Słowenia-Istria (+H +A +I) +GPS +ceny biletów

Po przeczytaniu i śledzeniu wielu wspaniałych i pożytecznych zarazem relacji (dających kolejne pomysły na wakacje) zacząłem mieć wyrzuty sumienia, że „nic konkretnego” jeszcze nie opisałem...

Debiutowałem wprawdzie relacjami:

Białowieża + okolice
Pojezierze Suwalskie + Litwa + Łotwa

...jednak były one dość skromne (bez konkretów, głównie fotki);

Od dzisiaj rozpoczynam powolne publikowanie relacji z wrześniowej podróży do Słowenii; z wypadem do Austrii, Włoch oraz na Istrię w Chorwacji...

Poniżej trasa przejazdu (poglądowa); w sumie: 4.153 km;
http://goo.gl/maps/y1rkO

na końcu relacji postaram się podać pozycje GPS wszystkich miejsc odwiedzonych miejsc, ceny biletów wstępu oraz jakieś przydatne strony internetowe:)

p.s. w bieżącym roku udało nam się trochę zwiedzić „włoskojęzyczną” część Szwajcarii...kiedyś postaram się ją przedstawić:)

Wyjeżdżamy z okolic Krosna z pełnym bakiem (60 litrów ukraińskiego ON-4,00 zł/litr) w niedzielę 9 września ok. godz. 6.15, chcemy ładnie rozpocząć niedzielę i tym samym podróż mszą, która rozpoczyna się o 6.30 w Sanktuarium w Miejscu Piastowym (mamy je po drodze w odległości 15 km od domu; na trasie do granicy ze Słowacją w Barwinku);
Po mszy ruszamy drogą nr 9 w kierunku Barwinka, po 27 km mamy już pierwszą granicę za sobą (tu pewnie pozazdroszczą nam ludzie z Suwalszczyzny i Pomorza; jednak ja Wam zazdroszczę szybkiego „dostania” się do Finlandii, Szwecji, Norwegii czy Danii).
Przed nami zaplanowane ok. 600 km, gdyż chcemy zanocować „przy końcu” Balatonu; jak to ktoś ujął kiedyś na forum: „w zapyziałym hoteliku”...faktycznie hotelik może i był zapyziały, ale łóżko i pościel na pewno miał bardzo czyste i świeże, a mnie to już wystarczy na 1 noc...

trasa pierwszego dnia:

Ekstra

Byłem tam

Przysiadam się

W Preszowie zagapiłem się i przejechałem zjazd na drogę nr 68 (nie ma sensu jechać autostradą R1), więc w środku miasta nawrotka.
Im bliżej granicy z Węgrami, tym robi się coraz cieplej, na pierwszej stacji MOL za granicą węgierską (dwadzieścia kilka kilometrów od granicy) muszę zmienić długie spodnie na krótkie spodenki (temperatura ok. 24 stopnie), a sportowe buty na sandały-tak to można jechać. Na stacji kupujemy miesięczną winietę. Jemy kanapeczki i powoli jedziemy w kierunku Miszkolca.
Na autostradzie w godzinach popołudniowych jest nawet 31 stopni ciepła. Budapeszt omijamy obwodnicą z pomocą nawigacji i mapy, ale przyznam że jak dla mnie oznakowanie jest dość mylące-niejednoznaczne (raz kierunki są na Balaton, raz na Szeged, itd.)
Bez przystanku dojeżdżamy do hotelu Fonyód w miejscowości, a raczej noclegowni, nie jest tak źle: pościel czysta, jest nawet WiFi, lodówka-chciałem ją podłączyć więc odsunąłem od ściany-wolałem tego nie robić, bo to co zobaczyłem za nią...:p Kolejny plus to taki, że do jeziora mamy pewnie 100m...

Po odpoczynku (ok. 16.00) jedziemy na drugą stronę Balatonu do miejscowości Szigliget by wspiąć się na ruiny zamku z widokiem na Balaton i stożki (kiedyś wulkaniczne):


Ostatnie forinty wydajemy na bilety wstępu (600 FT za osobę; parking darmowy), ja dodatkowo kupuję 2 gałki lodów (pamiętam jak dziś: jabłkowa i czekoladowa):p
Widoki z zamku są na prawdę ładne...










po lewej mało widoczne wzgórze zamkowe:


a tu już w całej okazałości:


dość blisko zamku cmentarz wojenny:

Wracając wstępujemy do miejscowości Keszthely zobaczyć Pałac i ogród...jest już niestety ciemno, po kilku minutach miły Pan wyprasza nas z ogrodu pokazując na klucze...




Wracamy do noclegowni...
Już w domu patrząc na googlemaps zauważyłem „zagęstnienie” torów kolejowych blisko „domu noclegowego” i faktycznie w odległości 100m stacja kolejowa...a pociągi to tam na prawdę jeżdżą... o 6.00 obudził mnie głos z megafonu...szegerege budziomege...25 EUR za 2 osoby za takie atrakcje...:p

Tam jeszcze nie byłem.

Znam nad Balatonem Siofok i Tihany

Ładne miejsca odwiedziłeś

W poniedziałek 10.09.2012r. rano (godziny: 8-9) kierujemy się w stronę Słowenii,

zaplanowane mamy do zobaczenia: Monastyr w Stare Slemene oraz ruiny dwóch zamków.
Po przekroczeniu granicy Węgiersko-Słoweńskiej na pierwszej stacji kupujemy tygodniową winietę słoweńską (15 EUR) oraz najtańszą austriacką (8 EUR)-chyba 10-dniowa.

Na parkingu przed monastyrem pusto...jak się okazało w poniedziałek monastyr jest zamknięty, robię więc fotki z każdej strony oraz przez „bramę”. Z tyłu ogrodzenie jest niższe, bez problemu można przeskoczyć i pozwiedzać, mam „straszną” ochotę (nie po to jechałem tyle km); ale małżonka kategorycznie "zabrania", strasząc kamerami; przyznaję jej rację i się powstrzymuję-przecież nie będę się zachowywał jak „prawdziwy Polak”:/








parking darmowy, wstęp do Monastyru 2EUR;
Kolejne kanapki znikają na parkingu; oj powiem wam że dużo łatwiej mnie ubrać niż żywić:p

Godziny południowe, więc rezygnujemy wizyty z zamku Slovenske Konjice-jakoś fotki w necie nie zrobiły na mnie wrażenia. Czas więc zaatakować ruiny zamku w Celje.


Jak widać na mapie wracam okrężną drogą, tylko po to by nie tracić czasu na „niepewnych” drogach-wyznaję zasadę że wolę nadłożyć 20 km drogi i jechać płynnie niż „majstrować” przy zawieszeniu:p
Podjazd na parking w Celje dość strony, ale warto-już przed zamkiem roztaczają się ładne widoki.
Na zamku jest wycieczka z SRB więc staramy się przemieszczać w „przeciwne” pomieszczenia, by mieć trochę luzu, pogoda piękna, widoki też; wchodzimy w każdy zakamarek. Wykorzystujemy po 1,00 EUR z kuponu rabatowego z każdego biletu w zamkowej kawiarni, niestety by napić się lemoniady (wyciśnięta cytryna do wody z lodem +cukier) oraz małego soku truskawkowego musimy dołożyć kolejne 2 EUR. W karcie występuje „lemoniada to go”, więc tak zamówiłem, a Pani pyta się czy chcę dostać lemoniadę i „go”?:p ot taka moja gafa:p














Wstęp do zamku: 2 EUR; parking darmowy

Zjeżdżamy z góry do Celje i tankujemy do pełna. Kierujemy się autostradą na Ljubljanę, a następnie w kierunku na Bled.


W lutym zaklepaliśmy nocleg w sąsiedniej miejscowości Koritno: sypialnia, kuchnia z kanapą i TV, przedpokój, łazienka z pralką za 25 EUR za 2 osoby.
Mamy dosłownie wszystko, jak w domu, tylko widok z okna jest na Alpy...

Na tym kończymy poniedziałek...

Do tego klasztoru nie dostaliśmy

Celje kojarzę Ładne miasto.
Zamek nie zwiedziliśmy.

Byliśmy w centrum. Tam jest inny zamek. Samo miasto sympatyczne.

Słowenia to taka cieplejsza Polska. Poziom życia w zasadzie identyczny. Drogi w podobnym stanie.
Mili ludzie.

Witam. Poczytałam i pooglądałam i stwierdzam, że zostaję na dłużej.
Czekam zatem na ciąg dalszy relacji
Pozdrawiam

Lednice napisał(a):Tam jeszcze nie byłem.

Znam nad Balatonem Siofok i Tihany

Ładne miejsca odwiedziłeś

w drodze powrotnej był jeszcze inny zamek w okolicach Balatonu...proszę być cierpliwym...również "będzie"...

Czekam

A - Austria

I - Italia

My byliśmy 2 lata temu w Słowenii i teraz była dogrywka po Chorwacji

takie tam malutkie okoliczno-graniczne wypady do Austrii i Italii...:p
położenie Słowenii i jej wielkość pozwala odwiedzić kilka państw:)
coś napiszemy na ten temat...

Wtorek 11.09.2012r. jest bardzo napięty...


gdyż zwiedzanie zaczynamy od Blejskiego Gradu...przepiękne widoki na turkusowe jezioro...oj było warto...
Wstęp: 8 EUR (1,50 EUR do wykorzystania w kawiarni); parking darmowy;






Schodzimy na parking, odpalam samochód i co...nie mam żadnego biegu...oj „dwumasa” daje o sobie znać...trzeba było wymienić przed wyjazdem...ale spokojnie...jakoś się poprawia i jedziemy...J
Kierujemy się do pobliskiego wąwozu Wintgar (wstęp 4 EUR, parking darmowy). W wąwozie jest chłodno, więc można pokonać te 1.600 m ścieżki w jedną stronę. Na końcu ścieżki jest dość ciekawy wodospad (ścieżka do wodospadu na prawo od „domku biletowego” przy końcu ścieżki). Wracamy tę samą trasą.














Kolejna atrakcja to ruiny zamku Kamen w Begunje na Gorenjskem. Ruiny trochę zaniedbane, ale darmowe, widoki akceptowalne; tym bardziej że wstęp jak i parking są darmowe...






W strugach deszczu jedziemy do Kranjskiej Gory zobaczyć pomnik „kozicy” i jezioro Jasna (dwa jeziora oddzielone przesmykiem); opodal płytka rzeczka płynąca po kamykach...jeden najładniejszy mam nawet na parapecie w domu...




Od jeziora obieramy kurs na Lago del Predil...jezioro we Włoszech...za Tarvisio trzeba skręcić w lewo...niestety słońce schowało się za górami i nie zrobię już takich fotek jakie widziałem na googlemaps...trzeba było udać się dalej i objechać jezioro...ale już nam się nie chciało...




Krętą drogą wracamy do naszego Koritno...po drodze (jeszcze we Włoszech) cmentarz wojenny-krzyże wskazują że z I Wojny Światowej...trzeba było się zatrzymać-może walczył tak jakiś polski pułk...
Na tym kończymy wtorek...-pierwszy pełny dzień pobytu w Słowenii..

Piękne miejsca

O wąwozie Vintgar jest na forum oddzielny wątek:
wawoz-vindgar-slowenia-t42393.html

Dużo żeście tego zobaczyli w jeden dzień

Jeśli można, to moje fotki Lago del Predil ,słoneczne:

Świetny pomysł z mapkami, polecam wszystkim piszącym relację. Od razu można się znaleźć tam gdzie był Reporter

Środa: 12.09.2012r.:
Oglądamy prognozę pogody na portalu internetowym i podejmujemy decyzję, że dzisiaj robimy wyjazd nad morze...a dlaczego dzisiaj?
a dlatego, że gdyż „jutro” ma padać cały dzień i noc...


Lecimy autostradą w kierunku wybrzeża, zatrzymują się w punkcie widokowym w miejscowości Socerb...szkoda, że zbiera się na deszcz bo widoki byłyby przepiękne...(oglądane wcześniej w necie)...widać Triest we Włoszech, Słoweńskie nadmorskie miasta i w oddali Chorwację...nad miastem Piran szaleje burze, co nas trochę martwi, ale za to kilkanaście metrów od punku widokowego są ruiny zamku...
Na punkt można wjechać samochodem asfaltową drogą, po drodze są kierunkowskazy na jaskinię...to darujemy sobie...






Wracamy na autostradę i kierujemy się do miejscowości Hrastovlje...tam mieści się kościół obronny...w miejscowości pełno winnic...Nie wchodzimy, robimy tylko fotki...(wstęp 2 EUR);






Zaczyna padać i uciekamy do samochodu...
Jedziemy do Piran ładną nadmorską drogą (w sensie z ładnymi widokami), dojeżdżamy na parking obok ruin baszty murów miejskich (parking darmowy); wstęp do baszty 1 EUR od osoby, wejście na bramki automatyczne po wrzuceniu bilonu-można wejść w 2 osoby za jedną opłatą)...
Mamy szczęście, burza się skończyła i możemy „spokojnie” zwiedzać...
Z murów otacza się ładny widok na stare miasto i morze...(baszty mają kilka poziomów)...






Na piechotę kierujemy się w stronę starówki, najpierw do kościoła św. Jerzego (sv. Jurija)-ładny wewnątrz, fajny klimat gdyż z głośników rozbrzmiewa nostalgiczna spokojna muzyka kościelna;
Wąskimi uliczkami kierujemy się w stronę rynku...trzeba uważać by z rozpędu nie wejść do czyjegoś mieszkania... gdyby się uparł to na wyciągnięcie ręki mogę zabrać talerz z obiadem z kuchni:) w progu tylko metalowa „bramka” do wysokości pasa...




W cukierni-piekarni kupujemy świeżutkie pieczywo i spożywamy „na ławeczkach”...


Wracamy do naszej kwatery;