widok z płaskowyżu Veliko Rujno na główną grań Parku Narodowego.