Witam
Grypka trochę popuściła, mogę coś sklecić.
Cóż trzeba chyba pomyśleć o finale.
12 dni wolnego przeleciało jak z bicza strzelił. Czy były udane? Bardzo! Ale były inne:
1. Pierwszy raz pojechaliśmy z synem i przyszłą synową na wakacje.
2. Pierwszy raz przez punkt 1 były to wakacje bardzo stacjonarne.
3. Pierwszy raz byliśmy w Chorwacji.
4. I jeszcze ten jubileusz.
Postaram się poszczególne punkty trochę rozwinąć.
Ad.1. Ostatni raz byliśmy z dziećmi na wakacjach gdy miały po kilka latek. Zawsze gdzieś w Polsce. I nagle po kilkunastu latach i kilkukrotnych ( przez parę lat) namowach, synczysko się zdecydowało . Trzeba było szybko kombinować bagażnik na dach, bo osób w aucie dwa razy więcej i tobołów też, a miejsca dwa razy mniej.
Ad.2. Przez to, że mieliśmy podwójną dawkę klamotów i dwa namioty postawiliśmy zatrzymać się w jednym miejscu i stamtąd robić wypady żeby trochę pozwiedzać. Dotychczas z żonką zatrzymywaliśmy się w jednym miejscu na góra 4 dni i te najdłuższe postoje przeważnie padały właśnie na Siofok.
Ale jak widać i tak nie wysiedzieliśmy w jednym miejscu całego urlopu.
Ad.3. No to chyba powinien być punkt pierwszy. Pierwsza nasza Chorwacja. Wszystkich, bo nikt z nas tam jeszcze nie był. Nie będę tu wypisywał wszystkich ochów i achów. Napiszę krótko. Przybyło kolejnych czterech cromaniaków. Myślę, że najbardziej urzekło wszystkich to 2 in 1, czyli góry nad morzem. Oczywiście nie tylko, ale myślę że to głównie sprawia iż krajobraz HR jest taki piękny.
Ad.4. Cóż ćwierć wieku razem. Przede wszystkim muszę tu podziękować mojej kochanej żonie podziękować, że wytrzymała ze mną tyle czasu. Nie byliśmy w podróży poślubnej. W tamtych czasach wyjechać gdziekolwiek to był sukces, a o wyjeździe za granicę....
Ten wyjazd w moim zamyśle miał być taką podróżą poślubną. Chciałem zobaczyć i kochanej połowicy pokazać tak chwaloną i oglądaną z wielką ciekawością na zdjęciach, filmach, czy internecie Chorwacją. Okazało się, że w podróż poślubną można jechać z 23 letnim synem.
Okraszę to paroma zdjęciami
i CDN