Wstęp
Kiedyś tu na form napisałem krótką relacje z pobytu na Krecie w północnej części tej wyspy. W tytle było – „Kreta jak magnes” Trochę minęło czasu od tamtego pobytu, a i ostatnio trudno było wyjeżdżać na wczasy za granicę z wiadomych przyczyn. Nie chciałem wpaść w jakąś pułapkę - typu izolacja. Dwa poprzednie lata spędziliśmy nad „ciepłym” morzem bałtyckim w rożnych miejscowościach w woj. zachodniopomorskim.
Długo szukałem miejsca na ciepłe wakacje (inne destynacje też były brane pod uwagę), mając w świadomości, że południe Krety wiąże się z długim dojazdem z lotniska. Chyba z miesiąc, prawie dzień w dzień oglądałem oferty. Ceny nie spadały, a raczej rosły powoli, pokoje te lepsze (wg opisu) znikały. I w końcu zmęczony grzebaniem w internecie początkiem maja zarezerwowałem hotel Almyra położony 10 km na wschód od miejscowości Jerapetra.
Podróż rozpoczęliśmy 12 czerwca o nieludzkiej godzinie, czyli o 1 w nocy. Start samolotu z Wrocławia o godz. 5 rano. Udało się dostać miejsce przy wyjściu awaryjnym – to trochę więcej komfortu dla nóg.
Już byliśmy na Kretą, już kalkulowałem – godzinka na lotnisku, potem dwie w autokarze i będziemy na miejscu. A tu DU.A. Pilot zrobił jedno kółeczko nad Heraklionem, potem drugie a następnie trzecie. Widziałem chmury nad Kretą, do tego pewnie wiało – tak sobie myślałem – nie jest dobrze. Widziałem, że samoloty nie mają dużego zapasu paliwa i jak nie tu, to trzeba będzie lądować na innym lotnisku. Wyboru nie było dużego.
Lecimy do Chani.
Tam na szczęście warunki do lądowania były dobre. W głowie pojawiły się pytania i co teraz. Cała logistyka rozwożenia ludzi po hotelach poszła się paść. Nie wiadomo, czy tylko nasz lot został przekierowany. Zrobi się bałagan w harmonogramie lotniska. A to jest niedziela.
Po kilkudziesięciu minutach kapitan oznajmia, że lecimy do Heraklionu po procedurze tankowania samolotu. Odetchnęliśmy trochę. Lot trwał może 20 min., a na lotnisku sajgon. Autokar nie czekał, to my czekaliśmy na niego. Słońce przygrzewało, nawet już nie miałem ochoty robić zdjęć. Minuty mijały i w końcu ruszyliśmy na to południe Krety. Krętymi drogami odwiedzając po drodze 8 hoteli. Droga zajęła nam 3 godz. i około 15 byliśmy na miejscu.
CDN
PS Długo to wyszło, choć staram się streścić i zaplanować następny odcinek. Głowa przewietrzona dosłownie i w przenośni – zaległości w pracy na razie traktuję z uśmiechem.