agniecha0103 napisał(a):Witajcie.
Mam takie małe pytanie do bywalców linii lotniczych.
W czerwcu zaplanowaliśmy wczasy w Egipcie, a z racji ,że lubię fotografować mam zamiar zabrać
ze sobą dość pokażnych rozmiarów torbę ze sprzętem.
Do luku bagażowego strach oddać, czy można taką torbę zabrać jako bagaż podręczny?
Bardzo proszę o radę.
Pozdrawiam serdecznie aga.
No pewni że wyłącznie w podręcznym!
Ale... wymiary i pękatość mają tu czołowe znaczenie.
Swego czasu opisywałem to na pewnym forum dość szczegółowo jako że kilka razy podchodziłem do fruwania z naprawdę wielką lodówką wyładowaną gratami foto.
Lodówka (
http://mekko.pl/produkty/szczegoly/2-pl ... ko-c38-32/ ) to naprawdę wielkie i ciężkie bydlę a po zapakowaniu owymi gratami powstało oczywiste ryzyko przekroczenia wagi dopuszczalnej- 10kg (nie wszystkie linie ale te którymi latałem niestety tak...)
Najciekawsze jednak było to, że wymiary tej lodówki przekraczały wymiary i pojemność "foremki" testowej dla bagażu podróżnego.
W związku z tym powstało pytanie: "przepuszczą czy nie przepuszczą i ...co trzeba zrobić/powiedzieć aby jednak przepuścili gdy powiedzą, że nie przepuszczą?
Na dodatek w tej skrzyni był jeszcze i laptop, także przeczesanie zawartości trochę trwało- ale tylko w UK i Niemczech chcieli w tym więcej pogrzebać. Nasi zdali się na skaner (Katowice, Kraków, Poznań).
Najsilniejszym argumentem przekonującym myślących przecież ludzi była...zawartość skrzyni. I standardowe "przepraszam, ale tego nie mogę nadać bagażem podróżnym". Po czym było: "dlaczego"- a dalej moje "dlatego" po czym otwierałem klapę i.... ani razu nie zdarzyło się, że ktoś się uparł aby nie przepuścić.
Jednak później rozpoczęły się wojny cenowe, podwyżki paliw i dodatkowe opłaty transportowe i rozpoczął się okres bardziej rygorystycznych procedur sprawdzających (de facto poszukiwanie dodatkowej kasy za przekraczanie czegokolwiek- przodował w tym "nasz ulubiony" Ryanair
) i ryzyko "uwalenia" desperatów próbujących "przemycić" ponadnormatywne gabaryty wydatnie wzrosło.
Przestałem więc wozić taką kupę gratów i zamieniłem to na taki zestawik:
http://www.fotorimex.pl/product.php/516 ... a_5_aw.htmTeraz wszędzie mogą mi naskoczyć.
Ale to nie koniec tematu gdyż często torba foto to tylko część całości podręcznego. Tu zaczyna się kolejna jazda gdy nie spełniamy warunku 1 sztuki (a tego pilnowali od dawna i bardziej upierdliwie). Laptop wieziony osobno pod pachą- bo nie mamy go gdzie schować- jest traktowany jak 2 sztuka.
Na własne oczy widziałem we Frankfurcie co się działo, gdy do wymaganej 1 sztuki owego podręcznego nie chciał się za żadne skarby zmieścić pewnej naszej rodaczce aparat Canona ze średniej wielkości obiektywem.
Babsko z odprawy podręcznego nie chciało nawet się zgodzić, na powieszenie aparatu z obiektywem na szyi! (że to niby ściema i wbrew zasadom bo za duże i za ciężkie jako akcesoria na szyje - chodzi o to że za twarde w razie jakiegoś rzucania ludźmi w samolocie itd.).
Dziewczyna zrozpaczona próbowała czego się dało- aby tylko zadowolić upartego babsztyla.
Niestety nie było żadnej taryfy ulgowej i dopiero wyrzucenie jakiegoś jedzenia oraz wyjęcie jakichś miękkich rzeczy i upchanie ich po kieszeniach pozwoliło upchać (ale strasznie na chama) ten nieszczęsny aparat.
Niezbyt miły to był widok- stado pasażerów gapiło się na pojedynek upartego babsztyla ze zdenerwowaną dziewczyną. Kto postawi na swoim....
Także na dzisiaj to nie jestem pewien czy warto naciągać te ich wymiary i gabaryty- bo może nie być już tak łatwo jak kiedyś.
Przekonałem się, że nawet owa torba Lowe Pro może być problemem - bo cóż z tego że nie przekracza wagi i teoretycznie spełnia wymiary jak nie chce się wcisnąć w ów stelaż sprawdzający wymiary?
Kłopot w tym, że w miejscu gdzie powinno się to wcisnąć w dół stelaża jest...klamra zapinająca , której przecież nie oderwiemy tylko po to żeby pani z odprawy zrobić przyjemność, prawda?
Także lepiej tak pakować takie torby, aby nie były zbyt pękate wszerz, bo może się okazać że nie wciśniemy tego w ten cholerny stelaż i na nic mała waga i mniejsze niż wymagane gabaryty- uznają, że taki bagaż nie spełnia przepisów i tyle. Niby nie problem przepakować, ale to trwa a po drugie- jak jest np. lato albo nie mamy ze sobą ani kurtki z kieszeniami ani niczego gdzie można to dać to co wtedy?
Okazuje się, że potrzeba jest matką wynalazków. Tak samo jak w przypadku laptopa niesionego osobno i torby- ratunkiem okazuje się wtedy jakakolwiek torba czy nawet plastikowy worek- w które możemy obydwa przedmioty zmieścić i schować czy nawet owinąć- aby spełnić warunek 1 sztuki bagażu podręcznego.
Ja mając do wyboru- nie lecieć albo oddać laptopa (albo torbę!) albo polecieć zgodnie z wymogami i zabrać wszystko - użyłem kiedyś awaryjnie do tego celu.... czarnego worka na śmieci podarowanego mi przez pracowniczkę firmy sprzątającej lotnisko. Był to najprostszy i jedyny sposób aby bezproblemowo polecieć ze wszystkim (przede wszystkim z laptopem). Może nieco dziwny- ale skuteczny. Okazało się, że głupi worek na śmieci pomaga połączyć 2 przedmioty w "1 sztukę bagażu" i to panom i paniom na odprawie w zupełności wystarczy, gdyż nie ma przepisów jak ma wyglądać i z czego być zrobione opakowanie owego bagażu.
A teraz najlepsze. Przekonałem się dokładnie jaka jest praktyka a jaka rzeczywistość z tymi wymiarami podręcznego. Otóż głównym powodem owej rygorystyczności ma być wielkość i pojemność schowka na ten bagaż w samolocie- nad głową. Ma on tam się mieścić i tyle. Otóż owa wielka skrzynia jaką woziłem tam się mieściła mimo że nie chciała się "zmieścić" ani w foremce ani w żądanych wymiarach.
Także przepis przepisem a prześwit prześwitem.
(prześwit= szerokość/wysokość wnęki gdzie wciskamy podręczny). Próbowałem w rewanżu i ja być upierdliwym i pytałem czy są jakieś przepisy i regulacje odnośnie wielkości i rozmiarów owej klapy w schowku. Niestety, nie otrzymałem jasnej odpowiedzi lecz odesłano mnie do... producenta samolotu.
A więc nie do końca jest tak, że to się dokładnie zgadza wielkościowo, tyle że nas obowiązuje przepis i chcąc nie chcąc- trzeba go stosować.
A odnośnie wpływu prześwietlenia na elektronikę to koledzy i koleżanki pewnie nie znają tego co pisano na ten temat jakieś 10 i więcej lat temu, ale było kiedyś na ten temat nawet specjalne badanie wykonane przez przedstawicieli producentów i pism branży foto - zlecone i podyktowane obawami głównie posiadaczy błon negatywowych o wysokim stopniu czułości (obawiano się, że negatyw lub slajd o czułościach rzędu ISO 800 i wyższych może zostać uszkodzony lub "napromieniowany" "rentgenem lotniskowym".
Jak się okazało- nawet kilkukrotne przejście przez skaner nie powodowało żadnej zauważalnej zmiany w błonie po jej wywołaniu, natomiast poszerzywszy to na samą elektronikę (w tym karty pamięci) - również okazało się, że nie ma to wpływu a przynajmniej nie udowodniono że takowy istnieje w odniesieniu do sprawnego sprzętu różnego typu. Podobno dopiero długotrwałe napromieniowywanie może mieć jakiś wpływ.
Także spokojnie można brać graty- byle się to wam pomieściło w obowiązujacych ramach- i ...miłej podróży - z 1 sztuką bagażu podręcznego oczywiście....
P.S. Powyższe wynurzenia oczywiście nie dotyczą wszystkich lotnisk i wszystkich linii lotniczych- czasami upierdliwość i dokładność służb na lotnisku i przy wejściu do "rękawa" jest dziwnym i nieprzewidywalnym splotem rozmaitych czynników (kłótnia w domu, przesolona zupa, opiernicz od szefa, znudzenie, babskie problemy itd.). Są głosy, że linie czarterowe są łagodniejsze pod niektórymi względami ale ja bym nie zachęcał do testowania tej łagodności akurat na sobie i na naszych zabawkach.
Mam nadzieję, że dość wyczerpująco przedstawiłem temat.
Pozdrawiam.