Piszę już, piszę
W sumie to chyba Chorwacja mi się będzie przez jakiś czas najbliższy po nocach śniła, bo na zmianę z relacją piszę swój licencjat
Ale nie wydaje mi się żeby sny o Cro były powodem do zmartwień, więc kontynuujemy
03.09.2010 Dzień III
Wstaliśmy z samego rana (swoją drogą ja nie wiem jak to jest, że jak trzeba wstać do pracy to najchętniej bym się nie ruszała z łóżka do 12, a na wakacjach już od 7 rano biegam tam i z powrotem i pochrząkuję na wszystkich dookoła, że jak mogą tak spać!!?? przecież tyle do zrobienia i do zobaczenia!!)
Więc jak już mówiłam.... z samego rana
i po standardowym chorwackim śniadanku zaczęliśmy się zastanawiać co by tu dzisiaj....
Pomimo pięknej pogody, stwierdziliśmy, że plaża może niekoniecznie (pierwszego dnia nas tak spiekło, że na samą myśl o słońcu dostawaliśmy gorączki)
w związku z czym jedziemy zwiedzać!! W końcu tyyyyle jest do zobaczenia!
Tyle przeczytanych relacji, tyle miejsc na liście - nie ma się co zastanawiać - wsiadamy w samochód i rura!!!
No i daleko nie dojechaliśmy (przynajmniej na początku)
Bo tak rozglądając się na prawo i lewo i prawo i lewo zobaczyliśmy nagle kolory jak ze snu. No to - skręcamy. Jest jakaś strzałka - Zatoka Zarace....
Zjechaliśmy dość stromą (baaaardzo stromą - to tak dla tych którzy uważają że droga Stari Grad - Hvar jest ciężka do pokonania) i dość wąską (szerokość jednego samochodu w porywach)
dróżką (ale asfalt był) do zatoczki. Parkujemy i idziemy podziwiać.
A oto co ukazuje się naszym oczom:
No nie ma co się oszukiwać - pięknie jest!!! Zastanawiamy się chwilę jak bardzo boli nas spalona słońcem skóra i czy może by tak nie zostać na chwilę, ale w końcu decydujemy, że skoro miało być zwiedzanie to tak będzie!!
Jeszcze tylko focimy widoczki po drodze i ruszamy dalej.
No to dokąd teraz?
Po chwili namysłu jednogłośnie stwierdzamy - Sveta Nedjelja! A może i Sv. Nikola??
Jedziemy w kierunku Pitve i słynnego tunelu. Dojeżdżamy - światła całe szczęście działają a sznureczek samochodów nie najmniejszy. W końcu mamy zielone - wjeżdżamy do tunelu, ogarniają nas ciemności. Tylko to światełko na końcu tunelu wygląda pocieszająco. Ale w sumie - nie jest źle - tunel nie spędzał nam w późniejszym czasie snu z powiek, ale przejechać się wato
Każdy kto był na Hvarze wie jakie widoki czekają go w zatunelowej części. Jednym słowem - piękne!!
Tylko ta droga taka kręta i stroma - no ale przecież to Chorwacja - tak ma być
Dojeżdżamy do Svetej Nedjelji. I nasze żołądki od razu dostrzegają bardzo sympatyczną nadmorską kanjpkę - więc dłużej nie czekając już w drodze zastanawiamy się co zjemy.
Zasiadamy przy stole, zamawiamy wino, piwo, salate od hobotnicy i lignje na zaru
(mniam)
I czekamy podziwiając widoki
I czekamy
I czekamy... Po pół godziny czekania kelner widząc błaganie w naszych oczach podchodzi i mówi... że musimy jeszcze poczekać bo oni nie mają jeszcze kalmarów - ale zaraz powinny być. No więc cóż nam pozostało... czekamy
Ale przynajmniej nie będzie można narzekać, że nie świeże. W
między czasie przyjeżdża dostawa - z żywym jeszcze jedzeniem
Idą sobie homary, rybki a ja wyglądam za moimi kalmarami i w końcu dostajemy! Tak! Prawdziwe chorwackie jedzenie - zresztą co tu dużo gadać - lepiej pokazać
No w końcu najedzeni i szczęśliwi. To teraz koniecznie Sv. Nikola. Pytamy kelnera jak dojechać i już chwilę później pniemy się szutrową drogą w kierunku...
...no właśnie - a gdzie my właściwie jesteśmy... to chyba nie tutaj?
No ale dzielnie jedziemy dalej
I ukazuje się znak...
No Sv. Nikoli nie ma ale też jest za*******e
Parkujemy koło jakiegoś drzewka i idziemy przed siebie
Widoki boskie!
Rozglądamy się jeszcze chwilę i ruszamy w drogę powrotną troszkę skrycie się modląc żeby nie zagrzebać się samochodem w tym szutrze...
Całe szczęście jakoś udaje nam się zjechać. Po drodze mijamy bardzo sympatyczną chatkę gdzie kupujemy trochę domowego winka
A nieopodal natykamy się na tego uroczego jegomościa
No po takich wrażeniach należy nam się chwila odpoczynku, więc wracamy do Hvaru, aby wieczorem udać się na spokojny spacer uliczkami miasta... ale to już w następnym odcinku