weldon napisał(a):Przypuszczam jednak, że gęś to robiła świadomie, a ten bidak, jako i ja, mieliśmy przypadkowa kolizję.
Raczej nie. Miałem setkę na liczniku, ona uderzyła z boku. Nie przypuszczam, zeby umiała tak dokładnie obliczyć ten moment.
Ja zawsze dłużej opisuję kolejny wyjazd, niż on trwał. U Ciebie jest na odwrót.
Z olbrzymia zadyszką i rozgrzanym do czerwoności prawoklikiem dopadłem i ja mety. Ufff...
Dzięki
Pozdrawiam,
Wojtek