Wycieczkę z Bułgarii do Stambułu zarezerwowałam będąc jeszcze w Polsce. Szukałam takiej imprezy przez internet i znalazłam
tutaj. Jednakże plan wycieczki, na którą pojechaliśmy różnił się troszkę od tego, który jest obecnie.
Po dokonaniu rezerwacji nie dokonywałam żadnej zapłaty. Całą należność za wycieczkę w kwocie 450 bułgarskich lewów miałam zapłacić pilotowi w walucie bułgarskiej. Ale możliwość zapłaty przelewem byłą, tylko nie chciałam z niej korzystać. Nasi znajomi też zdecydowali się jechać na tę wycieczkę i zarezerwowali ją dwa dni wcześniej, ale musieli zapłacić zaliczkę. Resztę ceny też mieli dopłacić pilotowi.
Na autokar mieliśmy czekać na przystanku autobusowym znajdującym się tuż obok naszego hotelu. Dotarliśmy na ten przystanek 10 minut przed godziną 21:50, o której miał przyjechać autokar. Nasi znajomi doszli po kilku minutach. Autokar przyjechał spóźniony kilka minut. Pani pilotka była Bułgarką, ale mówiła po polsku. W autokarze było już kilkanaście osób. Autokar jechał aż z Warny i zabierał turystów po drodze z bułgarskich kurortów. W Burgas dosiadło się kilka osób. Stąd jechaliśmy do granicy już bez żadnych przystanków. Ilość osób w autokarze pozwalała na to, aby każdy miał do dyspozycji dwa miejsca, więc podróż byłą w miarę wygodna.
Do granicy dojechaliśmy o północy i spędziliśmy tam jakieś 45 minut. Autokar był sprawdzany tak po jednej, jak i po drugiej stronie granicy.
Po tureckiej stronie byliśmy świadkami, jak turecki turysta musiał wyrzucić do kontenera na śmieci całą zgrzewkę bułgarskiego piwa, które chciał przewieźć z Bułgarii do Turcji, a jest to zabronione.
Przed godziną pierwszą ruszyliśmy w dalszą drogę i do hotelu dojechaliśmy o godzinie 4:30. Szybko nam poszło.
Poszliśmy do hotelu a nasz autokar odjechał na parking, na którym musiał stać aż do naszego wyjazdu, bowiem po Stambule mogą wozić turystów tylko tureckie autokary.
W hotelu rozsiedliśmy się na fotelach i kanapach.
Myśleliśmy, że będziemy tutaj musieli siedzieć do godziny 7:20, kiedy miał po nas przyjechać turecki autokar.
Ale czekała nas bardzo miła niespodzianka, bowiem zostaliśmy zakwaterowani od razu i mogliśmy się chwilę przespać przed rozpoczęciem zwiedzania.
Pokoje, które dostaliśmy nie były duże, ale bardzo ładnie wyposażone i bardzo czyste.
Skoro mieliśmy taką możliwość, to od razu położyliśmy się spać. Dwie godziny odpoczynku bardzo nam się przydało. Zdjęcia pokoju robiłam później.
Na suficie w naszym pokoju widniał taki napis.
Długo szukałam informacji, co to może znaczyć i oczywiście nie znalazłam. Dopiero przez przypadek trafiłam na wyjaśnienie. Otóż kibla (arab. قبلة, qibla) oznacza kierunek, w którym muzułmanie powinni zwracać się podczas modlitwy. Dlaczego ten napis na suficie brzmiał "kible", to nie wiem, może to jakaś odmiana.
Zdziwiło nas to, że w pokoju naszych znajomych takiego napisu nie było. Ale może my dostaliśmy pokój, w którym zazwyczaj kwaterowani są muzułmanie.