Czas, który kierowca autobusu nadrobił, gnając z Cabo da Roca, to stracił na ulicach Cascais, do którego wjechaliśmy w godzinach szczytu i staliśmy w korkach. W pewnym momencie kierowca coś powiedział do pasażerów i otworzył drzwi a oni zaczęli wysiadać. No to my też wysiedliśmy. Myślę, że to z powodu korków kierowca wypuścił pasażerów. Do dworca autobusowego było stąd niedaleko, ale gdyby kierowca nas nie wypuścił, to zapewne siedzielibyśmy w środku autobusu dosyć długo, bo korek był spory. Trochę się tym zrehabilitował za swoją wariacką jazdę.
Zadowoleni, że szczęśliwie dojechaliśmy oraz że nie musimy stać w korku, poszliśmy w kierunku odwrotnym, niż ten, do którego zmierzał autobus, czyli dworca autobusowego w Cascais nie zobaczyliśmy. Ale to chyba żadna strata.
Cascais to 200-tysięczne miasto, któremu początek 150 lat temu dała mała wioska rybacka. Król Luis I właśnie to miejsce wybrał na siedzibę wakacyjnej rezydencji, co spowodowało napływ do miasteczka arystokracji i szlachty. Przyczyniło się to do powstania wielkiego ośrodka wypoczynkowego, do którego ściągają obecnie rzesze turystów. Więcej na temat Cascais można przeczytać
tutaj.
W Cascais jest bardzo wiele miejsc godnych obejrzenia, ale z uwagi na ograniczenia czasowe musieliśmy z tego ogromu wybrać to, na co starczy nam czasu.
Nasz wybór padł na Boca do Inferno i rozpoczęliśmy spacer w jej kierunku.
Zaraz po wyjściu z autobusu trafiliśmy za to na targ staroci, który działał na małym skwerku.
Potem udaliśmy się nad ocean.
To co nam się bardzo rzucało w oczy od początku spacerowania ulicami Cascais, to chodniki, ułożone w przepięknie wzory z kamiennych kostek. Romby, fale, kwadraty, trójkąty i nie wiem co jeszcze. Wzory zmieniały się co jakiś czas i bardzo cieszyły oko.
Doszliśmy do centralnego placu Cascais - Praça 5 de Outubro. Nazwa placu pochodzi od rewolucji 1910 roku, kiedy w Portugalii zniesiono monarchię.
Na Praça 5 de Outubro stoi duży posąg z brązu przedstawiający Pedra I, króla Portugalii w latach 1357–1367.
Za pomnikiem po lewej stronie znajduje się Biuro Informacji Turystycznej, w którym dostaliśmy mapę Cascais w formie papierowej.
Natomiast z drugiej strony placu znajduje się plaża, która w pogodne dni zapewne jest mocno oblegana, ale teraz było na niej niewiele ludzi.
Za plażą rozpoczyna się deptak z pięknym szpalerem palm i tym deptakiem poszliśmy dalej.
Wzdłuż ulicy stoją bardzo piękne wille, więc jest na czym oko zawiesić.