Twierdza w Szybeniku, zresztą większość tych twierdz, ma ten minus, że jest wysoko.
Dla porządku, to ma też plusy ... Wiatr wieje, więc skwar tu trochę mniejszy.
To znaczy ten plus to faceci odczuwają, bo kobitkom jakoś nie zawsze to, jak zauważyłem, pasuje ...
Gust muzyczny, Chorwaci , jak widać mają.
Twierdza jest ździebko zdekompletowana, ale barierki są. Gdzieniegdzie.
Za to widoki są wszędzie.
No ale zgodnie z zasadą, jak to mówi, skoro na dole jest tak ładnie, to po coś tu wlazł, warto tez rozejrzeć się po samej twierdzy.
Ona jakoś na raty była budowana i na raty niszczona.
Znając życie to pewnie Turcy, Wenecjanie i Chorwaci maczali w tym palce, ale kiedy i którzy to nie wiem
Mając w pamięci zeszłoroczny pogrzeb, tym razem staram się omijać pobliski cmentarz. W sumie i tak jest na czym oko zawiesić.
Kolejny raz stwierdzam, że środkowowakacyjny tłok jest stanowczo przereklamowany.
W porównaniu z wrześniem jest zadziwiająco pusto.
Zbieramy się do zejścia. Tym razem poszedłem "pod prąd".
Drogą, wiodącą wprost do twierdzy schodzimy, ale koniecznie chciałem na koniec zachować ten widok.
Rok temu Szybenik nie rzucił mnie na kolana.
Są tu miejsca urocze, są takie, które koniecznie trzeba zobaczyć, ale też jest sporo zakątków ukrytych, położonych na uboczu głównych szlaków.
Tym razem, pewnie i pogoda i, jak już wspominałem, to, że jest dużo mniejszy ruch, powoduje, że zmieniam zdanie co do tego miasta.
Warto.
Warto zwiedzić, ale też warto dokładnie zaplanować co się chce zobaczyć.
I nie warto spieszyć się. Czasami trzeba poczekać, aż sobie ludzie pójdą, zatrzymać, dokładniej przyjrzeć jakimś szczegółom, elementom, drzwiom ...
Zazwyczaj wracam.
Wracam i dopiero po drugiej wizycie wyrabiam sobie o danym miejscu opinie.
W zeszłym roku w ten sposób wyrobiłem sobie opinie o Szybeniku, do którego owszem, wracałem, ale tylko po to, żeby zakupy zrobić.
Na szczęście wróciłem i opinię zmieniam.
Podoba mi się tu. Warto zejść ze szlaku, przejść się trochę obrzeżem starego miasta, wejść na wzgórze twierdzy, pochodzić po krętych uliczkach, na których tylko dlatego się nie gubimy, że wszystkie, wiodąc w dół i tak zaprowadzą nas w końcu nad wodę, warto przejść się pobrzeżem portu, pomiędzy jachtami i promami z jednej strony, a samochodami i budynkami kapitanatu, hotelami, zarówno tymi wbudowanymi w miejskie mury, jak i tymi komunistycznymi, zamkniętymi, straszącymi ciemnymi oknami.
Warto.
cdn.