Cześć,
Jest tu wiele relacji, które pomagają innym w podjęciu decyzji gdzie wybrać się na wakacje, lub zwiedzić miejsca bliskie naszym oczekiwaniom, ewentualnie utwierdzają nas w przekonaniu, że TAM warto pojechać i TO warto zobaczyć, poczuć, przeżyć…
Dla mnie relacje zamieszczone przez Was były pomocne. Bardzo!
Dlatego ja też postanowiłem, że subiektywnie pokażę gdzie spędzałem wakacje, jakie miejsca mnie urzekły, zachwyciły, może komuś to pomoże w podjęciu decyzji urlopowej.
Zacznę od moich dwóch wyjazdów do Chorwacji – 2006 i 2009 rok.
Z uwagi na spory upływ czasu od tego momentu i w związku z tym - odpływ pamięci, będzie to relacja (a właściwie gównie prezentacja kilku zdjęć) krótka i szybka.
A więc, w rzeczonym roku 2006 postanowiliśmy z żoną, że fajnie by było po kilku latach wakacji spędzanych nad Bałtykiem, lub na Mazurach wyruszyć gdzieś za granicę, w cieplejsze i bardziej pewne pogodowo rejony. Chorwacja była wtedy BARDZO popularnym kierunkiem urlopowym (właściwie jest do dziś), dlatego zdecydowaliśmy się w miarę szybko, sugerując się również opowieściami znajomych no i oczywiście forumowiczów. Na wyjazd podpięli się również nasi znajomi w takiej samej konfiguracji rodzinnej: 2+1. Idealnie, aby jechać jednym samochodem – 6 osobowym Renault Traffic kolegi.
Po kilkudniowych poszukiwaniach w necie trafiliśmy na fajną ofertę – Villa Pim – Marusici, niedaleko Omisa.
Trasa przez Czechy, Słowacja, Węgry – wzdłuż Balatonu, do Chorwacji, po drodze zatrzymujemy się przy plitwickich jeziorach, potem autostradą do Splitu (tam się wtedy kończyła) i jadranką do Marusici. Widok, który ukazuje się naszym oczom jak dojeżdżamy do Splitu niemalże wywala nas z klapek – idealne połączenie: góry i morze… turkusowe morze. Jako, że jestem wielkim fanem nart, góry też uwielbiam - nawet latem
Do rzeczy.
Przy jeziorach plitwickich spędzamy kilka ładnych godzin – ale to chyba nic dziwnego – to cud natury.
Podczas kolejnego wyjazdu do Chorwacji (2009 rok) odwiedziliśmy wodospady Krka, również piękne (kilka zdjęć później), ale już nie zrobiły na nas takiego wrażenia jak plitwickie
cdn