Nefer napisał(a):Crni rižot może i nie wygląda za specjalnie, ale smakuje świetnie .
Zgadzam się! Smak jest wyborny, dlatego na wakacjach kosztuję właśnie takie lokalne specjały.
Nefer napisał(a):Crni rižot może i nie wygląda za specjalnie, ale smakuje świetnie .
Katerina napisał(a):No to mnie załatwiłaś Mój Ston i Mali Ston - do tych miejsc mam szczególny sentyment, do ostryg też (BTW, mam nadzieję,że jej nie pogryzłaś? )
Katerina napisał(a):Takich studni tam jest sporo, ja z ciekawością do różnych zaglądałam...
Katerina napisał(a):Ciekawi mnie w której stońskiej konobie jedliście...Pamiętasz?
piotrf napisał(a):Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego
Myślę , że ten smutek związany z opuszczaniem apartamentu , gdzie spędzamy kilkudniowy urlop był jednym z czynników , który skłonił nas do objazdówek - od początku wiemy , że po dwu , maksymalnie trzech dniach jedziemy dalej . . .
Tam "dalej" też może być pięknie Pozdrawiam
Piotr
Katerina napisał(a):Ja też łezkę uroniłam W tym roku jeszcze tam nie wrócę, a tęskni mi się. Tyle luda nigdy w Orebiću nie widziałam Ależ tam musiała być impreza po meczu Cieszę się, że polubiliście się z Półwyspem
agata26061 napisał(a):My zawsze ostatni wakacyjny dzień spędzamy na plaży, żeby nacieszyć się pływaniem w Jadranie i żeby wystarczyło tej radości do kolejnego wyjazdu. Nasze dzieciaki, podobnie jak my uwielbiają pływać i wszystko to co jest związane z wodą, więc ostatni dzień zawsze musi być plażowy U Was zdaje się, że jeszcze nie jest to ostatni dzień wakacji, bo jak piszesz piękne miejsca jeszcze przed Wami, więc czekam grzecznie na kolejny odcinek
gusia-s napisał(a):Do ostryg się raczej nie przekonam . Tak sobie myślę, jak można się nimi zachwycać, skoro nawet nie ma kiedy poczuć ich smaku bo się je połyka Galaretowata, oślizgła konsystencja ostryg to dla mniej największą blokada. Wyobrażam sobie, że po prostu są słone i czuć je rybą co niweluje się cytryną Poza tym one są żywe
Igłą pinii napisał(a):agata26061 napisał(a):My zawsze ostatni wakacyjny dzień spędzamy na plaży, żeby nacieszyć się pływaniem w Jadranie i żeby wystarczyło tej radości do kolejnego wyjazdu. Nasze dzieciaki, podobnie jak my uwielbiają pływać i wszystko to co jest związane z wodą, więc ostatni dzień zawsze musi być plażowy U Was zdaje się, że jeszcze nie jest to ostatni dzień wakacji, bo jak piszesz piękne miejsca jeszcze przed Wami, więc czekam grzecznie na kolejny odcinek
Tak, my z Półwyspu pojechaliśmy jeszcze na kilka dni w kolejne miejsce. Podpowiedź jest w tytule relacji. Postaram się to w ciagu kilku dni uzupełnić
A co do ostatniego dnia pobytu nad morzem - to my też spędzamy ten dzień stacjonarnie, na plaży, a właściwie w morzu Co by na cały rok nasycić się... choć to nierealne.
Igłą pinii napisał(a):gusia-s napisał(a):Do ostryg się raczej nie przekonam . Tak sobie myślę, jak można się nimi zachwycać, skoro nawet nie ma kiedy poczuć ich smaku bo się je połyka Galaretowata, oślizgła konsystencja ostryg to dla mniej największą blokada. Wyobrażam sobie, że po prostu są słone i czuć je rybą co niweluje się cytryną Poza tym one są żywe
Małgosiu, w tych ostrygach to chyba najbardziej chodzi o całą otoczkę towarzyszącą ich konsumpcji Co do smaku, to owszem, on się pojawia, choć w związku z tym, że jedzenie trwa sekundkę, mowa tu raczej o posmaku A ten, jak dla mnie, jest jak najbardziej akceptowalny, wręcz zapałałam do ostryg wielką miłością.
Kwestię, czy one są żywe czy nie, staram się całkowicie wyrzucić z głowy. Pozdrawiam!
tomekwgurach napisał(a):Igłą pinii napisał(a):gusia-s napisał(a):Do ostryg się raczej nie przekonam . Tak sobie myślę, jak można się nimi zachwycać, skoro nawet nie ma kiedy poczuć ich smaku bo się je połyka Galaretowata, oślizgła konsystencja ostryg to dla mniej największą blokada. Wyobrażam sobie, że po prostu są słone i czuć je rybą co niweluje się cytryną Poza tym one są żywe
Małgosiu, w tych ostrygach to chyba najbardziej chodzi o całą otoczkę towarzyszącą ich konsumpcji Co do smaku, to owszem, on się pojawia, choć w związku z tym, że jedzenie trwa sekundkę, mowa tu raczej o posmaku A ten, jak dla mnie, jest jak najbardziej akceptowalny, wręcz zapałałam do ostryg wielką miłością.
Kwestię, czy one są żywe czy nie, staram się całkowicie wyrzucić z głowy. Pozdrawiam!
TomekOstryg jeszcze nie jadłem,ale
Nie mówię nie
W odpowiednim towarzystwie
To chyba normalne, szewc bez butów chodziKaterina napisał(a): Jako ciekawostkę, powiem,że nasza gospodyni z Małego Stonu, której mąż ma hodowlę ostryg i zaopatruje w nie stońskie, dubrovnickie i wiedeńskie knajpy, mówiła nam, że ich nie cierpi i nigdy nie jada
Powrót do Nasze relacje z podróży