Udaje się podjechać pod sam pomost gdzie stoi nasz kolejny Janmor o wdzięcznym imieniu Jumamaja.
Ten jacht wpadł nam w oko już wiele lat temu.
Kilkukrotnie próbowaliśmy go wyczarterować ale albo cena była nieodpowiednia albo był zajęty.
W tym roku udało się w końcu.
Wyrzucamy rzeczy na pomost.
Jumamaja jeszcze jest sprzątana – w tym czasie załatwimy formalności.
I tu pierwszy zgryz.
Przyjmuje nas właścicielka – starsza pani – na ogrodzonym placu – krzyczy że może wejść tylko jedna osoba, koniecznie w masce.
No ok. – wchodzi Kapitan załatwia co trzeba.
Potem on wychodzi a ja wchodzę bo chce uiścić opłatę – na co wypada mąż właścicielki z krzykiem że za blisko jesteśmy, że oni się boją, że ma być tylko jedna osoba – no przecież jest, maż cofnął się za bramę.
Ja rozumiem że starsi państwo się boją – ale skoro tak to może niech zrezygnują z bezpośredniej obsługi klienta i przekażą ją komuś mniej strachliwemu?
Byłoby to z korzyścią i dla nich i dla klientów.
Druga niemiła rzecz – zaskakuje mnie opłata za paliwo w zbiorniku – zawsze, w każdej firmie te kilka litrów paliwa było w cenie – a tu mam zapłacić, na dodatek za dużą ilość benzyny której nie zużyjemy.
Nieładnie, nie lubię jak ktoś próbuje nas naciągnąć i zmusić do ponoszenia ukrytych opłat nie zawartych w cenie.
Na szczęście jacht przekazuje nam syn starszej pary – sympatyczny człowiek, bardzo pozytywny.
On powinien prowadzić ten biznes a nie starsi państwo.
Wchodzę do wnętrza Jumamaji i ....jej...dlaczego ona jest taka niska?????
Cały czas uderzam w coś głową.
Fado – przecież ten sam typ łodzi – było o wiele wyższe – tam nigdzie nie zawadzałam głową.
A tutaj....ile razy się uderzyłam?
Tysiac?
Więcej?
Ewa też się tłucze...jest kiepsko.
Miejsca w jaskółkach też mniej, inny kambuz...no i okna w toalecie brak.
Ale za to jest telewizor – super, będzie na czym suszyć ręczniki.
Na zewnątrz jest okrutnie gorąco i wilgotno.
Powietrze aż lepi się do ciała.
O porannym prysznicu już dawno zapomnieliśmy – każdy z nas jest mokry od potu i zaklejony od wilgoci w powietrzu.
Trzeba się szybko zasztauować i spływać.
W międzyczasie jeszcze witamy się z Alicją, Jackiem i dziewczynkami którzy odbierają jacht kilka pomostów dalej.