Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Split-SKA, czyli Tour de Brač 2012

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
mervik
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6870
Dołączył(a): 03.11.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) mervik » 07.11.2012 21:55

a_nula napisał(a):
ARTUR_KOLNICA napisał(a):Uważnie śledzę Twoją relacje, bo w przyszłym roku chcę własne we wrześniu pojechać do Chorwacji.
Widzę, że tłumów raczej już nie ma, tak więc dobrze się zapowiada.


Tłumów zdecydowanie nie ma. Minusem późnego września jest krótki dzień i chłodne noce co niestety uniemożliwiało realizacje naszego ulubionego schematu - w dzień eksplorowanie wyspy, a pod wieczór kąpiele pod domem. Jeszcze jednym minusem są ulubione przez nas świeże figi, które w drugiej połowie września są już w większości zebrane i ususzone..
My za rok jedziemy w czerwcu. Też fig nie będzie, jeszcze... ale za to dzień dlugi, pachnąca lawenda i ciepłe noce ;)
Wyspa marzeń od wczoraj zarezerwowana, juhuuuu! :D :D

ale zazdroszczę wam tego czerwca,byliśmy w tym roku w czerwcu pogoda super tem.25-28c.na drugi rok tylko możmy jechac w lipcu tem.33-38c :( :lol:
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 08.11.2012 00:33

tony montana napisał(a):Trochę czuję się jakbym znowu odwiedził Splitską na skuterku :)
Tylko Myszy73 nigdzie nie można było znaleźć ;) (dla niewtajemniczonych - byliśmy w tym samym czasie, tylko, że ja w Postiruni)

Melduję obecność jakby co :)


cześć, miło że zajrzałeś ;)
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 09.11.2012 12:43

Cieszę się, że ktoś te moje wypociny czyta, a jeśli się komuś, tak jak Arturowi, mają jeszcze przydać, nie mogę być bardziej ukontentowany :)

Ten tydzień miałem wariacki, dopiero dzisiaj mogę coś napisać. Do 15 wrzucę nowy odcinek.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 09.11.2012 15:09

VOL. VII, czyli GO EAST!

No to jedziemy!

Chmury z poprzedniego dnia zebrały się w nocy i jak nie lunęło, jak nie powiało! Burza budziła nas kilka razy, a poranne śniadanie na tarasie jedliśmy (o ile dobrze pamiętam) ubrani w długi rękaw. Zatem przed nami rysowała się perspektywa kolejnego dnia stojącego pod znakiem jeżdżenia i oglądania. Nie mieliśmy nic przeciwko temu :)
IMG_7771.jpg

Chłodny front zaowocował wyostrzeniem widoczności, stąd też w pierwszej kolejności postanowiliśmy zahaczyć o Vidovą Gorę. Przy 20 stopniach na wybrzeżu wyspy, w jej najwyższym punkcie termometr wskazywał zaledwie 15 oczek, a uczucie chłodu potęgował porywisty wiatr. Ludzi było jednak całkiem sporo, pewnie nie my jedni cieszyliśmy się z możliwości uchwycenia 360-stopniowej panoramy z najwyższego szczytu Jadrana przy prawie optymalnej widoczności.
IMG_7782.jpg
VG/Hvar/Vis
IMG_7806.jpg
VG/Hvar/Vis
IMG_7839.jpg
Zlatni Rat w Bolu
IMG_7790.jpg
ZR z00m-z00m

Po nacieszeniu się widokami (“nasz” Visior było widać jak na dłoni), zjeżdżamy na dół i kierujemy się na wschód, albowiem tej części wyspy jeszcze nie dane nam było odwiedzić. Naszym celem jest m.in. poczta, potrzebujemy bowiem kupić znaczki do nabytych w Splitskiej kartek. W pobliskich Praźnicach znajdujemy pośtę, ale ta czynna jest tylko...godziną dziennie. No tak, rzut oka na wieś nie pozostawia wątpliwości: tu się nic nie dzieje, a turyści pewnie nawet w szczycie sezonu omijają to miejsce z daleka.
IMG_7860.jpg
W Prażnicy
IMG_7868.jpg
w oddali Sumartin

Za chwilę jesteśmy już na drodze na wschód kraniec wyspy. Rzucamy okiem na widoczny w oddali Sumartin, kroki swe kierujemy jednak w kierunku Povlji. Zjeżdżamy serpentyną w dół do zatoczki, nad którą położone jest miasteczko, parkujemy pojazd i idziemy spacerem zachodnią stroną zatoczki. Podoba nam się tu: ładne i wygodne ławki, drabinki do zejścia do wody jak na basenie, prysznice... A przy tym wszystkim widoki na nabrzeże z kafejkami. Nie dziwimy się, że co poniektórym się tu podobało, jak czytaliśmy w relacjach.
IMG_7886.jpg
Povlja

Nie możemy odmówić sobie lodów, zwłaszcza, że - przynajmniej poza sezonem - nie jest o nie na Braću tak łatwo (mrożonek sklepowych nie liczę). Potem wsiadamy do samochodu i jedziemy wzdłuż wybrzeża na wschód aż asfalt się kończy. Na plażę nie ma dziś szans, podziwiamy za to morskie bałwany - wiatr od Biokova i Mosora szarpie Jadranem i naszymi włosami na lewo i prawo. Ania z drogi z góry dojrzała nawet biały szkwał.
IMG_7893.jpg
IMG_7899.jpg
IMG_7935.jpg

W poszukiwaniu poczty przejeżdżamy przez górną Povlję, znów bez sukcesu. Zatrzymujemy się za to przy pamiętającej dawne wieki świątyni, focimy i zmykamy.
IMG_7943.jpg

Po drodze do Sumartina zbaczamy do Novego Sela, ale - po króciutkim postoju - ruszamy w dalszą drogę, nic tu po nas. Co innego Selca: jeszcze parę dni temu nie zdawaliśmy sobie sprawy z istnienia tej miejscowości. Sumartin, Povlja - oczywiście, ale Selca? Okazuje się jednak, że to Selca jest centrum wchodniej części wyspy. Parkujemy na tyłach kościoła, w samym centrum. Ładnie tu, w dodatku znajdujemy otwartą pocztę.
IMG_7971.jpg
Mosor widziany z Novego Sela

Centralnym punktem Selcy jest podłużny plac przed kościołem (swoją drogą, kościół w Selcy najmniej szablonowa z broćkich far). Bardzo żałujemy, że nie ma możliwości przysiądnięcia tu na kawę czy piwo, bo jest czym sycić wzrok. Niestety, jedyny czynny bar jest w bocznej uliczce z tyłu świątyni, w dodatku przy przelotowej ulicy. Spacerujemy opustoszałymi w większości uliczkami i zaułkami Selcy, cykając zdjęcia jak szaleni. Tu jest naprawdę pięknie, klimat, że hej! No tak, w końcu im dalej od morza, tym ładniej, prawda? ;)
IMG_7974.jpg
IMG_7988.jpg
IMG_8012.jpg

Czas nas goni, a właściwie nie czas, a głód. Poza lodami od rana nie jedliśmy niczego, a przed nami jeszcze wizyta w Sumartinie. Od razu zaznaczę, że nie poświęciliśmy tej portowej mieścinie wystarczającej ilości czasu, więc możemy tylko przekazać wrażenie, jakie zostawiła nam w pamięci. Otóż mamy wrażenie, jakby - w przeciwieństwie do np. Postiry czy Supetara, a na podobieństwo choćby Puciscy czy Povlji - cała miejscowość była przyklejona do zatoczki, do której przypływa prom z Makarskiej. Dlatego też (a także pospieszani marszem wygrywanym przez kiszki) po dojściu do końca rivy, zawróciliśmy. Odnotowaliśmy za to fakt, że w pustej o tej porze roku (i dnia) mieścinie otwarte były aż trzy lokale gastronomiczne, przy czym jeden, usytuowany na zakręcie w połowie nabrzeża, był naprawdę oblegany przez klientów.
IMG_8017.jpg
w Sumartinie
IMG_8018.jpg
IMG_8024.jpg
IMG_8037.jpg

Dalej na wschód jechać już się nie da, wracamy więc ku słońcu, które może następnego dnia będzie grzało mocniej (a wiatr wiał słabiej). Za Selcą zatrzymujemy się w miejscu upatrzonym jeszcze przed wyjazdem (przy tej okazji chciałbym wyrazić wdzięczność wszystkim wpisującym swoje wrażenia w wątku o najlepszych chorwackich konobach), czyli Konobie Hacienda. Już z drogi Hacienda robi wrażenie prostą kamienną architekturą, która - choć zabudowania ewidentnie są nowe - jest swojska i przytulna. Jesteśmy dziś jedynymi gośćmi, zatem mamy konobę całą dla nas. Dzieciom bardzo się tu podoba, bawią się, skacząc z murka na murek, chowając pod daszkami, przysiadając na kamiennych ławach, czy zaglądając do starych beczek.
IMG_8047.jpg
A to już Hacienda koło Selcy
IMG_8072.jpg
IMG_8055.jpg

My tymczasem oddajemy się rozkoszom cielesnym, tj. spożywamy przedobiedni literek białego suchego. Miało być dziwne (jak pisali forumowicze w ww. wątku o konobach) i jest dziwne. Dosyć, hmm...osobliwe. Dopijamy bez obrzydzenia, ale do domu sobie tego nie kupimy.
IMG_8082.jpg

IMG_8071.jpg

Właśnie! Już przy wejściu przez bramę spragniony wczasowicz dowiaduje się, że - poza spożyciem na miejscu - niektóre (ciekłe) produkty można zabrać ze sobą. Póki co, zamawiamy jedzenie (śkampi i lignje sa żaru). Krewetki kuchnia wydała nam już ostatnie jakie zostały, za to były to te największe olbrzymy, co nas wielce ucieszyło. Popijamy osobliwym winem i rozmawiamy z niezwykle miłym młodym kucharzo-kelnero-restauratorem, którego dziadek kilka(naście?) lat temu kupił ziemię przy drodze i postanowił zainwestować w gastrobiznes. Mają własne uprawy winogron (i nie tylko), posiadają również pokaźne stadko owiec, widząc które od razu umawiamy się, że przed wyjazdem do Polski KONIECZNIE musimy odwiedzić Haciendę raz jeszcze i spróbować jagnięciny. Dostajemy wizytówkę z prośbą o kontakt smsowy celem umówienia obiadu.
IMG_8095.jpg
IMG_8101.jpg

Ściemnia się już, więc będziemy się zbierali, do Splitskiej daleka droga, zwłaszcza teraz, kiedy człowiek najchętniej rozłożyłby się na ławie z kieliszkiem rakiji (którą zresztą zostajemy na koniec konsumpcji poczęstowani). Przed wyjazdem robimy jeszcze zakupy: kupujemy m.in. fantastyczną lożę (powiem tak: nigdy nie byłem fanem rakiji, ale ta jest tak czysta, bez nieprzyjemnego posmaku tudzież woni, że zachwycam się nią nawet dziś, kiedy otworzę barek), niemniej pyszną wiśniówkę (w przeciwieństwie do większości wiśniówek nie jest mdłym ulepkiem) oraz oliwę. Przy tej ostatniej zatrzymamy się na chwilę: otóż jest to produkt, który na ogólnochorwackich targach oliwnych w marcu 2012 r. na Korćuli zdobył złoty medal. Przyznajemy bez bicia: towar ekstra klasa, choć nietani. Obkupieni, najedzeni i napici, a przede wszystkim zadowoleni (mimo takiej sobie pogody), odjeżdżamy w kierunku zachodnim, już ciesząc się na ponowną wizytę w Haciendzie...
IMG_8111.jpg
Ostatnio edytowano 22.01.2018 13:49 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.11.2012 15:38

Świetne klimaty okołokonsumpcyjne ;) :D I pomyśleć, że mijaliśmy Haciendę w sumie 4 razy i się nie zatrzymaliśmy :roll: Na nasze usprawiedliwienie mogę dodać, że za każdym razem nam się śpieszyło.

Selcy też bardzo żałuję. Jednak wschodni kierunek jest ze wszech miar słuszny ;) :mrgreen:

A w Prażnicach też byliśmy, chociaż to mało turystyczne miejsce i, trzeba przyznać, mało ciekawe.

Widoki z Vidovej - boskie. Szkoda, że nie mieliśmy takiej widoczności...

Pozdrav :papa:
mervik
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6870
Dołączył(a): 03.11.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) mervik » 10.11.2012 00:00

szczena mi opdła,jaka panorama z VG :roll:
Załączniki:
99909523[1].jpg
Ostatnio edytowano 11.11.2012 14:30 przez mervik, łącznie edytowano 1 raz
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 10.11.2012 00:12

Widoki z Vidovej - boskie. Szkoda, że nie mieliśmy takiej widoczności...


a u nas mogło być parę stopni więcej :D no ale cos za coś.
Przyznasz, że dzielnie udawałam, że mi ciepło :D
Krzychooo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2911
Dołączył(a): 19.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krzychooo » 10.11.2012 00:18

Marsallah napisał(a):Obrazek


Ajajajajaj. Wklejanie takich zdjęć w listopadzie, kiedy kolejne spotkanie z Cro i tamtejszymi smakołykami tak daaaaaalekie, powinno być karane co najmniej żółtą kartką ;).

Miałem szczęście być na Vidovej także po krótkim załamaniu pogody. Faktycznie, przejrzystość wtedy rewelacyjna. Klik

Pozdrawiam :)
ARTUR_KOLNICA
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 19.05.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ARTUR_KOLNICA » 12.11.2012 12:18

Rzeczywiście ten talerzyk wygląda obłędnie...

:roll:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 13.11.2012 11:51

VOL. VIII, czyli cudze chwalicie...

Lecim na Szczecin :)

No, że niby swojego nie znamy? Przez “swoje” mam na myśli najbliższe okolice, bo głównie jeździliśmy co dalej, to na południe, to na wschód, to z kolei na zachód... Jako, że pogoda trochę się poprawiła po środo-czwartkowej burzy (dziś mamy piątek), decydujemy się na plażowanie stosunkowo niedaleko, tj. na zachód od Sutivanu.

Na pierwszy ogień idzie Mirca, która - jak pamiętamy z forum - jest niezbyt ładna, ale ma za to ciekawe plaże. No cóż, może i ciekawe, ale nie w naszym guście. Po zaparkowaniu samochodu na końcu prowadzącej przez środek wsi drodze, idziemy wzdłuż brzegu w kierunku Supetara, celem oddalenia się od wątpliwej urody willi i wybetonowanego nabrzeża. Dalej jednak plaża robi się b. wąska, stroma, a wejście do wody utrudnione przez pływającą roślinność i insze badziewie. Szybciutko się stamtąd oddalamy...
IMG_8133.jpg
plaża w Mircy
IMG_8134.jpg

...kierując się do Sutivanu. Tam w plażach (miejskich) można przebierać do woli - co chwila za murkiem, po drugiej stronie którego biegnie ulica, widać skrawek kamienistej przestrzeni, choć ludzi nie ma za wiele. My jak ten osiołek, co mu w żłoby dano, nie możemy się zdecydować na żadne z miejsc. Droga kończy się na Uvali Livka i tam decydujemy się stanąć. Nasze plany dotyczące wodnej kąpieli pryskają, kiedy okazuje się, że ratownicy wyciągają łódź motorową, zatopioną podczas wichury. Ze zbiornika motorówki wyciekło paliwo i zanieczyściło zatoczkę. Cóż, pech, ale nie nasz największy. Poszkodowanymi okazują się rodacy z bytomskimi blachami. Szkoda łodzi, szkoda wody.
IMG_8136.jpg

Wracamy zatem w stronę miasta i zatrzymujemy się na puściutkiej plaży z widokiem na Mosor (fajnie) i Split (niefajnie). Wiatr jeszcze nie całkiem ucichł - na Jadranie układają się przyjemne fale. Pogoda w sam raz na leniuchowanie na materacu wodnym, gdyby nie to, że jednak kilku stopni brakuje - powietrzu, nie wodzie.
IMG_8154.jpg
IMG_8156.jpg

Dość szybko zwijamy się zatem i podjeżdżamy do samego centrum Sutivanu, przynajmniej jeśli chodzi o nabrzeże. Parkujemy pod zegarem i siup na kawkę i lody. Jezu, ale tu pusto. Mamy dziś chyba leniwy dzień i po czwartkowych szaleństwach nie ruszamy się daleko od auta. Spacer pod górę w stronę kościoła odpada. Zaglądamy zatem za winkiel kamienicy, w której mieści się kafejka. Estetyczny, wyremontowany placyk zachęca do wejścia między budynki, ale dalej jest już nieciekawie. Sorry Sutivan, nie jesteś najgorszy ani najlepszy, ale jakoś nas nie powalasz. Już się nie zobaczymy.
IMG_8181.jpg
IMG_8182.jpg
IMG_8184.jpg
IMG_8190.jpg
IMG_8194.jpg

Wieczór spędzamy w Splitskiej, grillując zakupione rano na targu w Supetarze rybki - orady i branziny. Aha, znaleźliśmy też minitarg w Postirze, między hotelem a bankomatem, w niewielkim zagłębieniu w murze. Przed małym sklepikiem (a jednak! ribarnica!) stał smutny starzy jegomość, ale towar miał gorszego sortu, same maleństwa (bukvy i lokarny). Zatem targ w Supetarze pozostaje de facto bez konkurencji. Słabo...
Ostatnio edytowano 22.01.2018 14:02 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 13.11.2012 13:55

Jadłam w Hacjendzie :)
kolega wziął wtedy jagnięcinę i nie polecał.
Sumartin :hearts: :hearts:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 15.11.2012 11:12

VOL. IX, czyli łapiemy doła

Wbrew pozorom, będzie wesoło :)

Ponieważ nastał weekend, nie spieszyliśmy się specjalnie z opuszczeniem Splitskiej - postanowiliśmy choć raz spożyć obiad o normalnej porze (tj. w południe) oraz - też po raz pierwszy - w końcu zanurzyć się w wodzie w Uvali Splitskiej. Kiedy grill się rozpala, schodzimy na skałki, żeby zażyć kąpieli w czystej wodzie w “naszej” zatoczce. Niestety, trochę się spóźniamy, bo po tej stronie uvali słońce operuje do południa, a pod koniec września w cieniu jest już po prostu zbyt chłodno po wyjściu z wody. Tyle, że wychodzić wcale się nie chce - woda jest cudownie przejrzysta, o idealnej temperaturze. Szybko robi się głęboka - w końcu do tej wąskiej zatoczki wpływają czasem stateczki wycieczkowe. W połowie szerokości łapiemy się na słońce, które ucieka gdzieś w kierunku Supetaru.

Nie planujemy dziś dalekich wojaży, ale dokądś pojedziemy. Padło na Dol, który wzbudzał naszą ciekawość od dawna (a już na pewno od chwili, kiedy spoglądaliśmy na jego zabudowania z punktu widokowego w Śkripie). Droga do Dola z Postiry jest krótka, ale wąska. Mijamy pola obsadzone winnymi krzakami, a po prawej stronie głebokim duktem płynie potok. Droga kończy się na Konobie Stori Gusti, w któej to planowaliśmy się zatrzymać po spacerze, ale z naszych planów nici: zamknięto na głucho. W drugiej z konob położonej przy głównym trakcie (Toni) życie tętni, ale my decydujemy się sprawdzić co znajduje się wyżej.
IMG_8214.jpg
IMG_8222.jpg
IMG_8223.jpg
IMG_8225.jpg

Dol, jak sama nazwa wskazuje, leży w dolinie pomiędzy dwoma wysokimi formacjami skalnymi. Większość jego zabudowań usytuowało się na zboczu jednej z nich i tam się kierujemy. Im wyżej, tym ładniejsze widoki, nietrudno wejść niechcący na czyjeś podwórze, albo wręcz zajrzeć komuś do kuchni. Tu i ówdzie suszą się beczki oraz inne sporych rozmiarów naczynia, a w powietrzu unosi się wyraźny zapach wina. Naszą uwagę przyciągają piktogramy ukazujące coś jakby zamek ze strzałkami wskazującymi kierunek.
IMG_8233.jpg
IMG_8236.jpg
IMG_8240.jpg
IMG_8243.jpg

Znaki doprowadzają nas pod stromy podjazd, przy którym stoi beczka anonsująca “Agroturizam Kaśtel Gospodnetić”. (Później sprawdzimy, że Konoba Stori Gusti też należy do rodziny Gospodnetić, co może wyjaśniać zamknięte podwoje konoby na dole). Jesteśmy w najwyższym punkcie wsi, rozciągają się stąd naprawdę imponujące widoki, ale czy wypada wchodzić dalej? Słyszymy głosy, kilka osób tuż nad naszymi głowami rozprawia żywo po chorwacku. Fuck it, wchodzimy!
IMG_8245.jpg

Na nasz widok od jednego ze stołów ustawionych pod altaną podrywa się na oko sześćdziesięcioletnia kobieta z kieliszkiem wina w dłoni. Zaprasza nas do zwiedzania zabudowań zamkowych, tudzież do spoczęcia na ławie pod altaną i...może kieliszeczka wina? To potem, najpierw zobaczmy co my tu mamy. Pani prowadzi nas przez puste pomieszczenie restauracyjne po schodach na górę. Wchodzimy do historycznej części zabudowań: są tu dwa pomieszczenia dawnego zamku, który rodzina męża naszej przewodniczki zamieszkiwała jeszcze na początku XVIII wieku. Gospodyni oprowadza nas po salonie i sypialni, prezentując fotografie przodków, stare księgi rachunkowe, łóżka oraz...sypialnianą toaletę. Posługuje się płynną angielszczyzną i przez cały czas nie wypuszcza kieliszka z ręki. Dowiadujemy się, że to wszystko co ocalało ze starego zamku i na utrzymanie tych pomieszczeń w stanie nienaruszonym gospodarze otrzymują niewielką subwencję od rządu chorwackiego, sami natomiast użytkują część mieszkalną dobudowaną do kaszteliku. W planach jest rekonstrukcja zamkowej wieży, u podnóża której urządzono pokaźnych rozmiarów grill. Wychodząc, zaglądamy jeszcze do przerobionego na ubikację jednoosobowego karceru, w którym niegdyś carski namiestnik mógł przetrzymać więźnia do czasu przetransportowania go na stały ląd.
IMG_8331.jpg
IMG_8249.jpg
IMG_8250.jpg
IMG_8257.jpg
Z tej wysokości widać nawet morze! (co w Dolu nie jest częstym widokiem)
IMG_8269.jpg
IMG_8270.jpg
gospodyni i przewodniczka w jednej osobie
IMG_8271.jpg
XVIII-wieczna buchalteria
IMG_8273.jpg
Ta skrzynia kryła nie gramofon, lecz...WC
IMG_8278.jpg

Wracamy na skąpane w słońcu podwórze i zasiadamy przy stole z cudnym widokiem nie tylko na cały Dol, ale i na...morze. Gospodyni nalewa do karafki białego wina, a dla dzieci domowej roboty syropu z wiśni (hr. amarena) rozrobionego z wodą. Nie jesteśmy głodni, ale bruschetty ze świeżymi pomidorami, pastą rybną, oliwkami i owczym serem nie odmawiamy. Starsza pani z przyjemnością opowiada nam o zamku, Dolu, wyspie. Czas się cudownie dłuży. Dzieciaki mogą tu biegać do woli, my sączymy wino i upajamy się widokami. Od gospodyni dowiadujemy się, że akurat dzisiaj świętowali zakończenie winobrania (białych winogron, na czerwone przyjdzie czas w październiku), stąd wizyta sąsiadów, którzy w zbiorach pomagali. Pyta, czy chcemy zobaczyć jak wytwarzają wino. Ba!
IMG_8303.jpg
IMG_8326.jpg
suszące się na słońcu pomidory
IMG_8309.jpg

Wchodzimy do pogrążonej w półmroku szopy, gdzie wielki jak niedźwiedź chłop wyciska z owoców podawanych zsypem przez otwór w murze cenny sok. Robi to, zaciskając pokaźnych rozmiarów dźwignię na ogromnej drewnianej beczce z ruchomymi klepkami - ręczenj wyciskarce do wina. Kobiecina pyta się nas, czy chcemy spróbować moszczu - a pewnie, że tak! Aby nabrać świeżo wyciśniętego soku, przystawia kufel do wmurowanej w posadzkę rury, która biegnie od wyciskarki. Jak smakuje moszcz? Jest chyba jeszcze lepszy od wina, cudownie orzeźwiający i chciałoby się go pić i pić, ale gospodyni ostrzega, że spożycie moszczu w większej ilości grozi problemami żołądkowymi, więc piję głównie ja i poprzestaję na jednym kufelku.
IMG_8316.jpg
przy produkcji wina
IMG_8317.jpg
IMG_8320.jpg
IMG_8343.jpg
IMG_8346.jpg

W ten sposób szybko minęły nam trzy godziny. Idzie wieczór, więc zbieramy się, zakupując kilka butelek pysznego białego winka z poprzedniego roku i żegnamy się z przemiłą gospodynią. W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o Postirę, ponieważ obiecaliśmy dzieciom lody. Niestety, próżno szukać tam stoiska ze świeżą zmarzliną, maluchy muszą się więc zadowolić sklepowymi.
IMG_8349.jpg

Wieczorem, kiedy dzieci już śpią, siedzimy na tarasie w Splitskiej i rozmawiamy. Znów potwierdziło się, że najciekawsze miejsca czekają do odkrycia zdala od riv i portów. Kaśtel w Dolu jest na to najlepszym dowodem. Więcej: z perspektywy czasu powiem, że nie ma sobie równych na wyspie, jeśli wyciągniemy średnią z klimatu, widoków oraz walorów konsumpcyjnych. Dla kogoś kto ceni sobie sielską atmosferę i domowe jedzenie, jest to miejsce nie do ominięcia podczas wypoczynku na Braću!
IMG_8374.jpg
Cowieczorny rytuał: wpis do dziennika wakacyjnego.
IMG_8378.jpg
Środki dopingujące :)
IMG_8379.jpg
Wino z Kasztelika w Dolu
Ostatnio edytowano 22.01.2018 14:28 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 18.11.2012 16:11

to chyba był jeden z lepszych dni na Bracu, a na pewno najbardziej magiczny i najbardziej chorwacki ;)
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1270
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 18.11.2012 18:33

Cieszę się, że trafiliście do Haciendy zgodnie z rekomendacją, no i potwierdziło się że oliwa super a wino "dziwne"...
Czytając mam nieustanne "deżawi" (-;
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 21.11.2012 14:03

Hercklekot: dzięki za rekomendację. Z winem to, no cóż, musieliśmy sami sprawdzić, poza tym po rakiji daleko nie zajadę :lol:

VOL. X, czyli Pućiśća i Nereżiśća


Kiedy patrzę w kapowniku na zapisy z niedzieli 23 września, nie ma tam wiele wpisów, takoż w albumie zdjęć żadnych. Powód? Niewiele się tego dnia działo, Ania nam zaniemogła i przespała cały dzień, zbierając siły na kolejny dzień. Ja tymczasem zabrałem dzieci na piaszczystą Lovrećinę, gdzie humor psuli nam rodacy i...bezpański pies. Rodacy - kilkuosobowa gromadka dorosłych + kilkoro dzieci szarogęsiła się, zajmując znaczną część piachu, swoje rzeczy rozrzucając na szerokości kilkunastu metrów. “Podaj mi, kurwa, to piwo!” - grzecznie poprosiła (męża/partnera?) jedna z niewiast, kiedy wchodziliśmy na plażę. Po jakiejś godzinie towarzystwo w końcu się zebrało (“O! To nasze rzeczy? I te tam też?”), a jegomość, który (kurwa) podał piwo, oznajmił z wyraźnym zadowoleniem w głosie “Tera będzie tu kurwa kłajet!”.

Pies, który zasypywał nas piaskiem i próbował bawić się naszymi ręcznikami, też gdzieś polazł, a skoro tak miłe towarzystwo nas opuściło, to i my nie bawiliśmy na Lovrećinie już dłużej. Skierowaliśmy się do Dola, tym razem na celu mając Konobę Toni, którą wydawali się zachwalać wszyscy na wyspie, natomiast - z tego co pamiętałem - ostrzegali przed tym miejscem forumowicze z cro.pl.

Nieobarczony obecnością żony, postanowiłem, że zafunduję dzieciom ucztę - zamówiłem sałatkę od hobotnicy, lignje sa żaru i żeberka z jagnięciny, do tego frytki. Jak wrażenia? No cóż, dzieci nie doceniły ojcowskiego rozmachu i zjadły tylko frytki :P Ja natomiast zadowolony byłem tylko z lignji, skandaliczna była jagnięcina: tłuste kawałki, połowę zostawiłem nietknętą. Porcje jedzenia, tak jak pisaliście - małe. Dobre za to okazało się wino, a wyśmienite (moim zdaniem) “cake of Dol”, reklamowane na szyldzie przed konobą. Jego połowa to masa orzechowo-migdałowa sklejona miodem, pycha! Rachunek też “nie zawiódł”, drugiego tak wysokiego nie zapłaciliśmy podczas pobytu na wyspie, a przecież byliśmy w trójkę. Czy warto było? Dla ciasta i wyrobienia własnego zdania - tak, ale czujcie się ostrzeżeni: Konoba Toni = małe porcje, drogo i niezbyt smacznie. Warto natomiast wpaść na ciasto i kawkę lub winko.

IMG_8383.jpg
zachmurzona Pućiśća

Następnego dnia, już w czwórkę, obieramy kurs na ostatni nieodwiedzony przez nas port - Pućiśćę. Nieodwiedzony w tym roku, albowiem kilka lat temu bawiliśmy tu przejazdem i zapamietaliśmy specyficzne położenie miasteczka w głębokiej, rozgałęzionej zatoce. Jest jednocześnie dość odizolowana od najbliższych miejscowości - droga z Postiry, a zwłaszcza z Praźnic biegnie po górzystym terenie i obfituje w serpentyny.

Pućiśćę zastaliśmy taką, jaką ją zapamiętaliśmy - spokojną, z kilkoma kafejkami i straganami. Ze względu na prawie pełne zachmurzenie, przyciągały one więcej turystów niż...całkiem pusta plaża “z beczkami” (nota bene beczek na niej nie zastaliśmy). Niezrażeni, rozlokowaliśmy się na plaży i zanurzyliśmy w przyjemnej, dość głębokiej wodzie. Odnotowaliśmy prysznic przy samej plaży - plus.
IMG_8400.jpg
na plaży "bez beczek"

Minęliśmy szkołę kamieniarską (obfotografowaną przez forumowiczów tak, że ledwie zerknęliśmy w jej stronę), tętniącą gwarem - trwały właśnie zajęcia praktyczne i skierowaliśmy się w stronę straganów. Upatrzyłem sobie koszulkę z broćkim osiołkiem, którą zakupiłem za kilkadziesiąt kun. Wszelkie ozdoby z kamienia okazały się natomiast drogie w porównaniu do innych miejsc na wyspie.
IMG_8418.jpg
IMG_8433.jpg
IMG_8438.jpg
IMG_8442.jpg

Przysiedliśmy w kafejce na małe co nieco i...zwinęliśmy się w kierunku interioru wyspy - przez Praźnicę do Nereżiśćy, którą wielokrotnie mijaliśmy, a jak dotąd nie było okazji, żeby podjechać do samego miasteczka. Zaparkowaliśmy samochód pod kaplicą ze słynną sosenką i ruszyliśmy na spacer w kierunku położonego na wzniesieniu (no, ba!) kościoła. Wspinaczka szerokimi schodami opłaciła się: widoki na Nereżiśćę oraz na wnętrze wyspy były warte wysiłku. Wzrok przyciągała zwłaszcza prosta jak drut nitka drogi w kierunku Supetaru.
IMG_8451.jpg
Nereżiśća. Kto jeszcze nie widział tego zdjęcia? No dobra, myśmy się cieszyli, że widoczność wróciła :P
IMG_8452.jpg
IMG_8454.jpg
IMG_8455.jpg

Nie mogliśmy odmówić sobie wizyty w Atelier Goić (pamiętaliśmy z tegorocznych relacji z Braća: najtańsze pamiątki z kamienia), Ania jednak krzywiła się na figurki i naczynia. Phi, estetka. Ja nie wyszedłem bez zakupienia kamiennej kostki do gry wielkości kubka do kawy. Jak sprawdziłem na kwaterze w Splitskiej, z fragmentami odłupanymi w paru miejscach. Damn...
IMG_8456.jpg
IMG_8457.jpg
IMG_8462.jpg
IMG_8467.jpg
najdłuższa prosta na Braću - pomiędzy Nereziścą a skrętem na Donji Humac
IMG_8478.jpg

Wieczór spędziliśmy spokojnie, grillując tym razem zakupione w Tommym krewetki i cevapćići oraz zajadając się samodzielnie przygotowaną blitvą z krumpirom - jakoś nigdzie do tej pory nie udało się nam w tym roku tego dodatku zjeść. Wieczorem na tarasie popijaliśmy winko, zastanawiając się, czy jakiś miły wiatr przewieje chmury i temperatura powietrza przewyższy ciepłotę wody.
IMG_8501.jpg
odpowiedni strój do grillowania to podstawa :)
IMG_8507.jpg
Ostatnio edytowano 22.01.2018 14:47 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Split-SKA, czyli Tour de Brač 2012 - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone