Lot do Burgas w Bułgarii rozpoczął się o 3 w nocy a skończył o 6:00. Trwał jednak 2 godziny, ze względu na zmianę strefy czasowej.
Przed budynkiem lotniska czekał na nas autokar, który zawiózł nas znaną trasą do hotelu Esperanto w Słonecznym Brzegu.
Wybrałam ten hotel, bowiem polecał go nasz moderator Janusz Bajcer, który był w nim kilka lat temu. Hotel ma 3 gwiazdki, więc nie spodziewałam się po nim cudów. Wybrałam najtańszą opcję ze śniadaniem, bowiem hotel miał nam służyć jedynie do spania. Śniadanie było dodatkiem, z którego nie było możliwości zrezygnowania. Za imprezę zapłaciłam w BP bardzo niewiele, bo jedynie 3.002 zł za dwie osoby ze wszystkim dodatkowymi opłatami (Turystyczny Fundusz Gwarancyjny 30 zł; Turystyczny Fundusz Pomocowy 30 zł, transfer autokarem lotnisko-hotel-lotnisko 120 zł) i dodatkowym ubezpieczeniem (Standard 200 zł; od rezygnacji 178 zł i SOA, czyli po alkoholu 100 zł).
Do hotelu dojechaliśmy około godziny 7:30, ale jeszcze nasze pokoje nie były przygotowane. Doba hotelowa zaczynała się od godziny 14-tej, więc śniadanie w tym dniu nam nie przysługiwało. Ale ponieważ godzina powrotu na kilka dni przed rozpoczęciem imprezy uległa zmianie i mieliśmy wylatywać 29 czerwca 2023 roku wcześnie rano, zamiast późnym wieczorem, to udało nam się z panią recepcjonistką załatwić śniadanie już tego dnia, w którym przyjechaliśmy, zamiast tego, które przysługiwałoby nam w dniu wyjazdu, a z którego nie będziemy mogli skorzystać, bo nas już w hotelu nie będzie. Dzięki nam skorzystali też z opcji śniadania ludzie, którzy razem z nami dojechali do hotelu. Pani z recepcji udostępniła nam pokój, w którym mogliśmy zostawić walizki. Poszliśmy więc na śniadanie, które niczym specjalnym nie zachwyciło. Było to tradycyjne hotelowe śniadanie w formie szwedzkiego stołu, z tym że nie było tam zbyt dużego wyboru a kawa była niespecjalna, więc musiałam się zadowolić herbatą. Ale najeść się było można i wszystko było smaczne, więc nie wybrzydzaliśmy. Chociaż w porównaniu z wyżywieniem które mieliśmy trzy lata temu w sąsiednim hotelu ZEFIR, to była przepaść.
Po śniadaniu przebraliśmy się w lżejsze ubrania, bo temperatura, pomimo wczesnych godziny porannych, była już wysoka.
Potem obejrzeliśmy hotel z zewnątrz.
Później się okazało, że nasz pokój to ten na drugim piętrze po lewej stronie korony drzewa (na zdjęciu widać na nim nasze suszące się ręczniki).
Z drugiej strony hotelu znajduje się niewielki basen, ale podczas naszego pobytu ani razu z niego nie sorzystaliśmy, spędzając czas na basenie u znajomych.
Pani z recepcji powiedziała, żebyśmy wrócili około 11-tej, bo może wtedy pokoje będą już gotowe. Nowo poznani znajomi poszli na plażę, a my poszliśmy do naszych znajomych (tych, których poznaliśmy właśnie w Słonecznym Brzegu w 2020 roku), którzy przylecieli tutaj kilka dni wcześniej i mieli wynajęty apartament niedaleko naszego hotelu. Wypiliśmy u nich kawę, bo hotelowa herbata nie zaspokoiła mojej zapotrzebowania na kofeinę, pogadaliśmy, posiedzieliśmy przy basenie. Potem poszliśmy wymienić walutę do Banku. Ten bank znajduje się
tutaj. Wejście do banku znajduje się z boku budynku.
Wymieniając walutę w banku trzeba pokazać dowód tożsamości.
Bank polecili nam znajomi, mówiąc że jest tam lepszy kurs niż w kantorze. I faktycznie tak było, ale różnica nie była wielka, więc następnym razem wymienialiśmy walutę w kantorze bliżej naszego hotelu, tym bardziej że banki są nieczynne w soboty i niedziele, natomiast kantory działają na okrągło.
Wróciliśmy do hotelu po 11-tej. Nasz pokój był już gotowy, więc zabraliśmy nasze walizki i udaliśmy się na drugie piętro. Pokój nas zaskoczył swoją wielkością. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak spory. Oczywiście oglądałam wcześniej zdjęcia, ale wiadomo, że zdjęcia przygotowane przez właścicieli lokali przekłamują. A tutaj taka niespodzianka. Również łazienka i balkon, a w zasadzie taras, były spore.
Jedynie telewizor był z innej epoki
.
W szafce pod telewizorem była lodówka, więc było gdzie chłodzić alkohol
.
Tygielek do parzenia kawy ani kubki stojące na szafce nie były na wyposażeniu pokoju. To nasza prywatna własność. Jeśli mam bagaż rejestrowany, to tygielek zabieram ze sobą, żeby uniezależnić się od hotelowych kaw, które niestety rzadko kiedy spełniają moje oczekiwania.
Jedyną niedogodnością tego pokoju był fakt, że taras wychodził na ulicę, która wieczorami robiła się dosyć ruchliwa. Jeśli chcieliśmy iść wcześniej spać, to trzeba było zamykać okna i włączać klimę.
Reasumując, jeśli ktoś nie potrzebuje ekskluzywnych warunków, to hotel jest OK. Nam w zupełności wystarczył.