86, E65, Gorican, nocleg Letenye, Totszerdahely
napisał(a) matio_turbo » 29.07.2009 00:06
prz napisał(a):Jedyny moment, w którym nieco skoczyła nam adrenalina był przed granica z Wegrami, kiedy balismy sie wjechac na wegierska autostrade. Trzeba trzymac sie prawej strony, a potem na zjezdzie zaraz skrecic w lewo na Jarovce/Rusovce, zeby nie pojechac do Wiednia. Zjazd jest oznaczony chyba najlepiej jak sie da (znaki na niebie i ziemi), wiec niepotrzebnie sie obawialismy.
Adrenalina skoczyła wam niepotrzebnie droga M15 i kawałek autostrady M1 (od węzła z M15 do węzła z 86) są bezpłatne
17 lipca jechałem 86 do Chorwacji. I wariantem bardzo rzadko spotykanym na forum: po wjeździe do Słowenii kierowaliśmy się na małe przejście w Tornyiszentmiklos (przepraszam za ewentualną nieprawidłową pisownię) znów na Węgry. Tam wpadliśmy na M70, a następnie na stare przejście Letenye/Gorican (gorąco polecam posiłek tam - zdecydowanie taniej niż w Dalmacji, a bardzo smacznie, a Pan z obsługi zna dość dużo słów po polsku). Przed podróżą zastanawialiśmy się dlaczego tak wielu forumowiczów jeździ przez Węgry zwykłą drogą i jeszcze narzeka na dziury - co to będzie? Ale pozytywnie zaskoczyliśmy się - droga, oprócz TIR-ów, które da się szybko wyprzedzać, jest zupełnie pusta.
Wracaliśmy 26 lipca znów przez stare przejście w Gorican/Letenye. Gdy wjeżdżaliśmy na przejście - zero ruchu, ale gdy jedliśmy obiad pojawiło się bardzo dużo samochodów powracających urlopowiczów i staliśmy kilka minut na samej granicy (mimo że chorwacki pogranicznik Polakom pokazywał, aby jechali bez kontroli, a pracownica węgierskich służb granicznych tylko wzięła paszporty do ręki i po jednym spojrzeniu je oddała). Nie wyobrażam sobie co musiało się dziać na nowym autostradowym przejściu.
Następnie nadszedł czas na nocleg - w Letenye skręciliśmy w prawo za znakami kierującymi nas do "Radics Panzio". Nie mieliśmy rezerwacji i nie dostaliśmy tam pokoju, ale właściciel powiedział, że 4 km stamtąd jest nocleg za 41 euro za pokój dwuosobowy - musieliśmy tam zapłacić, a następnie pojechaliśmy za jego samochodem do Totszerdahely. Warunki bardzo dobre, ale straszne odludzie, więc trudno znaleźć samemu to miejsce.
Po noclegu ruszyliśmy na drogę E65 (przez Zalaegerszeg). Droga prawie pusta - TIR-ów nie było, bo to niedziela, ale wracało (i jechało do) trochę turystów. Za Janossomorja nie wjechaliśmy na autostradę M1, tylko wjechaliśmy do Mosonmagyarovar i na światłach skręciliśmy w lewo na drogę nr 1 prowadzącą do M15 (chcieliśmy wydać ostatnie forinty, a dobrym miejscem na to był McDonald's w tym mieście).
I jeszcze wrażenie dotyczące Słowacji - już po wyjeździe z Żyliny, kiedy do Chyżnego nie ma autostrad, bardzo uprzykrzający życie są miejscowi niedzielni kierowcy tamujący ruch (a jak wiadomo są to drogi w górach, gdzie trudno o wyprzedzanie).
Natomiast w Polsce, na która wszyscy narzekają jechało się wyjątkowo dobrze - na Zakopiance wszyscy jadą odpowiednim tempem, a drogowcy oddają kolejne odcinki dwujezdniowe.