Śniardwy wita!!!
Mija nas mazurski autobus z bardzo głośnym spikerem opowiadającym o jeziorze.
Jest też dużo motorówek.
Na jeziorze zgodnie z naszymi oczekiwaniami jest morsko.
Wieje silny wiatr który podniósł dość wysoką falę.
Żegluje się upajająco .
Tym bardziej, że cały dziki tłum został daleko w tyle.
Już kiedyś pisałam tu na forum, że prawie każdy pływający po Mazurach (niezależnie od tego czy korzysta z żaglówki czy z motorówki) wpływa na Śniardwy, robi małe kółeczko i zawraca.
Większość chce po prostu „zaliczyć” jezioro – i za takowe uważa właśnie zrobienie małej pętelki na początku akwenu.
Mało kto ma odwagę płynąć dalej na jezioro, zwłaszcza w takich warunkach jak dziś.
Śniardwy jest bardzo płytkie, wielkie, ma ogromną ilość kamieni na dnie o które łatwo zaczepić spodem łodzi i co chyba najważniejsze – w większości miejsc nie da się podejść do brzegu ponieważ są tam na dnie kamienie uniemożliwiające bezpieczne zacumowanie.
W przypadku załamania pogody to jezioro nie pozwala na szybkie bezpieczne schronienie.
Nawet locja mazurska ostrzega przed wypływaniem na nie niedoświadczonych żeglarzy, zwłaszcza przy wietrze powyżej 3 stopni w skali B.
A dziś wieje 5 jeśli nie więcej – więc jezioro puste.
Żegluje się genialnie!!!!
Buja jak na morzu, wiatr szarpie nam włosy, nad głowami fruwa bielik – czego chcieć więcej???
Całe ogromne jezioro przepływamy w moment – dwie, może trzy godziny i jesteśmy na drugim brzegu.
Wpływamy na Jezioro Seksty.
Tam już jest spokojniej choć wiatr wciąż czuć mocno na twarzy.
Jak widać wciąż chłodno.