Taka bardzo smutna reelekcja przyszła mi do głowy po ostatnim naszym pobycie w Chorwacji.
Jak wiadomo nam, jak i kilku innym też, iż w Chorwacji przebywamy niemal każdego roku, a w ostatnich latach to w każde lato jedziemy nad Adriatyk do Chorwacji.
Trochę szkoda nam czasu, i kasy też, na eksperymenty. A Chorwacja jest tym wymarzonym miejscem. Jest wszystko co potrzeba, a i ceny, którymi tak straszono, wcale nie są takie niebotyczne. Bardzo często również mniejsze niż w naszych kurortach wakacyjnych.
Ale do rzeczy teraz. - Niemal od grudnia wisiało tutaj nasze ogłoszenie, a może raczej informacja, iż bardzo chętnie wybierzemy się z kimś wspólnie na Koversade, bo też Koversada jest tym czego nam potrzeba.
Ciepła i krystalicznie czysta woda, słoneczna pogoda, szerokie i nie zatłoczone plaże, długa linia brzegowa i zupełny luz kiedy chodzi o stroje. Parada kostiumów kąpielowych najwyższych trendów nie jest tutaj potrzebna.
I co z tego ogłoszenia wyszło?
50% chętnych to panowie którzy pochwalili się jaki mają wielki wytrysk i chętnie to nawet do bagażnika się zabiorą, a na miejscu to ich wyżywić, a oni w zamian oferują to czym natura ich obdarzyła.
Bo skoro naturyści to od razu erotomani i trzeba do nich się przykleić.
Druga grupa to pary, małżeństwa co tak naprawdę nie bardzo sami wiedzą co chcą. Zgłaszają się, ale wszystko im nie pasuje. Nie pasuje im kwatera, nie pasuje termin, nie pasuje wyżywienie, nie pasuje oddzielna podróż i nie pasuje cena. I jeszcze musi żonę zapytać czy jej odpowiada.
Na jasną cholerę się zgłaszacie jak nic wam nie pasuje?
W rezultacie pojechali my sami. Pierwszy raz zdarzyło się w ten sposób, bo zawsze ktoś do towarzystwa się zabrał.
Zmartwienia wielkiego nie ma, na miejscu tysiące ludzi.
I tutaj ZONK, coś co niemal nas powaliło. Coś co od szeregu lat nigdy nas nie spotkało.
Zawsze jakiś kantak z Polakami my nawiązali, jak to Polak z Polakiem przy butelce wina czy kuflu piwa.
Co się stało teraz? Widzimy polską rejestrację, słyszymy Polską mowę to próbujemy zagadać
- Cześć, co słychać - itp. Jak nie odburknie to nic się nie odezwie, innym razem udaje że nie słyszy, coś pod nosem zamruczy.
Może taki klimat mamy (?) Ale NIE. Poznaliśmy wielu ludzi, z wieloma do ten pory na FB, SMS-ami, instagramie mamy kontakt. Ale są to Słowacy, Słoweńcy, Rumuni, Włosi, Austriacy, Norwegowie.
Nawet bariera językowa nie stanowi problemu. Każdy w telefonie ma tłumacza. Po dwóch piwach, lampce wina to wszystkie języki zrozumiałe Ludzie potrafią się cieszyć każdego dnia. Z nimi wieczory mijały nawet nie wiadomo kiedy.
A Polacy? Sorry, nie lubię robić w własne gniazdo, a Polskę i Polaków chwalę wszędzie i na każdym kroku. Od Australii po Mozambik. I nawet jak powodów do dumy nie ma, to ja ten powód znajdę.
Jeszcze raz sorry, ale muszę to wyrzucić - Polacy chodzą jak te smętne gęsi bez woli radosnego życia i bez żadnej chęci na wspólne biesiadowanie.
Co się z Wami stało?
Ps. Ogłoszenie nadal aktualne, za rok jedziemy też. Tym razem na trzy tygodnie lipca. Już mamy zrobioną rezerwacje.
Jest ktoś chętny? Może uda nam się zdanie zmienić.