Po zwiedzeniu zamku w skale obraliśmy jedyny słuszny kierunek czyli południe. I tu nas dobra passa z dnia poprzedniego opuściła. Chcieliśmy przekroczyć granicę w Rupie. Ale nim do niej dotarliśmy trafiliśmy na 1,4 km korek. Poszło nawet szybko, jakieś 15 może 20 minut i wjechaliśmy na teren Chorwacji. W Chorwacji do punktu poboru opłat staliśmy w 3 km korku ok 45 minut by pokonać … 17 km autostrady. Tu wyjaśnię, bo być może nie wszyscy wiedzą, że generalnie za autostrady w Chorwacji płaci się przy wyjeździe. Wyjątek to właśnie tzw. „Istarski Ypsilon” - tu płaci się tylko przy wjeździe. Na wyjazdach nie ma bramek.
Ogromne wrażenie wywarł na nas nowy odcinek autostrady A7 w okolicy Rijeki. Widoki zapierające dech w piersi. Jeden z ślimaków wjazdowo-zjazdowych na autostradę ma podpory wysokości kilkunastu jak nie kilkudziesięciu metrów!!! I te widoki na Rijekę i okoliczne wyspy.
Niestety już podczas ślimaczącego się dojazdu do granicy a potem do bramek poboru opłat z zachodu nadciągały ciemne nie wróżące niczego dobrego chmury.
Za Rijeką złapało nas pierwsze tego dnia oberwanie chmury. Zatrzymaliśmy się w pierwszym dogodnym miejscu na obiad. Niestety deszcz nie przestawał padać.
Ponieważ jazda krętą Jadrańską Magistralą w ulewie to nic przyjemnego odbiliśmy za Senj na autostradę. Tu nie było lepiej. Na tablicach zmiennej treści ograniczenia do 100 i do 80 km/h choć czasami i 60 km/h to było za szybko. Dość powiedzieć, że 360 km z postojami pokonaliśmy w 8 i pół godziny !
Chorwacja coraz bliżej.
Już w Cro
Ciemne chmury coraz bliżej