Moi mili przedmówcy!
Jak was lubię tak muszę was zgasić za bezzasadny defetyzm.
Po pierwsze Panowie fakty a nie spekulacje:
http://www.mint.hr/TRAFFIC0312.pdf
Oto oficjalne chorwackie statystyki (ministerstwo turystyki itd.),
z których jednoznacznie wynika że ilość turystów zwłaszcza zagranicznych nieustannie rośnie i przekroczyła już stan z roku 1990 czyli z przed wojny bałkańskiej
Po drugie - do oceny sytuacji w obecnym sezonie trzeba zaczekać przynajmniej do listopada bo przyznacie że ocenianie sezonu chorwackiego w połowie czerwca to "lekkie" nieporozumienie
Po trzecie - w całej Europie tegoroczna wiosna była (jest?) wyjątkowo złośliwa czyli chłodna i deszczowa, więc i do HR turustów pojechało mniej
Po czwarte - z w/w statystyki bezspornym faktem jest że Polaków było w 2003 roku dużo mniej niż w 2002 i spadek ten dotyczył wyłącznie naszej nacji, tak że jesteśmy daleko "poza podium" jeśli chodzi o najliczniejsze nacje turystyczne w HR. I to z pewnością jest w dużej mierze wywołaną wszechpolską bidą
Osobiście sądzę że ten rok dla turystyki chorwackiej nie powinien być gorszy od poprzedniego bo:
1) terroryzm światowy raczej "sprzyja" turystyce chorwackiej, gdyż ten piekny kraj nie jest ani członkiem UE ani NATO i obecnie nie jest zaangażowany w żadne konflikty globalne ani lokalne.
Dla kontrastu powiem że w ostatnich dniach Kurdowie wypowiedzieli 6-cio letni rozejm z Turkami i ogłosili rozpoczęcie przygotowań do zamachów na regiony turystyczne w Turcji by odebrać temu krajowi źródło przychodów. Oczywiście Kurdom pomoc obiecała też Al-kaida.
Te same problemy tyczą się takich turystycznych potęg jak Egipt, Tunezja, Maroko, a po zamach w Hiszpanii nikt już nie ma złudzeń że takie kraje jak Włochy, Francja, Portugalia i oczywiście Hiszpania są bezpieczne
2) Olimpiada w Grecji - to oczywiście idealny cel dla islamskich terrorystów + murowany tłok, więc ta potęga poteg turystycznych będzie też raczej omijana
Więc jak się to wszystko podsumuje to wychodzi mi że HR jest najbezpieczniejszym miejscem pod słońcem w promieniu kilku tysięcy kilometrów a to wg mnie wróży tylko dalszy napływ turystów bo gdzieć ci ludzie muszą pojechać a większość ich nie stać na Hawaje (też zagrożone) czy Karaiby (byle nie do Fidela na zapyziałą Kubę)
P.S.
Z powyższych wzgledów ja obawiam się wyjazdu w tym roku do Istambułu i w końcu nie wiem czy tam pojadę, a jak nie pojadę zrobię wypad do Cro...