Fatamorgana napisał(a):Jest to oczywiście prawda, tyle że dotyczy ona raczej rzeczywistego wspinania niż chodzenia po ferratach, choć na tych najtrudniejszych może się przydawać.
(Przy zwykłej wspinaczce używa się zakręcanych praktycznie wyłącznie na stanowiskach.)
Mam zawsze wpięte do uprzęży parę dodatkowych gadżetów, w tym również karabinek zakręcany. Zdarzyło mi się może ze dwa razy go użyć, kiedy w niewygodnych pozycjach musiałem zajrzeć do plecaka (wymiana akumulatorka w aparacie) - wtedy przypinałem plecak, żeby przy całej szarpaninie nie postanowił nagle wrócić w doliny.
Oczywiście, do tego celu potrzebny jest osobny karabinek, a nie ten z lonży.
Natomiast, zastąpienie zwykłych karabinków zakręcanymi jest szalenie utrudniające wspinaczkę, bo karabinek się zakręca przy lekkim, mimowolnym otarciu o dłoń, a więc wtedy gdy tego nie chcemy. A już na tych najtrudniejszych ferratach, kiedy manipulowanie sprzętem należy ograniczyć do absolutnie niezbędnego minimum, użycie zakręcanego stwarza zagrożenie dla życia. Kiedy stopy służą praktycznie tylko do odepchnięcia się od skały i cały ciężar ciała spoczywa na łapach, każda sekunda, kiedy bawisz się karabinkiem jedną ręką i wisisz wtedy tylko na tej drugiej...
W takich momentach karabinek zakręcany należałoby od razu zrzucić w przepaść.
Pozdrawiam,
Wojtek Franz