Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Słowenia: Alpy Julijskie oraz Kamnisko-Savinjske

W Słowenii rośnie najstarsza winorośl na świecie, mająca ponad 400 lat. Jaskinia Postojna jest najczęściej odwiedzaną jaskinią w Europie. Jaskinia Vrtoglavica w Alpach Julijskich posiada najgłębszą studnię jaskiniową na świecie. Liczy 603 metry. Dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi osoby prowadzącej samochód wynosi 0,5 promila. 135 osób na 1000 posiada broń palną. W Słowenii znajduje się druga największa na świecie skocznia narciarska – Letalnica bratov Gorišek.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 06.02.2010 17:53

:D

Nie będzie chyba większym zaskoczeniem jak napiszę, że zdobyłeś górę na którą też się wybieraliśmy 8O 8) :lol:
Tylko, że my tam w końcu nie dotarliśmy bo w 2008 zamiast ponownie Julijskich, wybraliśmy góry Bułgarii....

Na KRN z tego co pamiętam można zrobić fajną pętelkę, zapewne wrócisz inną drogą :D
Pamiętam też wyczytaną w przewodniku historię szczytu......

Mimo niżu, piękne widoki.

Pozdrawiam
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.02.2010 13:47

kulka53 napisał(a):Nie będzie chyba większym zaskoczeniem jak napiszę, że zdobyłeś górę na którą też się wybieraliśmy 8O 8) :lol:

Gdyby nie ten czwarty wymiar czasoprzestrzeni, zapewne wielokrotnie byśmy się już na naszych szlakach spotkali. :lol:

kulka53 napisał(a):Na KRN z tego co pamiętam można zrobić fajną pętelkę, zapewne wrócisz inną drogą :D

Zapewne. 8)

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 09.02.2010 16:43

Jest niezbyt gorąco. Wilgoć otaczających mnie chmur dobrze przewodzi chłód rześkiego powietrza. Zastanawiam się, czy warto czekać na jakieś rozjaśnienia. Może wiatr przewieje obłoki chociaż na chwilę, by dało się jakąś panoramkę obejrzeć? Trochę poniżej szczytu, w skalnym zagłębieniu jakaś dwójka zakapturzonych postaci kuli się, czekając zapewne na odsłonięcie kurtyny. Schodzę w ich pobliże i staram się schować przed wiatrem za niewielkim załomem. Trwa to jednak tylko chwilę i dochodzę do wniosku, że nie warto. Szkoda czasu na bezczynne czekanie, skoro mam w planie podążanie granią. Jeśli się cokolwiek rozwieje, to najciekawsze widoki przecież będę miał po drodze.

Obrazek

Obrazek

Ruszam więc przed siebie - kierunek Batognica. Już po chwili robi się niewielka dziura w chmurach i widać po lewej Krnsko jezero. Spoglądam za siebie - czy miałbym teraz piękny dookolny widok ze szczytu? Ale nie, w ogóle go nie widać. Jest szczelnie opatulony, a dziura w chmurach dotyczy tylko tego fragmentu grani. Przede mną biegnie ścieżka w opadającym na południe, trawiastym zboczu, tuż poniżej urywającej się na północ pionowymi ścianami grani. Po chwili i po prawej stronie robi się bardziej skalisto i szlak prowadzi ładną, wąską ostrogą, niknącą dalej we wszechogarniającej mgle.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teren ponownie się rozszerza i grań przechodzi najpierw w szeroki grzbiet, który potem rozpływa się w zielonym zboczu, opadającym na widoczną w dole przełęcz. To Krnska skrbina, za którą już wznosi się Batognica. Ale z chmur wystają zaledwie środkowe partie ściany, przecięte trawersem szlaku, którym można obejść całą górę. Schodzę na siodło przełęczy, mijając dwoje Słoweńców, podczas gdy niżej akurat dwie dziewczyny czytają umieszczone drogowskazy i robią po kilkanaście kroków w różne strony, jakby zastanawiając się, którą drogę wybrać. Gdy się z nimi zrównuję, już najwyraźniej podjęły decyzję, gdyż ruszają na Krn. Do moich uszu dobiega dźwięk języka angielskiego. Angielki? Amerykanki? Czy jeszcze jakaś inna anglojęzyczna nacja? Nie dowiem się już.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 09.02.2010 16:46

Dochodzę do skalnej ściany, kierując się szlakiem w prawo. Intryguje mnie otwór wyciosanego tunelu o idealnie równych bokach. Jest światełko w tunelu, schylam się więc, by nie wyrżnąć głową i sprawdzam, co jest po drugiej stronie. Przeciwległy wylot jest długą, wąską szczeliną, ale widok z niej właśnie zaciera się zupełnie. Wracam na swoją stronę i ruszam w górę wyciosanymi w zboczu, szerokimi schodami. Doprowadzają do miejsca, gdzie do głazu przytwierdzono prosty, żelazny krzyż, owinięty kolczastym drutem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teraz rozpoczyna się łagodnie wznoszący się trawers, obfitujący w kolejne stanowiska z pierwszej wojny światowej. Czasem groty są po prostu wyciosane w skale, inne znów dobrze obmurowane, nawet z rodzajem przedsionka przed nimi. Niektóre mijam, zaglądając tylko z dala do wnętrza, inne wydają mi się na tyle kuszące, że zaglądam do środka. Wszystkie są dosyć niskie i trzeba się schylać. Ilość tych umocnień jest wcale nie mniejsza od znanych mi stanowisk z Dolomitów i uświadamia mi ogrom włożonej ciężkiej, bezsensownej pracy na sięgającej setek kilometrów wysokogórskiej linii frontu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ścieżka wyprowadza na wprawdzie nierówny, ale płaski teren. Gęste chmury nie pozwalają na ogarnięcie całości, ale przemieszczam się po nim dosyć długo i szacuję, że kilka stadionów piłkarskich mógłby pomieścić. Trudno mi w tej sytuacji stwierdzić, w którym momencie jestem na szczycie Batognicy, gdy jednak zaczynam się stopniowo obniżać, mogę założyć, iż jest on już za mną. Szkoda, że nie dane mi było stąd niczego zobaczyć, ale i tak dobrze, że ten niż wciąż jeszcze się nie skrapla. A brak szerokich horyzontów próbuję sobie rekompensować wypatrywaniem co ciekawszych okazów tutejszej flory.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 10.02.2010 21:05

Wojtek, pędzisz tymi ferratami jak gams, goniłem za Tobą tak jak Ty za tamtymi ludźmi na zejściu :D

Co do zwierzaków, czy to przypadek że u Ciebie i nie tylko na zdjęciach ze Słowenii są same kozice a z Włoch koziorożce? Czy się tak umówiły między sobą na podział terenu? Odkąd Słowenia jest w Schengen to chyba mogą łazić gdzie chcą :)

Zdjęcia robione zębami robią wrażenie :) Tą granią jak nóż na którymś Jofie szedłeś na równowagę ostrzem czy się trzymałeś ręcyma? Czy może tam jest poręcz?

O sprzęcie ferratowym się nie będę wypowiadał, pewnie bym się zgodził z Twoimi uwagami. Chociaż się czasem wspinam to w tej odmianie turystyki mam znikome doświadczenie. Moja jedyna niby-ferrata to na Triglav przez Plemenice którą zresztą schodziłeś, już kiedyś pisałem że dla Ag zrobiłem prowizoryczną uprząż z pętli a sam nie potrzebowałem.

Dzięki że Ci się chce z nami dzielić swoimi wrażeniami, w najbliższej wolnej chwili pobiegnę za Tobą w Dolomity :)
pzdr
k
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 11.02.2010 14:36

zawodowiec napisał(a):Co do zwierzaków, czy to przypadek że u Ciebie i nie tylko na zdjęciach ze Słowenii są same kozice a z Włoch koziorożce? Czy się tak umówiły między sobą na podział terenu? Odkąd Słowenia jest w Schengen to chyba mogą łazić gdzie chcą :)

Tiaa... tak się jakoś geograficznie rozłożyły. :)
A wiesz, że zanim jeszcze Słowenia weszła do układu z Schengen, już było zupełnie legalne przechodzenie granicy włoskiej w każdym miejscu, gdzie szlak ją przecinał. Wtedy im zazdrościłem.

zawodowiec napisał(a):Zdjęcia robione zębami robią wrażenie :) Tą granią jak nóż na którymś Jofie szedłeś na równowagę ostrzem czy się trzymałeś ręcyma? Czy może tam jest poręcz?

Fotki "zębami robione" były tylko dygresją. Pochodzą z austriackich ferrat. Tam jest wiele naprawdę trudnych i efektownych tras. Może kiedyś się zdecyduję na ich bliższą prezentację.

Co do tej ostrej grani, to nie mam pewności, o której mówisz. Przejrzałem teraz na szybko stare wpisy. Jedną z ostrzejszych grani, jaką tam zauważyłem, szedłem po prostu górą bo stopy swobodnie się mieściły. Chyba, że miałeś na myśli coś innego, co przeoczyłem teraz.

zawodowiec napisał(a):Dzięki że Ci się chce z nami dzielić swoimi wrażeniami, w najbliższej wolnej chwili pobiegnę za Tobą w Dolomity :)

Mnie z kolei miło, że tu zajrzałeś. :)
Co do Dolomitów, to wątek się dopiero rozkręca. ;) Właśnie docieram do końca pierwszego z kilku wyjazdów. W mojej ocenie - kolejne będą ciekawsze. Chociaż, może tylko mam takie odczucie, bo tamten wyjazd już trochę pobladł, przykryty innymi wspomnieniami...

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.02.2010 15:36

Napotkana tablica informuje, iż w czasie wojny na Batognicy eksplodowało 14 tysięcy kilogramów nitrogliceryny, co stanowi poniekąd wyjaśnienie pochodzenia tej góry stołowej. Czyli - zabawiano tu się podobnie, jak na Lagazuoi czy Col di Lana w Dolomitach. Ścieżka jest całkiem dobrze oznakowana, dzięki czemu nie zachodzi obawa pobłądzenia we mgle mimo braku jakichkolwiek charakterystycznych punktów orientacyjnych. Docieram na łagodne siodło przełęczy, gdzie szlaki rozchodzą się na różne strony. Obieram kierunek na Planina Kuhinja i około sto metrów dalej napotykam na kolejne rozstaja. Wybieram prawy wariant i teraz schodzę sympatycznymi, trawiastymi rampami, ułożonymi w zakosy. Mimo ich niezbyt wielkiego nachylenia, zaczynam odczuwać ból w kolanach - efekt wczorajszego, popołudniowego biegu w dolinę. Tego się trochę obawiałem...

Powoli osiągam dolny pułap chmur i horyzont zaczyna się powoli rozszerzać. Trawy zostały za mną i wkraczam w królestwo piargów. Jak okiem sięgnąć - zalegające wszędzie mniejsze i większe kamole. Szlak prowadzi dnem lekko opadającej dolinki, a gdy mijam pierwszy załom, zza zakrętu wyłania się nieco szerszy widok. Po lewej, ponad piargiem ukazują się skaliste ściany - to Pesky, jak się dowiaduję z mapy. W przedzie dolina się rozszerza; łatwo zauważalna ścieżka trawersuje zbocze w kierunku widocznego siodła, a dno doliny zajmuje niewielkie jezioro.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przede mną jakaś dwójka obiera tę ścieżkę, by po chwili skracać jednak po piargu w kierunku dna. Dochodzę do miejsca, gdzie trzeba się zdecydować - trawers, czy dolina. Tu akurat żadnych wskazówek nie ma. Obieram trawers, co wkrótce okazuje się słuszną decyzją, gdyż odnajduję czerwone kółeczko. Przechodzę ponad jeziorem, widząc tę dwójkę forsującą teraz piargi w górę. Gdy osiągają ponownie ścieżkę, ja już mijam przełęcz. Rzucam jeszcze spojrzenie za siebie - na grań, która pokazała się teraz w całości - i już wzrok mój przykuwa przedziwna kolorystyka mijanych właśnie kamieni, wystających z trawy przy samej ścieżce. Są ewidentnie różowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Także i w dali, w grani otaczającej wysokogórski kocioł, jedna z turni ma czerwone zabarwienie - domyślam się, że to jest Rdeci rob, czyli Czerwona Grań. Kocioł otwiera się na stronę południowo zachodnią, a szlak prowadzi najpierw w dokładnie przeciwnym kierunku i mogę obserwować wylot kotła, stopniowo wyłaniający się u stóp pionowo opadających ścian szczytu Stador. Stopniowo temperatura wzrasta i zrzucam z siebie wierzchnie warstwy odzienia. Na mijanym głazie z wielką strzałką na Krn ktoś dla odmiany zostawił swoje obuwie. To jednak najwyraźniej spowodowane zostało potężnym głodem prawego buta, o czym świadczy jego szeroko rozwarta paszcza nad odstającą podeszwą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.02.2010 15:41

Szerokim łukiem docieram do wylotu kotła, skąd ścieżka zakosami sprowadza na zbocze ponad planiną. W dole pokazują się mikroskopijne zabudowania przysiółka Krn, a nade mną wzlatują - jeden po drugim - wielkie ptaki. To paralotniarze postanowili wykorzystać być może ostatnie godziny przed spodziewanymi opadami i rozwinęli swoje kolorowe skrzydła.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatni długi zakos kończy się prawie na opadającym łagodnie, bocznym grzbiecie i teraz już schodzę bezpośrednio na leżące poniżej zabudowania pasterskie. Większość kamiennych chałup jest najwyraźniej opuszczona; dostrzegam jakiegoś krzątającego się człowieka tylko przy jednym szałasie - lepiej od innych zachowanym.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stojące pośród drzew budynki, częściowo maskowane przez gęsto uliścione gałęzie, wabią swoim urokiem, jednak bolące kolana wygrywają krótkie głosowanie i rezygnuję z zaglądania do środka. Pogoda się nieznacznie poprawia - wprawdzie szczyty giną nadal w chmurach, ale na niebie gdzie niegdzie pokazują się blade plamy błękitu. Jest jednak bardzo parno. Słoweńcy przy schronisku mówili, że na popołudnie przewidziane są opady deszczu; na szczęście, mnie uchodzi jeszcze na sucho. Zostaje mi ostatnia przeszkoda do sforsowania - stado krów, tarasujące całą szerokość drogi - i po kwadransie docieram do zaparkowanego samochodu.

Obrazek

Obrazek

Z ulgą zrzucam plecak, wyciągam z bagażnika stolik i krzesełko, a kiedy złocisty napój orzeźwia już mój spragniony przełyk, dochodzi spotkana wcześniej dwójka i kieruje się do wozu na czeskich numerach. A więc to nasi sąsiedzi.

Zastanawiam się jeszcze przed podjęciem ostatecznej decyzji, ale rozsądek szybko zwycięża. Wracam do domu. Spędzam jeszcze z godzinkę na błogim lenistwie, po czym wsiadam do auta i zaczynam odwrót. Długo nie jadę, gdy zatrzymuje mnie dwóch chłopaków z wielkimi worami. To Francuzi załapują się na przejazd w doliny. Dziś chcą dotrzeć do Tolmina, więc zostawiam ich w Kamnie i obieram kurs na północ. Przejeżdżam przez Bovec, kierując się na Tarvisio we Włoszech. Tam wpadam na autostradę i czując już głód, postanawiam zatrzymać się na posiłek na pierwszym parkingu po austriackiej stronie. Tymczasem... niespodzianka. Zaraz po wyjechaniu z tunelu, już na austriackiej ziemi, zatrzymuję się w potężnym korku. Daleko w przedzie widać dym. No tak. Jeżeli tam się coś pali, to długo tu będę tkwił.

Wielu kierowców i pasażerów opuszcza samochody, udając się na spacer w kierunku wypadku. Zastanawiam się tylko przez chwilę, po czym wyciągam graty na jezdnię. Butla, kuchenka, garnek - zanim woda się zagotuje, ja już mam na masce wozu przygotowane kanapki i tłukę gotowane na twardo jajka o asfalt. Wywołuje to sporą radość wśród mijających mnie ludzi, a po chwili pada z ust przechodzących ludzi również swojskie "smacznego!".

Kończę posiłek, gdy wszyscy spiesznie wracają na stanowiska. Spokojnie wkładam ekwipunek do auta i możemy ruszać. Przerwa na kolację jest już niepotrzebna. Jeszcze tylko się gdzieś w drodze zatrzymam na spokojny nocleg i jutro będę już w domu.

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 14.02.2010 17:37

Bardzo ciekawe te wojenne pozostałości, tunele, umocnienia, schody :idea: . To już prawie 100 lat minęło od czasu ich powstania, a wciąż są tak doskonale widoczne, wciąż dają świadectwo tamtych czasów. Bardzo ciekawa góra... zresztą w ogóle ładne tereny.
Podczas naszych wędrówek po Julijskich natknęliśmy się na podobne pozostałości wojenne pod szczytem Stenara, ale były to tylko kawałki kolczastych drutów :roll: . Jeden taki, może 10-cio centymetrowy drucik przywiozłem do domu....

Franz napisał(a):Zastanawiam się tylko przez chwilę, po czym wyciągam graty na jezdnię. Butla, kuchenka, garnek - zanim woda się zagotuje, ja już mam na masce wozu przygotowane kanapki i tłukę gotowane na twardo jajka o asfalt. Wywołuje to sporą radość wśród mijających mnie ludzi

No nie dziwię się :wink: :lol: , niezły motyw :D
Na autostradzie jeszcze nie gotowaliśmy, może dlatego, że nimi nie jeździmy :wink: . Może czas spróbować :lol:

Franz napisał(a):jutro będę już w domu.

:(
Czy to znaczy, że to już koniec tego wątku?

Pozdrawiam
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.02.2010 19:35

kulka53 napisał(a):Czy to znaczy, że to już koniec tego wątku?

Cóż, wszystko kiedyś się kończy.
To na razie wszystkie moje wizyty w Alpach Julijskich (i sąsiednich Kamnisko-Savinjskich). Jakieś tam okolice Bledsko i Bohinjsko jezero się pojawią, jak przystąpię do relacji z wakacji słoweńsko-chorwackich. Ale to już będzie zupełnie co innego.

Przygotowałem sobie już początek kolejnej relacji (z fotkami, ale minimum tekstu) - tym razem wyspiarskiej. Ale postanowiłem poczekać, aż zakończę przynajmniej dwa inne wątki. Tak więc, po powrocie z najbliższego wyjazdu, będę się mógł za to wziąć.

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 06.03.2010 18:33

Pogrzebałem w zasobach i postanowiłem dorzucić - w charakterze suplementu, a także klamry spinającej całość - fotki, których wcześniej nie zamieściłem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 06.03.2010 18:34

Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 06.03.2010 18:46

Franz napisał(a):Cóż, wszystko kiedyś się kończy.
To na razie wszystkie moje wizyty w Alpach Julijskich (i sąsiednich Kamnisko-Savinjskich).

Bardzo mi się tu podobało. Dziękuję. :D

Pozdrawiam
Jola
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 06.03.2010 20:11

Piękny Triglav w promieniach wschodzącego słońca.

Na niektórych zdjęciach zobaczyłam to co najbardziej mnie zachwyciło w Alpach Julijskich - pierwszych przez nas zwiedzanych górach na Bałkanach - kwitnące łąki i zielone zbocza we wrześniu. Ilość najróżniejszych drobnych pospolitych kwiatków mnie szokowała. Podobnie zapachy. Te łąki pachniały intensywnie.

A góry - to jak ciekawe i fantastyczne są słoweńskie góry można się było u Ciebie przekonać i w nich zakochać.

Dzięki za opisy tras, zdjęcia i możliwość poznania tych gór dokładniej niż nam to było dane.

pozdr
Lidia
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 06.03.2010 20:56

Góry to jednak " tubki z farbami" - Dolomity czerwono-pomarańczowe a te żółte jak miód :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Słowenia - Slovenija



cron
Słowenia: Alpy Julijskie oraz Kamnisko-Savinjske - strona 12
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone