Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Srebrne wesele i pierwszy wyjazd do Chorwacji

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 23.09.2011 04:17

Proszą, jest trochę o wyspach.

forum/viewtopic.php?t=34596&highlight=
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 24.09.2011 10:58

Dudek2222 napisał(a):Proszą, jest trochę o wyspach.

forum/viewtopic.php?t=34596&highlight=


Dziękuję i już czytam.
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 24.09.2011 11:00

Witam.
Dziś o wypadzie do Crikvenicy i przygodach z tym związanych, ale od początku.
Jak zwykle wstaję pierwszy i nosi mnie, idę połazić. Pierwsze co robię, to rzut oka na wyspę Krk czy słoneczko już oparło na niej swe promienie. Oczywiście, już świeci. Niestety nie zabrałem aparatu i fotek z tej wyprawy nie będzie. Okazuje się, że zaraz obok jest inny kemping który zwie się Bunica 5. Miejsc kempingowych jest jeszcze mniej niż na Bunica1, ale są. Bardziej nastawieni są na apartmani, ale jak kogoś przyciśnie brakiem miejsc w okolicy to można skorzystać. Odkrywam też tajne przejście pod jadranką które wychodzi na osiedle domów z pokojami do wynajęcia. Wracam może już powstawali. Po powrocie do namiotów okazuje się, że moje kochanie też już wstało i przygotowuje się do robienia śniadania. Nie pozostaje mi nic innego jak się przyłączyć. Po zjedzeniu śniadania nadal czekamy aż wstaną młodzi. Postanawiamy poczekać w inny sposób, idziemy więc połazić. Oto parę widoczków z tej wyprawy

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy z po śniadaniowego spaceru, a młodzi nadal leżą. Postanawiamy trochę przyspieszyć pobudkę i zaczynamy zachowywać się głośniej. Zresztą nie tylko my bo przecież kemping już dawno też się obudził. Wreszcie słychać dźwięk rozsuwanego zamka i wyłaniają się ze swojej norki. Dajemy im czas na śniadanie i toaletę, a my w tym czasie przygotowujemy nas do wyjazdu. Aparaty, baterie, karty pamięci, dokumenty, pieniądze. I w tym momencie jak mnie coś nie upie..... w udo. Jak by mnie ktoś przypalił ogniem. Myślę sobie nic takiego, nie pierwszy i nie ostatni raz. Już parę razy ukąsiła mnie pszczoła czy osa i przeżyłem, chociaż parę tygodni przed wyjazdem pogryzły mnie meszki i bardzo w miejscach ukąszeń popuchłem. Nogi w kostkach miałem jak banie. Nie ma co, trzeba jechać, do Crikvenicy kawałek drogi, a i młodzi już gotowi. Ruszamy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W samochodzie czuję, że coś jest jednak nie tak. Zaczyna mi drętwieć cała twarz i wszystko swędzi. Czuję, że nie potrafię nawet mówić bo wargi są jak z drewna. Nie czuję się dobrze, ale na szczęście nie mam kłopotów z oddychaniem jak w przypadku Teresy, która jest alergiczką. Do tego nie umiemy znaleźć wolnego miejsca do parkowania i trochę błądzimy po mieście nawet z niego wyjeżdżamy by po chwili wrócić do centrum i wreszcie zaparkować.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wyruszamy w miasto, ale żona nauczona swoimi złymi doświadczeniami nie daje mi żyć i ciągnie mnie do lekarza. Fakt jestem opuchnięty, ale nie umieram. Ostatecznie daję się zawlec do apteki. Nie było daleko i szybko znaleźliśmy, ale co kupić? Nawet nie wiem co mnie użarło. Pozostaje kupić wapno i tyle. Prosimy więc o calcium i tu następuje kolejny szok. Nie, nie po użądleniu, ale cenowy. Za wapno płacimy 66 kun. Dosłownie wszystko mi przeszło. No może stałem się jeszcze bardziej czerwony ze złości. Toż to litr Travaricy, a u nas wapno kosztuje parę złotych. Nie ma wyjścia, żona stoi za mną trzeba kupić. Pozostało tylko rozpuścić w wodzie którą kupujemy w pobliskim sklepie, wypić i ruszamy zwiedzać.
Przyjechaliśmy tu głównie żeby zobaczyć akwarium. Jak go znaleźć? Włączam GPSa w telefonie, trochę trwa zanim łapię sygnał i po chwili okazuje się, że do akwarium mamy 500 metrów. Dochodzimy na miejsce i zdziwienie,okazuje się że akwarium jest w kamieniczce, a spodziewaliśmy się całego kompleksu. Nic to wchodzimy. Bilet kosztuje około 12 złotych więc nie majątek. Rozpoczynamy oglądanie. Akwarium mieści się na kilku kondygnacjach więc nie wydaliśmy forsy, żeby zobaczyć akwarium jakie ma Alicja w domu (a ma naprawdę spore). Większość żywych eksponatów pochodzi z Adriatyku, ale jest też dział poświęcony rybkom z innych miejsc, przeważnie raf koralowych. Jest krokodylek, ale jakoś mi do tego miejsca nie pasował. Może więcej pokażą fotki, chociaż nie wszystkie są dobrej jakości.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tutaj ten po lewej to ja, jeszcze cały opuchnięty po ukąszeniu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Były też takie rybki

Obrazek

Obrazek

Gdzie jest Nemo?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I to by było na tyle z akwarium. Oczywiście to nie wszystko co można tam zobaczyć. Jest tego dużo więcej, ale nie wszystkie zdjęcia są na tyle dobre żeby je tu pokazać i tak na większości jest odbite światło z flesza. To na razie tyle. Resztę z pobytu w Crikvenicy w następnym odcinku.
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 26.09.2011 19:04

Dziś dokończę zwiedzanie Crikvenicy.
Po opuszczeniu akwarium udajemy się połazić po mieście. Kręcimy się trochę po centrum handlowym i robimy małe zakupy

Obrazek

Ruszamy w kierunku portu

Obrazek

Obrazek

Podziwiamy piękne jachty

Obrazek

i takie ptaszysko

Obrazek

Z każdej strony jesteśmy nagabywani przez naganiaczy na rejs statkiem, ale nie decydujemy się. Głównie przez mój stan. Chociaż mogę już wreszcie mówić, moja twarz przestaje być drewniana to nadal jestem opuchnięty i wszystko mnie swędzi. Spacerujemy jeszcze trochę i cykamy parę fotek.

Obrazek

Obrazek

Nie czuję się najlepiej. Postanawiamy zbierać się na kemping. Postanawiam oddać kierownicę w ręce żony, boję się swoich reakcji w samochodzie. Po powrocie robimy obiad i idziemy na plażę. Ja od razu wskakuję do wody, żeby się schłodzić. Może przez to zejdzie mi ta opuchlizna i nie będzie mnie wszystko swędzieć. Woda przynosi spodziewaną ulgę. Oczywiście zażywam to najdroższe wapno świata i to ono łagodzi alergię. Następnego dnia będzie już znacznie lepiej, a za trzy dni dokuczać będzie tylko miejsce ukąszenia. To tyle naszych przygód z tego dnia. Resztę w następnych relacjach.
kirke18
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 101
Dołączył(a): 08.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) kirke18 » 27.09.2011 09:59

Czytam :D
Fajnie, czekam na cd.
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 29.09.2011 04:20

kirke18 napisał(a):Czytam :D
Fajnie, czekam na cd.


Witamy serdecznie. Cdn wkrótce.
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 29.09.2011 04:27

To dawaj.
Kręciliśmy się w tej samej okolicy, chętnie zerknę na nią "innym" okiem.
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 29.09.2011 18:00

Dudek2222 napisał(a):To dawaj.
Kręciliśmy się w tej samej okolicy, chętnie zerknę na nią "innym" okiem.


Niewiele już tego zostało, ale zapraszam.
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 29.09.2011 18:06

Dziś o wyprawie do twierdzy Nehaj.
Znowu jesteśmy w Senj. Dziś oprócz zakupów, postanowiliśmy wybrać się zobaczyć twierdzę Nehaj, która jest widoczna już z daleka na wzgórzach wokół Senj.

Obrazek

Najpierw szukamy drogi jak do niej dojechać. Okazuje się, że nie jest to trudne. Wystarczy jechać drogą wzdłuż morza na południowy kraniec miasta, gdzie bez problemu znajdujemy miejsce do parkowania. Ruszamy pod górę na której znajduje się twierdza. Po drodze mijamy tutejszego orlika

Obrazek

i oczywiście co chwilę przystajemy, żeby podziwiać wspaniałe widoki na panoramę miasta

Obrazek

Obrazek

Dochodzimy wreszcie do punktu widokowego i chwilę się zatrzymujemy

Obrazek

Można było się pomodlić na tutejszej Golgocie

Obrazek

ale przede wszystkim podziwiać widoki miasta

Obrazek

Obrazek

i oczywiście samej twierdzy

Obrazek

Obrazek

Z samej twierdzy niestety nie mamy zdjęć. Nie wykupiliśmy dodatkowych biletów, ale większość zdjęć byłaby taka sama jak te które można znaleźć w internecie. Udało nam się przemycić tylko dwa. Jedno zrobione zaraz przy wejściu

Obrazek

i drugie zrobione ze szczytu zamku

Obrazek

Sama twierdza nie zrobiła na nas powalającego wrażenia. Jest nieduża i lepiej wygląda z zewnątrz niż od środka. Po wejściu trafiamy na recepcję i knajpkę. Mamy pecha bo akurat przed nami do muzeum pakują się dwa autobusy wycieczek. Z tego jedna niemieckojęzyczna. Dlatego nawet nie da się za bardzo robić zdjęć. Jedno co polecamy to widoki z samej góry twierdzy. Niesamowite. Same ochy i achy. Polecamy, polecamy i jeszcze raz polecamy. Po opuszczeniu zamku idziemy na krótki spacer po okolicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozostało zrobić jeszcze zakupy

Obrazek

i wracamy na kemping coś przekąsić i na plażę.
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 02.10.2011 14:12

Witam.
Dziś krótka relacja z pewnej kolacji. Wieczorem postanowiliśmy wybrać się na zachód słońca i oczywiście piwko. W naszej kempingowej knajpce zamawiamy po Karlovacku i rozsiadamy się przy stoliku. Nasza knajpka znajduje się na samej plaży, więc popijając piwko, czy coś konsumując można podziwiać widoczki. Te zdjęcia pochodzą z innego okresu, ale mają pokazać usytuowanie baru i jednocześnie recepcji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co do zachodów słońca to były przepiękne, ale to może będzie szansa w innym odcinku. Dziś postanawiamy popróbować tutejszej kuchni. Bierzemy menu do ręki i szukamy co by tu dobrego znaleźć. Dość długo kombinujemy dlatego, że nie bardzo orientujemy się w tutejszej kuchni. Pomaga nam dopiero wersja angielska. Prawie wszyscy mamy ochotę na rybę. Jedynie syn coś marudzi. Przekonujemy go, że będąc nad morzem i nie skosztować rybki to nawet nad Bałtykiem nie do pomyślenia. Po dalszym studiowaniu karty nasz wybór pada na plater z owocami morza. Syn znowu, że już jadł we Włoszech. No tak, ale nie w Chorwacji. Przegłosowany. Składamy zamówienie i czekamy robiąc parę zdjęć.
Powrót z połowów

Obrazek

Migdałowiec po którym lubiły szaleć kempingowe koty, a wtedy trzeba było uważać na deszcz orzechów.

Obrazek

I naszą knajpkę z bliska

Obrazek

I samo oczekiwanie na posiłek

Obrazek

Wreszcie podano do stołu i w tym momencie okazuje się, że w naszym aparacie padły baterie, a zdjęcia młodych nie nadają się do publikacji. Na dużym talerzu znajdowały się dwie ryby z tego jedna to orada, kilka kalmarów i kilka ośmiorniczek. Brakowało tylko skorupiaków i małż. Widocznie nie było na stanie, bo wcześniej skorupiaki widywałem. Najbardziej zaskoczyła mnie żona, która bez większych zahamowań kosztowała wszystko nawet ośmiorniczki i wszystko chwaliła. Musicie uwierzyć na słowo, że wszystko było bardzo pyszne.
I jeszcze jedno, nasz gospodarz i kelner jednocześnie. Obserwowaliśmy go cały wieczór. Mimo że gość miał już nieźle w czubie (cały dzień doglądając knajpy coś sączył) poruszał się między stolikami po kamienistym, plażowym podłożu niezwykle sprawnie. Nie przypominamy sobie żeby coś upuścił czy potłukł.
Tyle na dziś. Knajpka niewielka i żadna rewelacja jeżeli chodzi o wystrój, jednak polecam pyszne, domowe jedzenie. Pozdrav
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 06.10.2011 13:50

Przepraszam za przerwę. Niestety nawał pracy. Już zabieram się za pisanie.
plessant
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 436
Dołączył(a): 13.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) plessant » 06.10.2011 19:22

Witam.
Jeszcze raz przepraszam za zwłokę. Skumulowało się tyle roboty, że nie wyrabiałem. Dziś o naszej ostatniej wyprawie do centrum Senja. Niestety kończy się nasz pobyt w Chorwacji. Następnego dnia rano postanawiamy przenieść się na Węgry do Siofok aby pokazać młodym Balaton i żeby syn mógł spróbować powędkować. W Chorwacji niestety nie był zadowolony z moczenia kija. Pewno dlatego, że nie wędkował jeszcze nad morzem, a nad Adriatykiem szczególnie i efektów zero. Jak się potem okazało nad Balatonem też wygrały ryby.

Obrazek

Wróćmy jednak do Chorwacji. Jak już pisałem, jesteśmy w Croatii ostatni dzień, postanawiamy wybrać się do Senj na zakupy souvenirów dla rodzinki i ostatni raz pospacerować uliczkami miasteczka. Pozwolę sobie tutaj nie zgodzić się z Dudkiem2222. Nam Senj się podobał, chociaż pewno są ładniejsze miasta. My jako pierwszaki nie mieliśmy innych (większych) punktów odniesienia, ale myślę że jest szansa to nadrobić. Pominę tutaj opis zakupów. Większość pamiątek była w szklanych opakowaniach. Wrzuciliśmy towar do samochodu. Auto zostawiamy na parkingu przed Konzumem i ruszamy w miasto. Najpierw snujemy się uliczkami miasta

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następnie przenosimy się do portu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tutaj małżonka łapie kapcia. Zrywa jej się rzemyk w klapku i resztę spaceru pokonuje boso.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Karmimy i obserwujemy rybki

Obrazek

Syn trochę zawiedziony, że tutaj wcinają bułkę, a z haczykiem nie chciały. A tak a propos, to jeżeli są tutaj obecni wędkarze to proszę o pomoc na co najlepiej łowić. Jakie zanęty, przynęty itp. itd.
Podziwiamy łodzie i jachty

Obrazek

a w drodze powrotnej do samochodu spotykamy takie cacuszko

Obrazek

Zastavka pięknie odnowiona i utrzymana, a w środku tapicerka wykonana ze skóry. Bardzo mi się podobała.
Cóż wracamy na kemping, to już ostatnia okazja na plażowanie i pluskanie się w morzu. Jutro jeszcze będziemy przejeżdżać przez Senj w drodze nad Balaton.
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 07.10.2011 04:31

Bardzo dobrze, że się ze mną nie zgadzasz.
Wszystkie moje oceny mają jak najbardziej subiektywny charakter.
Być może moje wrażenia z Senja są takie, a nie inne, bo :

primo - wiała bora
secundo- był to ostatni dzień naszego pobytu, więc nic nie cieszyło.

Ale, istotnie, myślę, że kiedy zobaczysz trochę więcej Chorwacji, nasze opinie będą bardziej zbieżne.
sztanga
Odkrywca
Posty: 93
Dołączył(a): 18.09.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) sztanga » 07.10.2011 06:58

Ale, istotnie, myślę, że kiedy zobaczysz trochę więcej Chorwacji, opinie będą bardziej zbieżne.



Jestem również za !
dids76
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8060
Dołączył(a): 20.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) dids76 » 07.10.2011 10:01

Swoją przygodę z Chorwacją tez zaczynaliśmy w Senj i też nam się podobało.
Teraz jednak stwierdzam że są w Cro ładniejsze miasteczka, co nie znaczy że kedyś tam nie wrócimy ;)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Srebrne wesele i pierwszy wyjazd do Chorwacji - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone