Widzę sępa.Kolejna wyprawa, to zatoka Mali Bok i otoczona wysokimi skałami plaża która znajduje się w tej zatoce.
Dostęp na plażę jest nico utrudniony, bo korzystając z parkingu trzeba liczyć się z dosyć stromym spacerem, który zajmuje około 15 minut.
My oczywiście wybieramy drogę wodną, chociaż trasa tam i nazot to ponad 100 kilometrów.
Cres, a szczególnie miasteczko Beli słynie z obecności sępów płowych, które upodobały sobie to miejsce. Również klify w okolicy Mali Bok to ostoja dla tych ptaków i już przy pierwszym klifie możemy zacząć grę- widzę sępa.
Płyniemy kawałeczek dalej...
... i znowu.
Kilkanaście kilometrów wzdłuż imponujących klifów...
... i dopływamy do plaży, która na pierwszy rzut oka jest dosyć zatłoczona.
Na pierwszy rzut oka... i na drugi też, ale postanawiamy zejść na brzeg i zrobić trochę zdjęć z góry.
Woda ma piękny odcień błękitu i mimo tego, że bardzo szybko robi się głęboka, to jest cieplutka.
Taka ścieżka prowadzi na plażę z parkingu.
Po krótkim spacerze, leżakowaniu i pływaniu wracamy na łódkę.
Powoli płyniemy w kierunku plaży Koromačna, która znajduje się po drodze.
Zanim jednak kolejna plaża, to nie mogliśmy sobie odmówić kąpieli przy klifach.
Widzę sępa!
Plaża Koromačna znajduje się w miejscowości Belej i jeżeli ma się trochę szczęścia, to samochód można zaparkować blisko plaży. Jeżeli nie, to jak to sandardowo na Cresie... stromy spacerek.
Plaża jest piękna.
Nie zabawiamy tam jednak zbyt długo, bo już jesteśmy troszeczkę głodni i płyniemy dalej.
Na camping wracamy późnym popołudniem, wymęczeni, opaleni i z solą we włosach.
Kolejna niesamowita wycieczka za nami. 102 kilometry i głowa napakowana wrażeniami.
W nagrodę, już po drodze do namiotu skusiliśmy się na pysznego drinka w campingowym barze.