Dzień 1 – jak wyczarterowałam nie ten jacht który chciałam...... i gdzie se można wsadzić CHECK LISTĘ i uzupełnić braki w odbijaczach........ i jak nasz Kolega utopił radio....... i jak silnik przestał działać.......
Nie upłynęliśmy zbyt daleko gdy niebo zaczęło się chmurzyć.
Od zachodu zbliżało się zło.
Mijamy taki sympatyczny kącik.
Mija nas....... czwarta nad ranem.
Niebo coraz bardziej ciemnieje, w oddali słychać grzmoty.
Czas ewakuować się z jeziora.
Jesteśmy na wysokości miejscowości Kamień.
Kapitan przez PMR-kę kontaktuje się z Krzysiem z drugiej łajby i proponuje postój na plaży którą widać niedaleko przed dziobem u południowej nasady cypla naprzeciwko Kamienia.
To była nasza ostatnia rozmowa gdyż po niej.....Krzyś utopił swój odbiornik.
Nie mamy przedłużki do rumpla – a właściwie......mamy.
Nożną.
Nasze miejsce postojowe zbliża się coraz bardziej.
Pierwszy chce cumować Krzyś.
OK.
My tymczasem się przygotujemy.
Cumy, odbijacze, silnik.
Właśnie, silnik.
Odpalony, pochodził kilkanaście sekund ..........i zgasł.
Hmmm...
Aha, odczepił się przewód paliwowy gdyż była zrobiona tzw. „sztuka”.
Kapitan szybko założył go na nowo, dopompował pompką i ........nic.
Nie chce zadziałać a krajobraz nieuchronnie z każdą sekundą zbliża się do dziobu.
Nie to nie, na szczęście fok jeszcze nie zwinięty ( nigdy nie zwijamy żagli zanim nie upewnimy się, że silnik pracuje).
Podejdziemy na żaglach.
Krzyczę tylko do Krzysia aby nam ustąpili bo nie mamy silnika, widzę ich wielkie oczy i .... podchodzimy.
Jedna kotwica w dół, fok, cumy a właściwie druga kotwica na ląd żeby nie niszczyć drzew, stoimy.
Chwilkę później również oni są już na brzegu.