Kolejnego dnia wybieramy się do miasta Kos, aby zwiedzić najważniejsze zabytki. Jedziemy rowerami, bo teren plaski a do przejechania niewiele ponad 8 km.
Początkowo jedziemy wzdłuż plaży, która rozciaga się na kilka kilometrów na wschód i na zachód od Tigaki.
Helikopter Chinook, którym zapewne jakis grecki generał przyleciał na wakacje.
Później dopiero zobaczyliśmy, że na Kos jest spora jednostka wojskowa, żeby odeprzeć Turków "w razie czego".
Szybko docieramy do Kos, gdzie witaja nas znajome napisy. Nasi tu chyba już byli?
W samym Kos jest sporo zabytków, które Grecy odbudowują za pieniądze z Unii Europejskiej. Podejrzewam, że gdyby nie Unia, to te zabytki leżałyby porośnięte krzaczorami i nikogo by to nie martwiło.
Pierwsze co zwiedzamy to Odeon, czyli taki teatr ale muzyczny.
Wybudowany w starożytności, a potem rozebrany w dużej części na zamek krzyżowców. Odbudowany na początku XX wieku przez Włochów, którzy rządzili wtedy wyspą.
Jakieś mozaiki.
Jakieś obrazki.
No i oczywiście krowa w tle
To niesamowite, jak te krowy żyją sobie prawie w centrum miasteczka.
Idziemy do dalszych zabytków po drodze studiując tablice informacyjne. Strasznie mnie rajcują te greckie tablice, bo mogę przy ich czytaniu wykorzystać znajomosć rosyjskiego, który mi wtłoczono w dzieciństwie i wczesnej młodości. (Przeczytałem Idiotikos dromos?)
A tu powyżej jest coś o chorobach "afroditios"
albo raczej o "afrodyzjologu"
Bliżej centrum sporo ruin z dawnego Kos.
Jak cos się wali, to Grecy bardzo sprytnie podpierają to słupkami, zeby turyści mieli radochę i mogli sobie zwiedzać.
Mając dość ruin wychodzimy wreszcie w strone przystani promowej.
No i wreszcie tradycyjne "Mythos na Kos"
Ze stolika obserwujemy jakąś dziwną konstrukcję z rurek, którą oplata jakaś zielona roślina.
Podchodzimy bliżej i okazuje się, że to "Drzewo Hipokratesa", czyli drzewo pod którym (podobno) nauczał twórca nowoczesnej medycyny.
Drzewo jest dość stare, więc Grecy zmyślnie podparli je różnymi rurkami. podejrzewam, że za pieniądze z Unii, bo gdyby mieli wydać swoje, to chyba by się zastanowili
Chwilę myślimy pod drzewem i idziemy dalej ku następnej atrakcji Kos czyli zamkowi Joannitów, którzy rządzili wyspą w trakcie wypraw krzyżowych.