Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody 2018

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012
Re:

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 04.01.2019 21:18

Igłą pinii napisał(a):
agata26061 napisał(a):Zadziwiająca jest ta pogoda w Cro, bo na Twoich popołudniowych zdjęciach nie ma już śladu po ulewie. Tego dnia i "u nas" na Hvarze też było nieco pochmurnie i trochę kropiło, ale u Was chyba było więcej słońca :(

Te załamania pogody mają to do siebie, że po chwili wychodzi cudne słońce, a po deszczu nie zostaje nawet śladu ;)

A właśnie na naszym Hvarze cały dzień wtedy było dość pochmurnie. Niestety po deszczu nadal zostały ciężkie chmury, które dopiero wieczorem nieco się przejaśniły. A ponoć to najbardziej słoneczna wyspa w Chorwacji :evil: :?
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013
Re: Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 05.01.2019 14:26

Ostatnio trochę "wypadłam" z relacji za sprawą sylwestrowo - zimowych szaleństw, ale wkrótce nadrobię :D

Tymczasem, po zerknięciu na ostatnie odcinki, powiem tyle, że piękne zdjęcia i barokowy utwór przy którym nawet girice wyglądają szlachetnie :wink: :papa:
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 06.01.2019 22:05

Katerina napisał(a):Ostatnio trochę "wypadłam" z relacji za sprawą sylwestrowo - zimowych szaleństw, ale wkrótce nadrobię :D
Tymczasem, po zerknięciu na ostatnie odcinki, powiem tyle, że piękne zdjęcia i barokowy utwór przy którym nawet girice wyglądają szlachetnie :wink: :papa:


Po zimowych szaleństwach ogrzej się w cieple słoweńsko-włoskiego słońca. Za chwilę wrzucam włoski odcinek :)
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 06.01.2019 22:41

Dzień 5
28 czerwca 2018 r. (czwartek)
Do Włoch mały skok. Triest i bajkowy zamek Miramare


Po wczorajszych emocjach w Piranie nadal głodni jesteśmy zwiedzania. Plan na dziś to Triest. Z naszego maleńkiego Dekani to raptem 18 kilometrów więc żal nie skorzystać.

Budzimy się o 9. Wczoraj po powrocie z Piranu kupiliśmy od naszych gospodarzy pyszne, białe wino. W okolicach Dekani mają swoje poletka z uprawą winorośli. Winko sączone po tak udanym dniu smakowało przednio. Bardzo zadomowiliśmy się w Dekani. Dopiero wieczorem mamy okazję tak naprawdę nacieszyć się naszym mieszkaniem.

Po śniadaniu Mąż obmyśla trasę i szuka ewentualnych parkingów. Trochę nas martwi czy uda się znaleźć wolne miejsce. W tym czasie dzieci bawią się z wnuczkiem naszej gospodyni.

Obrazek

Po zapakowaniu niezbędnych rzeczy wyruszamy. Dzień jest pochmurny, rano nawet kropiło. Za to jest bardzo ciepło i duszno.
Niesamowity jest ten przeskok. Kilka minut i inne państwo, otoczenie, mentalność. Na drodze od razu wyczuwa się wielką nerwowość. Korek w Trieście się wzmaga. Stoimy w oparach spalin, samochody trąbią na siebie. Zaczynam się denerwować czy zaraz nie będzie jakiejś stłuczki i… bach! Tuż obok nas osobówka przeciska się obok tira. Tir wychodzi z tego bez uszczerbku, ale dziewczyna kierująca osobówką, wyda trochę pieniędzy u blacharza. Tak się bidula spieszy, że czym prędzej ucieka. Taka jazda to ogromny stres. W końcu docieramy na wielki parking, na którym wszystkie miejsca są zajęte. Zaczynamy okrążanie i liczymy na fart, że któryś z samochodów odjedzie. W końcu udaje się.

Obrazek
Tu parkujemy. Przy parkomatach kolejni podróżni egzekwujący od maszyny bilecik

Zostaję z dziećmi w aucie, a Mąż idzie pobrać bilecik i zapłacić. Długo nie wraca i zaczynam się niepokoić. Okazuje się, że jest jakaś awaria. Automat pożera pieniądze, ale nie wydaje biletów. Gdy wreszcie maszyna wypluwa bilet jest już kilka osób, które tak samo wrzuciły pieniądze i teraz pytanie, komu należy się bilet. Na szczęście sprawę rozstrzyga uliczny handlarz, który oświadcza, że bilet należy się nam, bo Mąż jako pierwszy wrzucił pieniądze.

Początek niezbyt dobry. Oby dalej było lepiej. Zostawiamy samochód i wyruszamy na spacer.

Obrazek

Triest leży w północnych Włoszech, nad Zatoką Triesteńską. Istniał już w czasach antycznych. Stał się najważniejszym portem Adriatyku dzięki przywilejom handlowym nadanym przez cesarzową Marię Teresę. Przywożono tu m.in. z krain zamorskich kawę. Na miejscu ziarna były prażone, m.in. przez Hausbrandta. Z czasem w Trieście powstały też inne palarnie kawy i do dziś jest to jeden z ważniejszych kawowych adresów. Kawę naprawdę czuć w całym mieście, począwszy od kawiarenek, skończywszy na owych palarniach zlokalizowanych gdzieś na obrzeżach (gdy opuszczaliśmy Triest żegnał nas zapach kawy).

Kierujemy się na główny plac, czyli Piazza dell’Unita d’Italia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robi on ogromne wrażenie ze względu na otaczające go wspaniałe neogotyckie pałace.

Stajemy przed zbudowanym w 1707 r. Palazzo del Comune, pełniącym dziś rolę miejskiego ratusza.

Obrazek

Na placu mnóstwo ludzi, głównie turystów, ale też i mieszkańców, na czele z niezwykle eleganckimi i zadbanymi starszymi paniami. Nie mogłam się oprzeć, by jednej z nich nie zrobić zdjęcia. Oprócz ładnej fryzury, zadbanych, pomalowanych na czerwono paznokci, Włoszka była doskonale ubrana. Szyku dopełniały dodatki – elegancka apaszka, modne okulary czy świetna torba.

Obrazek

Od głównego placu odchodzi mnóstwo uliczek, którymi teraz postanawiamy pospacerować. Wokół jest pełno kawiarenek, sklepów.

Obrazek

Obrazek

Po chwili wychodzimy na kolejny plac...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

...by po kilkuset metrach ponownie spacerować tam, gdzie oczy nas poniosą i chłonąć atmosferę Triestu. Bardzo mi się tu podoba.

Obrazek

Obrazek

W pewnym momencie wychodzimy na Canale Grande, a ja doznaję uczucia déjà vu i przenoszę się do Wenecji.

Obrazek

Obrazek

Po chwili wracam z powrotem na triesteńską ziemię.

Obrazek

Obrazek

Duszny dzień sprawia, że potrzebujemy odpoczynku. Kierujemy się wzdłuż Canale Grande i zatrzymujemy na placu przy kościele świętego Antoniego Cudotwórcy, który stanowi zakończenie kanału.

Obrazek

Przy tym samym placu stoją stragany z owocami a naprzeciwko nas znajduje się serbsko-ortodoksyjny kościół św. Spirydona.

Obrazek

Oto cały urok Triestu, a o wpływie różnych kultur świadczy tu właśnie owa różnorodność świątyń znajdujących się tuż obok siebie.

Po krótkim odpoczynku, ruszamy dalej. Ponownie chłoniemy widoki włoskich ulic, a przy okazji zachwycamy się architekturą potężnych kamienic.

Obrazek
Ostatnio edytowano 06.01.2019 23:01 przez Igłą pinii, łącznie edytowano 1 raz
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 06.01.2019 22:58

Włoskich klimatów ciąg dalszy.

Wspinamy się teraz stromymi uliczkami w starej części miasta.

Obrazek

Obrazek

Nasz cel to twierdza San Giusto zbudowana dla celów wojennych w XV w. na jednym ze wzniesień Triestu, na ruinach dawnego zamku weneckiego. Podejść pod górę jest całkiem sporo, do tego liczne schody, ale wspólnymi siłami dajemy radę.

Obrazek
Relacja nie byłaby pełna, gdyby nie pojawił się w niej nasz nieśmiertelny wózek (kto śledzi nasze przygody, wie co mam na myśli ;) )

Widoki rekompensują zmęczenie.

Obrazek

Wchodzimy do parku, którym znów kierujemy się schodami w górę.

Obrazek

Dochodzimy do ogromnej fontanny – betonowego potworka. To za nią roztacza się wspaniały widok na miasto.

Obrazek

Obrazek

Docieramy do twierdzy San Giusto… i wstyd przyznać, ale nie znajdujemy do niej wejścia.

Obrazek

W podobnej sytuacji są inni turyści, których tu spotykamy. Ogólnie to na wzgórzu z twierdzą jest bardzo mało osób. Nie lubię tłumów, ale takie pustki i to w tak dużym mieście też nie są naturalne.

Obrazek

Pośród uliczek można odkryć takie oto smaczki:

Obrazek

Schodzimy ze wzgórza i po pewnym czasie docieramy do bazyliki św. Sylwestra z XI w., która jest jedną z najstarszych świątyń w mieście.

Obrazek

Z triesteńskich zaułków wychodźmy ponownie na Piazza dell’Unita d’Italia. Znów widok tylu pięknych budowli zebranych w jednym miejscu zapiera niemalże dech w piersi.
Siadamy jeszcze chwilkę przy zbudowanej w 1751 r. Fontana dei Quattro Continenti (Fontannie Czterech Kontynentów), znajdującej się pośrodku placu.

Obrazek

W jej czterech rogach znajdują się figury symbolizujące cztery kontynenty – Europę, Azję, Afrykę i Amerykę.

Obrazek

Obrazek

Kończy się nam czas parkingowy, a jeszcze chcemy pospacerować po nabrzeżu. Wychodzimy wprost na Dziewczyny z Triestu, czyli pomnik Le Ragazze di Trieste.

Obrazek

Obrazek

Skoro jesteśmy we Włoszech, pora spróbować tradycyjnych włoskich gelato. Wybór pada na budkę stojącą nieopodal molo Audace.

Obrazek

Kurczę, jakie te lody były wspaniałe! Chyba najpyszniejsze, jakie w życiu jedliśmy! Do dziś wspominamy ich smak.

Synek spogląda na Zatokę Triesteńską.

Obrazek

Dochodzimy do końca molo,

Obrazek

a po chwili wracamy i spoglądamy z tej perspektywy na Triest.

Obrazek

Obrazek

Pora wracać na parking,

Obrazek

ale okazuje się, że Mąż przygotował jeszcze jedną niespodziankę. Chce pokazać nam zamek Miramare. Brzmi tajemniczo i oczywiście przystajemy na propozycję.

c.d.n.
Ostatnio edytowano 07.01.2019 17:13 przez Igłą pinii, łącznie edytowano 1 raz
mchrob
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1982
Dołączył(a): 06.10.2017
Re: Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody

Nieprzeczytany postnapisał(a) mchrob » 06.01.2019 23:25

Pięknie tam, połączenie włoskiego ducha i austriackiego porządku. Już dwa razy mijaliśmy to miasto bokiem. Trzeba będzie je kolejnym razem odwiedzić
Nefer
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5790
Dołączył(a): 06.08.2010
Re:

Nieprzeczytany postnapisał(a) Nefer » 07.01.2019 14:17

Igłą pinii napisał(a):Docieramy do twierdzy San Giusto… i wstyd przyznać, ale nie znajdujemy do niej wejścia.

Ciekawe, czy z twierdzy byłyby jeszcze lepsze widoki na Triest.


Igłą pinii napisał(a):Siadamy jeszcze chwilkę przy zbudowanej w 1751 r. Fontana dei Quattro Continenti (Fontannie Czterech Kontynentów), znajdującej się pośrodku placu.

W jej czterech rogach znajdują się figury symbolizujące cztery kontynenty – Europę, Azję, Afrykę i Amerykę. Nie uwzględniono Australii, której nie znano w czasach budowy fontanny.

Ładna ta fontanna :) .

Ale tak na marginesie - przepraszam - ale coś mi tu nie pasuje w tym zaznaczonym fragmencie - że w połowie XVIII wieku nie znano Australii. Mniej więcej sto lat wcześniej (a może nawet więcej) do Australii dotarł Abel Tasman, a chyba już wcześniej inni Holendrzy też eksplorowali ten obszar świata.
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 07.01.2019 17:11

Igłą pinii napisał(a):Siadamy jeszcze chwilkę przy zbudowanej w 1751 r. Fontana dei Quattro Continenti (Fontannie Czterech Kontynentów), znajdującej się pośrodku placu.

W jej czterech rogach znajdują się figury symbolizujące cztery kontynenty – Europę, Azję, Afrykę i Amerykę. Nie uwzględniono Australii, której nie znano w czasach budowy fontanny.

Ładna ta fontanna :) .

Nefer napisał(a): Ale tak na marginesie - przepraszam - ale coś mi tu nie pasuje w tym zaznaczonym fragmencie - że w połowie XVIII wieku nie znano Australii. Mniej więcej sto lat wcześniej (a może nawet więcej) do Australii dotarł Abel Tasman, a chyba już wcześniej inni Holendrzy też eksplorowali ten obszar świata.


Dziękuję Ci za czujność! Faktycznie, coś tu nie gra. Przyznam, że szukałam więcej informacji o tej fontannie, ale dysponuję chyba kiepskim przewodnikiem, w którym nie znalazłam opisu. Tę informację o Australii wyszperałam w internecie, ale czasowo trochę to nie pasuje (wyprawa Tasmana 1644 r.). Chyba, że weźmiemy pod uwagę to, co podaje Wikipedia: Australia, podobnie jak Antarktyda, pozostała w pełnej izolacji od reszty świata aż do połowy XVIII wieku. Nie była znana także cywilizacjom wschodnioazjatyckim, choć zamieszkiwana była przez Aborygenów – ludy przybyłe prawdopodobnie z Azji południowo-wschodniej kilkadziesiąt tysięcy lat przed odkryciem Australii. Chyba bezpieczniej będzie, jak usunę to zdanie, aby nie dezinformować czytających. Może uda mi się jeszcze coś znaleźć w bardziej wiarygodnych źródłach niż internetowe i wtedy uzupełnię opis. :oops:
Nefer
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5790
Dołączył(a): 06.08.2010
Re: Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody

Nieprzeczytany postnapisał(a) Nefer » 07.01.2019 19:31

To rzeczywiście ciekawa (i pewnie trudna do rozstrzygnięcia) sprawa z tą Australią.
Trudno chyba mówić o pełnej izolacji Australii, jeśli w XVII wieku wiele wypraw holenderskich, a także np. angielska Williama Dampiera do Australii miało miejsce. Z drugiej strony, być może w Wikipedii, czy innych źródłach bierze się pod uwagę początek regularnego osadnictwa europejskiego w Australii, a to datuje się na rok 1788.
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1528
Dołączył(a): 18.08.2017
Re: Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 07.01.2019 21:13

Wasz skok do Włoch to dla mnie kolejne zaskoczenie :D . Naprawdę, jest na co popatrzeć, bardzo ładnie tam. Super, że mąż też angażuje się w planowanie podróży. :D
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 11.01.2019 19:57

pomorzanka zachodnia napisał(a):Wasz skok do Włoch to dla mnie kolejne zaskoczenie :D .

Będąc tak blisko, nie mogliśmy nie skorzystać. Za chwilę wstawię odcinek, który potwierdzi, że warto pojechać do Triestu.

pomorzanka zachodnia napisał(a):Super, że mąż też angażuje się w planowanie podróży. :D

To prawda, Mąż wnosi wiele pomysłów do naszych wakacyjnych wojaży :)
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 11.01.2019 20:35

c.d.
Zamek Miramare w Trieście

Z centrum Triestu do zamku Miramare jest około 8 kilometrów. Przy samym terenie zamkowym jest płatny parking, ale można też zaparkować za darmo wcześniej, a do zamku dojść kilkaset metrów piękną promenadą.

Obrazek

Zamku jeszcze dobrze nie widać, ale już wiem, że jest tu niesamowicie, a każdy krok przybliża nas do prawdziwej perły.

Budowla wzniesiona została na cyplu skalistego przylądka nad samym brzegiem morza. Powstanie zamku datuje się na lata 1856-1870. Ponoć budowany był na podobieństwo średniowiecznej fortecy.

Obrazek

Zamek otaczają ogrody z bujną roślinnością. Jest tu nawet rezerwat przyrody i całkowicie wyłączona z użytku plaża, na której żyją piękne ptaki.

Obrazek

Obrazek

Castello di Miramare był letnim domem arcyksięcia austriackiego Maksymiliana Ferdynanda, brata Franciszka Józefa I. Arcyksiążę interesował się sztuką oraz naukami ścisłymi i botaniką. Kształcił się jako oficer marynarki wojennej. Miał duże zasługi w utworzeniu portu wojennego w Trieście. W 1857 r. w Brukseli poślubił księżniczkę belgijską Marię Charlottę Koburg. W 1859 r. Franciszek Józef pozbawił Maksymiliana stanowiska wicekróla lombardzko-weneckiego, co było spowodowane liberalną polityką, jaką prowadził arcyksiążę. Krótko po tej dymisji Austria utraciła kontrolę nad swoimi posiadłościami we Włoszech. Wtedy też Maksymilian zrezygnował z funkcji politycznych i osiedlił się w nowej posiadłości w Miramare.

Obrazek

Historia właścicieli zamku Miramare dowodzi zawiłości ludzkich losów i tego, że szczęście nie trwa wiecznie.

Obrazek

W 1859 r. meksykańscy monarchiści zaproponowali Maksymilianowi Ferdynandowi tron Meksyku. Ten najpierw odrzucił propozycję, gdyż pragnął rozwijać swoje zainteresowania botaniczne. Zamiast cieszyć się żoną i piękną posiadłością nad Adriatykiem, postanowił jednak zaryzykować i w 1863 r. przyjął koronę. Decyzja ta spowodowała także utratę wszystkich tytułów i praw książęcych jakie przysługiwały mu w Austrii, o czym poinformowano go dopiero przed wyjazdem.

Obrazek

Rządy w Meksyku od samego początku były pasmem porażek, które ostatecznie doprowadziły do tragicznego finału. Maksymilian Ferdynand zginął od kul rewolucyjnego plutonu egzekucyjnego w wieku 35 lat. Wydarzenia związane z objęciem przez Maksymiliana tronu w Meksyku, doprowadziły jego żonę Marię Charlottę do choroby umysłowej.

Obrazek

Zamek Miramare prezentuje się bajkowo więc jeśli któraś z Was dziewczyny (czytające tę relację) marzy, by choć przez chwilę stać się księżniczką, księżną, a nawet królową, to tutaj to marzenie ma szansę się spełnić. Ja w pełni sobie pofolgowałam ;)

Obrazek

Obrazek

Posiadłość zaprojektował Austriak Carl Junker.

Obrazek

Obrazek

Zamek zamieniony został na muzeum, które jest oczywiście poświęcone pamięci nieszczęsnego arcyksięcia i jego żony. My rezygnujemy z wejścia ze względu na to, że jest już dosyć późno, a otoczenie zamku jest tak urokliwe, że chcemy je dokładnie spenetrować, a po drugie bilety są tak pierońsko drogie, że zwyczajnie wolimy te pieniądze przeznaczyć na inne wakacyjne rozrywki.

Obrazek

Zamek otaczają piękne parki z fantastyczną roślinnością oraz rzeźbami i oczkami wodnymi.

Obrazek

Obrazek

Można też pospacerować nad samym morzem i popatrzeć na zamek z nadmorskiej perspektywy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorowa pora jest sygnałem, że musimy wracać do Dekani. Przed nami pakowanie. Jutro powitamy chorwacką ziemię!

Czuję smutek opuszczając Miramare. Pewnie nigdy już tu nie wrócimy… Uwielbiam takie wakacyjne zaskoczenia. Miejsce to bardzo zapadło mi w sercu.

Przed nami jeszcze przejazd przez cały Triest. Na szczęście jest już bardziej spokojnie niż, gdy wjeżdżaliśmy tu przed południem. Na obrzeżach miasta czujemy piękny zapach kawy unoszący się z jednej z tutejszych palarni.

W mieszkaniu w Dekani pakujemy rzeczy i planujemy jutrzejszą trasę. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zatrzymali się w pewnym, bardzo lubianym przez koneserów Istrii miejscu.

c.d.n.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008
Re: Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 11.01.2019 20:52

Jeśli chodzi o Miramare, potwierdzam, pięknie tam 8) Mam zdjęcia w dokładnie tych samych miejscach co Ty :D

Nie wiem, jak udało Wam się nie trafić na wzgórze San Giusto 8O My podeszliśmy jedną z pnących się stromo uliczek i byliśmy w samym środku punktu widokowego. Na wzgórzu warto jeszcze zobaczyć katedrę, która zrobiła na mnie duże wrażenie.

Teraz czekam na Istrię i któreś z fascynujących miasteczek interioru :mrgreen:
Nefer
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5790
Dołączył(a): 06.08.2010
Re: Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody

Nieprzeczytany postnapisał(a) Nefer » 11.01.2019 20:56

Jakie wspaniałe otoczenie zamku - soczyście zielona trawa, wielokolorowe dywany z kwiatów, po prostu bajkowo. :)

A co do cesarza Maksymiliana, to mała ciekawostka - jego zwłoki zostały przetransportowane do Europy i złożone w kościele kapucynów w Wiedniu.
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013
Re: Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 14.01.2019 14:38

maslinka napisał(a):Jeśli chodzi o Miramare, potwierdzam, pięknie tam 8) Mam zdjęcia w dokładnie tych samych miejscach co Ty :D
Nie wiem, jak udało Wam się nie trafić na wzgórze San Giusto 8O My podeszliśmy jedną z pnących się stromo uliczek i byliśmy w samym środku punktu widokowego. Na wzgórzu warto jeszcze zobaczyć katedrę, która zrobiła na mnie duże wrażenie.
Teraz czekam na Istrię i któreś z fascynujących miasteczek interioru :mrgreen:


Maslinko, na wzgórzu byliśmy, my nie trafiliśmy na samą twierdzę. Do tej pory oblewa nas rumieniec wstydu :oops:
Teraz, po wirtualnym spacerze, wiemy, że byliśmy tuż tuż. Na usprawiedliwienie dodam, że nie byliśmy jedynymi turystami, którzy szukali wejścia. Na wzgórzu oprócz nas było jeszcze małżeństwo (może brzmi to niewiarygodnie, ale zastaliśmy tam wyludnione ulice), oni także szukali wejścia, nawet posiłkując się mapami. I nie znaleźli :oops:

Nefer napisał(a):Jakie wspaniałe otoczenie zamku - soczyście zielona trawa, wielokolorowe dywany z kwiatów, po prostu bajkowo. :)
A co do cesarza Maksymiliana, to mała ciekawostka - jego zwłoki zostały przetransportowane do Europy i złożone w kościele kapucynów w Wiedniu.


Fascynująca i tragiczna historia Maksymiliana. W Miramare szczególnie czuć jego ducha...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Słoweńsko-chorwacko-madziarska wyprawa po przygody 2018 - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone