Odpukać, to jest jedyny z moich wypraw.
O tyle szczególny, że nie do końca zamierzony i również z lenistwa obcych studenciaków wynikający.
W każdym razie przestałem lubić parkingowych, ponieważ, po pierwsze,
wprowadzili pewną nutkę niepokoju w wakacje mojej żony, która nie lubi zostawiać takich spraw nie zakończonymi, w związku z czym nakazał mi albo go anulować, albo ... zapłacić
i lekko przeżyła fakt, że chcę złamać prawo i olać ten mandat, po drugie, jak jej przeszło, zapałała niechęcią do parkingowych notorycznie kryjących się gdzieś po kątach - pewnie właśnie po to, żeby turyści, zniechęceni oczekiwaniem, odchodzili od samochodu bez płacenia i dostawali mandaty
Ciekawe, ale po słowach: "Spytaj, gdzie się ten łach wałęsał", biedny studenciak rozpromienił się mówiąc coś w stylu: "Walensa, walensa, Lech, Poljska
"
No, ale, wszystko dobre, co się dobrze kończy, a że i my zaczęliśmy tęsknić za dzieckiem, więc pomału zaczęliśmy szykować się do powrotu.
A jak tak, to pojechaliśmy pożegnać się z Trogirem, no bo nie wiadomo, kiedy się znów tu pokażemy.
Pożegnanie było długie, a więc nastawcie się na męczącą podróż przez to miasto.
Pobudka, rzut okiem na Smocze Oko i marinę po drugiej stronie zatoki
Rzut oka na galeby ... A nie, bo dziś mnie przywitał ...
... gołąb
W każdym razie podobny.
Po dwóch sezonach wysłuchiwania wrzasków mew był to dziwny widok co najmniej.
Jedziemy.
Po drodze spotkał nas tylko jeden incydent.
Uwieczniłem chama, bo wyprzedzić go nie dało rady, a Szwabisko taka komorę gazową nam zrobiło, że trzeba było zwolnic i ze sto metrów za nim jechać.
Nie wiem, że akurat żadnego policjanta nie było pod ręką, bo bym chyba podkablował.
Dobrze, że nie było daleko i udało nam się dostać jakoś na parking, gdzie zaparkowaliśmy swój sprzęt ...
... i przesiedliśmy się na motorówkę.
Jak widać, wybrałem dziś inna trasę, niż poprzednio, obok fortecy św. Marka.
Jak zwykle zamkniętej, dlatego, obok boiska, kamiennej altany, obeszliśmy skraj wyspy (ludzie się tutaj opalali i kąpali
) do Twierdzy Kamerlengo.
Sądząc po ilości zdjęć w necie z wnętrza lub z góry twierdzy, nie należy ona do najchętniej odwiedzanych miejsc w Trogirze.
My też tam nie weszliśmy, pozostawiając sobie ten punkt na kolejne (mam nadzieje
) odwiedziny.
I tak dziś, znów, złazimy się po mieście.
Praktycznie, na razie, obchodzimy go dookoła.
Deptak w porcie ...
A nie, tu jest deptak ...
cdn.