Jechałem tą drogą w zeszłym roku. Mniej więcej około 20 lipca. Sobota rano, czyli pomiędzy 8-12.
Droga nie była zatłoczona - nawet tych mitycznych TIR'ów w Donovalach nie trafiłem. Patrol słowackiej policji stał tylko w jednym miejscu: w Rużomberoku. Przejechałem tę trasę, czyli Chyżne-Sahy (z ominięciem płatnej R1 przed Zwoleniem) w około 4,5 godziny z 0,5 godzinnym postojem.
Wolno? Niestety wolno. Ale tak się jedzie, gdy się przestrzega ograniczeń prędkości w miasteczkach i wsiach, a jest ich sporo na tej trasie. Mandaty płatne w euro są dość drogie
Brak TIR'ów wbrew pozorom nie jest zaletą, a wręcz przeciwnie. Wracając bowiem do Polski 2 tygodnie później trafiłem na 2 polskie TIR'y i tu już jechało się szybciej. I jest to doskonała metoda, bo pierwszy TIR został zatrzymany własnie w okolicach Rużomberoka (za przekroczenie prędkości), a drugiego zahaltowano tuż przed Trsteną - też za to samo. Ja jako 3 w kolejce uniknąłem przyjemności rozmowy ze słowacką policją.
Innym słowem: droga fajna, jedzie się spokojnie i miło (ładne widoczki), ale dla tych, co to jeżdżą raczej turystycznie i mają sporo czasu lub... planują nocleg na Węgrzech
Granicę Słowacja/Węgry przekraczałem w miejscowości Sahy i pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła to fakt, że za winietkę węgierską tamże ni można było zapłacić kartą!!! W efekcie kupiłem ją parę kilometrów dalej na stacji benzynowej w Retsag (po lewej stronie). Gość mówi wszystkimi językami, w tym po polsku, więc problemu nie było.
Po węgierskiej stronie drogi są podobne, również są ograniczenia prędkości, ale jedzie się i tak szybciej, bo mniej jest miejscowości. Obwodnica Budapesztu była w budowie jeszcze, ale przejezdna, więc jedynie na znakach trzeba było się skupić, żeby prawidłowo zjeżdżać na własciwy pas, gdy ten budowany był zamknięty.
Gorzej było z powrotem, bo wracałem w dniu, w którym był wyścig F1 na Hungaroringu i cała obwodnica stała w korku. Ale mając nawigację zjechałem w jakieś opłotki Budapesztu i tymi opłotkami w 20 minut ominąłem zakorkowaną obwodnicę wypadając już z drugiej strony stolicy Węgier. Autostrada zaś pomiędzy Letenye a Budapesztem (a konkretnie Erd, gdzie kończy się obwodnica) jest w doskonałym stanie i po prostu jedzie się cały czas z pedałem gazu w podłodze