Prisojnik
Prisojnik (2547m) - masywny kolos skalny - opada na północ ścianą liczącą ok. 1000m, którą poprowadzono kilka ferrat. Od południa jest znacznie łatwiej dostępny. W jego grani znajdują się dwa naturalne otwory - Malo oraz Veliko Prisojnikovo Okno. Wielkie Okno, mające ok. 80m wysokości, widoczne jest dobrze z szosy prowadzącej z Kranjskej Gory na przełęcz Vrsic.
Za swój cel obieram wejście na szczyt ferratką prowadzącą właśnie przez to skalne okno.
Budzik w telefonie dzwoni o 6:15. Otwieram oczy - za szybą samochodu brzydko i buro. Nieee... nie wstaję. Jeszcze odrobinę drzemki a potem - cóż, w końcu wylegiwać to mogę się w domu. Z przeł. Vrsic aż pod ścianę, gdzie zaczyna się ferrata, idę we mgle. Pod ścianą już ożywienie, w sumie ponad dziesięć osób przygotowuje się do drogi. Zakładam rynsztunek i ja. Mijam Czechów, pozdrawiając ich: Ahoj! Uśmiechają się, już po kasku widzą, że też jestem Czechem. Wyprowadzam ich z błędu - kask faktycznie pochodzi z Brna ale ja mieszkam nieco bardziej na północ.
Początek ferratki jest zupełnie łatwy i już za chwilę zmienia się w zwykłą ścieżkę, tyle że stromą. Zyskuję szybko wysokość i za chwilę zaczyna coś rozbłyskiwać nade mną. To górny pułap chmur a nad nim - słońce. Super! Teraz jest naprawdę pięknie - góry przed i nade mną, morze chmur w dole. Lubię te klimaty.
Po chwili znów pojawiają się ubezpieczenia. Trawers miejscami dosyć powietrzny, chociaż tej wysokości bardziej się domyślam, bazując na widokach z poprzedniego popołudnia. Pionową ściankę pokonuję po metalowych klamrach, podziwiając kolejne plany, wyłaniające się znad chmur. Po chwili muszę się nieco przeczołgać. Miejsce krótkie ale ciekawe - wysokość lekko skośnej szczeliny poniżej jednego metra a na grzbiecie plecak.
Przewijam się przez filar i... jest! Widać już Veliko Prisojnikovo Okno. Podejście nieco żmudne ale widoki coraz ładniejsze.
Wyjście z Okna na południową stronę grani strome - po klamrach. Jeszcze rzut oka za siebie - przez Okno: powoli chmury się rozstępują.
Po chwili wyjście na grań i teraz nią lub czasem tuż poniżej coraz bliżej na szczyt. Widoki na wszystkie strony.
Na wierzchołku zasłużony posiłek. Obok mnie kilka osób. Ktoś pyta Japończyka czy był już w Polsce. Był - w Krakowie. Dedukuję, że pytający to mój krajan.
Powrót na przełęcz drogą normalną całkiem fajny - pogoda zadbała o dostarczenie miłych wrażeń. W pobliżu przełęczy jeszcze rzut oka na Mojstrovki i moją wczorajszą nocną drogę zejściową.
A na przełęczy, obok mojego wozu... Franz. Też chciał tego dnia wejść na Prisojnik ale dotarł na przełęcz zbyt późno, więc zrobił tylko Mojstrovkę.
Częstuję kawą, ciastkami, czas upływa na miłej rozmowie. Potem się rozstajemy, ja wracam do Kranjskej Gory po benzynę, bo obawiam się że w drugą stronę mogłoby jej nie starczyć. Potem zajadę do Zadnjej Trenty przenocować przed kolejną wyprawą. Franz po wysuszeniu namiotu chce poszukać w pobliżu dyskretnego miejsca na nocleg. A więc:
- Tschüß.
- Tschüß, viel Glück.
Kiedy zajeżdżam później do doliny Zadnja Trenta, wita mnie już - Franz. Nie znalazł nic lepszego. Ten wieczór spędzamy wspólnie. Tym razem nie odmawia piwka. Namawia mnie, abym poszedł z nim następnego dnia razem na Bavski Grintavec.
Nic z tego, Franz. Moim jutrzejszym celem jest Jalovec.
Więcej fotek pod adresem:
http://wfs.freehost.pl/Julij06/Julij06.html
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl