napisał(a) Marsallah » 23.01.2018 10:39
UWAGA, UWAGA!W ostatnich dniach dokonałem "remasteringu" relacji, tj. ponownie zamieściłem w niej zdjęcia. Te wrzucone w 2012 zniknęły już dawno temu (w wyniku zmian dokonanych w Imageshacku, gdzie umieszczałem wtedy swoje zdjęcia). Ostatnich kilka dni poświęciłem na przejrzenie starych zdjęć i umieszczenie ich w relacji.
Nie zawsze są to te same zdjęcia, natomiast na pewno jest ich więcej. Wybierając fotografie po tych paru latach, zorientowałem się, jaka wielka była kiedyś u mnie dysproporcja pomiędzy zdjęciami posiadanymi a wrzucanymi do relacji. Zdjęć robiliśmy bardzo dużo (częściowo wyjaśnia to fakt, że nasze dzieci były wtedy małe i z racji tego były częstym obiektem fotografii), a w relacjach pokazywaliśmy ich stosunkowo niewiele. Także można powiedzieć, że teraz ta relacja sprzed ponad 5 lat jest nie tylko znów pełna, ale pełniejsza (jezu, normalnie jakbym czytał notkę edytorską z książeczki dołączonej do wznowionej płyty Beatlesów
). Nie zmieniałem tylko tekstów, poza kilkoma wyjątkami - korekta błędów, itp.
W trakcie tego swoistego powrotu do przeszłości (jest w takich wirtualnych rewizytach magia - zagląda się w swoje życie, zastygłe w słowach i na fotografiach. Widzi się zmiany - nie tylko w wyglądzie (zwłaszcza dzieci...), ale i w upodobaniach. Przykład pierwszy z brzegu - w relacji wspominam, że loza (czysta rakija) nie jest moim pierwszym wyborem (wtedy wolałem nalewki, zwłaszcza z rogača i na orzechach włoskich), teraz w Chorwacji kupuję głównie lozę
Jeszcze jedno - "ojcem chrzestnym" relacji jest niejaki
Abakus68, który w swojej opowieści z pobytu z małżonką na Braču (z 2017 r.) powoływał się na niniejszą relację, utyskując na brak fotek. Mam nadzieję, że choćby on jeden skorzysta na odświeżeniu wątku. A w sumie, to wiem, że nie będzie jedynym beneficjentem mojej kilkudniowej pracy - ja sam bowiem z wielką przyjemnością (dzięki, Zdzichu, za inspirację!) przypomniałem sobie nie tak dawno znowu minione czasy wspaniałej laby na naprawdę dużej wyspie, gdzie myśleliśmy, że tak wiele zobaczyliśmy, a - czytając później inne relacje, w tym Zdzichową - okazuje się, że wiele ciekawych miejsc ominęliśmy. Ale sądzę, że kiedyś jeszcze na ten Brač wrócimy...