Ciąg dalszy relacji będzie raczej podany w skróconej wersji, trochę czasu już minęło
i żeby nie pisać bzdur, pewnie zasypię Was zdjęciami.
Dzień 4, 03.09.2009
Pominę śniadaniowanie, plażowanie, arbuzowanie
, ale nie pominę, że w godziach popołudniowych pojechaliśmy do Splitu
- naszego ulubionego, oczywiście
.
Zwiedzanie zaczynamy od Pałacu.
Split zyskał sobie sławę za sprawą rzymskiego cesarza Dioklecjana, który właśnie tu chciał spędzić ostatnie lata życia.
Pałac, jak na dzisiejsze czasy miał imponujące rozmiary 215 na 180 metrów i może dlatego trudno go znaleźć
. Do pałacu wchodziło się czterema bramami w murach: od strony zachodniej- Brama Żelazna (Porta Ferrea), północnej - Brama Złota (Porta Aurea), wschodniej - Brama Srebrna (Porta Argentea), południowej - Brama Brązowa (Porta Aenea).
Pałac otoczony był murami dochodzącej do 26 metrów wysokości i do 2 m grubości.
Koniecznie trzeba zwiedzic podziemne komnaty, które do połowy znajdują się pod ziemią i stanowiły kiedyś fundamenty kwater cesarza i my właśnie od tego zaczynamy
Podziemia są obecnie są wykorzystywane na wystawy, kiermasze i sklepiki z rękodziełem.
Powoli wynurzamy się na powierzchnię
maszerujemy w już znane nam miejsca i chwilę błąkamy się po podwórkach...
spacerowym krokiem i zaglądamy gdzie się da
Chcielibyśmy wejść w tym roku na wieżę i namawiamy Borysa (lęk wysokości) - też ma na to ochotę, ale...boi się okropnie
Przysiadamy jeszcze na podwórkowym murku
...i decyzja podjęta - wchodzimy
Na wieżę dzwonnicy można wdrapać się wąskimi kamiennymi schodami. Końcówka wspinaczki jest już zdecydowanie nie dla ludzi cierpiących na lęk wysokości. Było ciężko, ale syn dał radę
Naprawdę mieliśmy z tego radochę, a jego emocje trzymały jeszcze długo po zejściu.
A widoki były taaaakie:
"Opstrykaliśmy" Split z każdej strony i pora schodzić, co też nie było łatwe...
ufff udało się
Wychodzimy na Perystyl, czyli wspaniały dziedziniec otoczony dwoma rzędami kolumn korynckich, gdzie stoją stoliki kawiarniane, panuje gwar i jest pełno turystów.
Idziemy teraz w kierunku Złotej Bramy- wąskimi uliczkami, zaglądamy na małe podwórka, gdzie nad głowami mamy wywieszone pranie...i tak dochodzimy do Bramy, gdzie wejścia strzeże olbrzym z brązu - to Grgur Ninski. Duży palec u lewej stopy ma wytarty - kto pomyśli życzenie i go dotknie - prośba się spełni. My dotykamy...
Obieramy kierunek na promenadę, ale najpierw sklep
.
Po drodze mijamy takie atrakcje.
Jest i Promenada i wolna ławka, właśnie o to nam chodziło
i uwierzcie, że naprwdę dobrze się bawimy, siedząc w naszym ulubionym mieście z zimnym piwkiem i obserwując ludzi
Nie musimy się nigdzie spieszyć, rok temu pędząc po mieście, widzieliśmy wszystko co powinniśmy zobaczyć, w tym roku spokojnie, spacerkiem, jest cuudnie
Wypijamy piwko, delektujemy się tym czasem, który jest teraz właśnie dla nas i zbieramy się dalej...
Mijamy takich magików, co zbierają na wyjazd do Nowej Zelandii
- mam nadzieję, że im się udało.
Tym naszym spacerowym krokiem zdążyliśmy jeszcze obejść cały Pałac, od Bramy do Bramy.
Pora wyjść z tej bajki i wrócić do świata rzeczywistego, chociaż czy na pewno
To przecież king size
Idziemy przepiękną promenadę z wieloma restauracjami, modnymi sklepami z widokiem na port. Idąc wzdłuż deptaku dojdziemy na trg Republike, po drodze wstępujemy jeszcze do galerii na wystawę fotografii. Jest to elegancki plac z ciekawą kolumnadą i budowlami oraz pięknym widokiem na Adriatyk. Znajduje się tu tylko kilka kawiarni i hotel. Jednak latem, w ramach dorocznego festiwalu, odbywaja sie tutaj liczne koncerty.
Słońce chyli się ku zachodowi, a my myślimy o powrocie do Primosten...
Jeszcze ostatni rzut oka
na oddalającego się w objęcia Morfeusza Sfinksa
na Perystyl
i na dzisiejsze największe wyzwanie, nie tylko Borysa
Dobrej nocki