Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Śladem spomeników (SRB, NMK, HUN)

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010
Śladem spomeników (SRB, NMK, HUN)

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 01.09.2024 14:13

Zapraszam na relację z kolejnego wyjazdu na Bałkany :)

Najszybsza droga z Węgier do Serbii prowadzi przez... Chorwację. Taki mamy klimat, że kolejki na granicy węgiersko-serbskiej potrafią przyjąć rozmiary niewidziane w cywilizowanych krajach. Oczywiście można wybrać przejścia mniej popularne, ale na każdym jest to loteria, zwłaszcza w weekend. Postanowiłem zatem skorzystać ze sposobu już kiedyś wypróbowanego i opuścić EU innym pograniczem.

Z racji wielu kilometrów nie zakładałem żadnych dłuższych postojów tego dnia, pomijając siku i zakupy. Na Słowacji, podobnie jak rok temu, wszystkie toalety na autostradzie D1 zostały zamienione w toj-toje. Teraz już wiem czemu premier Fico mówił, że Słowacy mają gorzej niż Ukraińcy. Potem gdzieś na pustkowiu drogę przebiegł nam... czarny bóbr! Tego jeszcze nie widziałem: jedzie sobie człowiek spokojnie, a tu nagle z prawej do lewej pędzi zwierzak z charakterystycznym płaskim ogonem! Co ciekawe, w pobliżu nie dostrzegłem żadnych cieków ani zbiorników wodnych. Czyżby to był jakiś znak na rozpoczęcie wyjazdu?

Na Węgrzech także doszło do wiekopomnego wydarzenia, bowiem po raz pierwszy skorzystałem z kibelka w madziarskim Orlenie. Do tego akurat doskonale się nadaje. Autostrady zaskoczyły brakiem zatorów (nawet na M1 do Budapesztu), a M6 na południe tradycyjnie była pusta. Może to też skutek niedzieli, gdyż po raz pierwszy wyruszyliśmy na urlop w dzień święty. Od pewnego momentu Węgrzy stali się na autobanie mniejszością, dominowały śniade oraz słowiańskojęzyczne rodziny w samochodach z literkami D: niemiecka międzynarodówka wracała do ojczyzn.

W końcu trzeba było jednak stanąć i rozprostować kości. Krajobraz zmieniający się z płaskiego w pofałdowany sugerował, że mamy już bliżej niż dalej do celu.
Obrazek

Na sam koniec M6 rozczarowała: według map przedłużono ją prawie do granicy z Chorwacją, więc sądziłem, że zaliczę na niej kilkanaście dodatkowych kilometrów. Zrobiono mnie jednak w bambuko, okazało się, że tak jak zawsze muszę zjechać w okolicy Mohacza. A planowałem przejechać się przez dwie wioski zlokalizowane przy nowym (jak wyszło jeszcze nieotwartym) węźle! Ponieważ jednak czas mamy dobry, więc zamiast cisnąć od razu do przejścia granicznego, odbijam kilka kilometrów w bok, żeby zobaczyć Sátorhely.
Obrazek

Wioska, uśpiona atmosferą gorącej słonecznej niedzieli, wygląda na wyludnioną. Kilka osób siedzi w parku w cieniu drzew. Jedyny większy hałas dobiega ze starego budynku, gdzie ktoś intensywnie tłucze młotkiem mięso. To restauracja. W ogóle większość domów posiada długą metrykę. Są też zabudowania gospodarcze, pewnie dawny folwark.
Obrazek
Obrazek

Pomnik poległych w obu wojnach światowych. Sporo nazwisk niemieckich, niektóre w chorwackim brzmieniu. To pokłosie historii: do XVIII wieku mieszkali tu głównie Słowianie, a potem w skutek kolonizacji najliczniejsi stali się Niemcy przybyli znad Renu. W 1945 roku większość z nich uciekła albo została wygnana, lecz niewielkie ilości przedstawicieli tych dwóch grup etnicznych żyją w Sátorhely do dziś. Miejsce Niemców w pewnym stopniu zajęli Węgrzy wyrzuceni po wojnie ze Słowacji.
Obrazek

Nieduży kościół katolicki schowany w sąsiedztwie restauracji.
Obrazek

W pobliżu miejscowości w 1526 roku rozegrała się bitwa pod Mohaczem, w czasie której Turcy rozgromili Węgrów i ich chrześcijańskich sojuszników. Było to jedno z przełomowych starć w historii Europy: większość Królestwa Węgier dostała się na półtora wieku pod panowanie osmańskie, symbolicznie zakończyła się epoka potęgi Jagiellonów, a rozpoczęła Habsburgów. Przede wszystkim zaś od tego momentu środkowa Europa była ciągle narażona na ataki ze strony Turków. Tak naprawdę nie wiadomo w którym dokładnie miejscu doszło do bitwy; spory i poszukiwania pola walki trwają od końca XIX wieku. Według podań na terenie dzisiejszej wioski miały znajdować się namioty obozu tureckiego, stąd nazwa Sátoristye, która została później przekształcona w obecną (sátor to po węgiersku "namiot").
Wracając do głównej drogi mijamy Pomnik Narodowy Mohacza (Mohácsi Nemzeti Emlékhely). W latach 60. ubiegłego stulecia odkryto tutaj masowe groby węgierskich rycerzy, a w 1976 roku otwarto muzeum bitwy. Najprawdopodobniej jednak właściwa bitwa odbyła się nie tu, lecz kilka kilometrów dalej na południowy-zachód obok wioski Majz. Nie zmienia to faktu, że tysiąc siedmiuset poległych Madziarów spoczywa za pseudogotyckimi drzwiami i szklaną bramą główną, mającą chyba nawiązywać do Korony Świętego Szczepana.
Muzeum, niestety, jest płatne, a uważam, że w przypadku takich miejsc nie powinno się zarabiać na zwiedzających.
Obrazek

Do granicy z Chorwacją rzut beretem. Najpierw pojawia się płot z wieżyczką graniczną, jeszcze jugosłowiańską. Potem dziesiątki zaparkowanych tirów z rejestracjami z połowy kontynentu. Być może któreś z państw zakazuje jazdy ciężarówkami w niedzielę, na Węgrzech widziałem ich niewiele. Na szczęście to granica wewnątrzschengenowska, więc kontrole zniknęły. Zamiast czekać w kolejce można przyczepić nalepkę na tablicy z nazwą kraju.
Obrazek

Z węgierskiej Baranji wjechaliśmy do chorwackiej Baranji. Choć minęło już ponad sto lat od traktatu w Tranion, to za każdym razem mnie zdumiewa w jaki sposób państwa zachodnie wytyczały granice Węgier. Patrząc na mapy etniczne całość tej krainy powinna raczej pozostać pod władzą Budapesztu. Na południe od Mohacza dominowała ludność niemiecka, drudzy byli Węgrzy, Słowian zaś było niewielu, a samych Chorwatów wręcz garstka. Dochodziło jednak do sytuacji, że aby przyłączyć do Królestwa SHS cztery wioski z większością chorwacką odrywano od Węgier dwadzieścia wiosek niemiecko-madziarskich. Logiki nie było żadnej, bo zdarzało się, że osadę serbsko-niemiecką zostawiono po węgierskiej stronie granicy, a sąsiednią niemiecko-serbską już nie.
Najbliższa miejscowość to jedna z czterech wiosek w pobliżu nieodległego Dunaju, którą także w czasach Austro-Węgier zamieszkiwali głównie Chorwaci. Duboševica (węg. Dályok) posiada herb, w którym można dopatrzeć się krzyża lotaryńskiego, obecnego w państwowej symbolice Madziarów.
Obrazek

Ciekawostką związaną ze Śląskiem jest fakt, że właścicielami wioski i okolicznych dóbr aż do 1918 roku byli Habsburgowie cieszyńscy, więc być może wchodziły one w skład Komory Cieszyńskiej. Pamiątką po habsburskiej przeszłości jest kościół w stylu józefińskim z końca XVIII wieku. Na pobliskim cmentarzu na starych nagrobkach mieszają się nazwiska chorwackie i węgierskie.
Obrazek
Obrazek

Boisko miejscowego klubu ma tylko jedną trybunę, ale za to zadaszoną.
Obrazek

Krzyż upamiętniający wojnę z lat 90. ubiegłego stulecia. Chorwacka Baranja została wtedy zajęta przez Serbów i włączona do Republiki Serbskiej Krajiny. Serbów mieszkało tu niewielu, lecz ich procent zwiększono wypędzając inne nacje.
Obrazek

Na obrzeżach wioski Topolje (Izsép) zwraca uwagę biała bryła barokowej świątyni pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Wybudowana w 1722 roku dla uczczenia rocznicy zwycięstwa nad Turkami. Jest to ponoć najstarszy kościół Baranji, ale raczej tylko w jej chorwackiej części.
Obrazek

Zastanawiam się nad wzniesieniami w tle. To wzgórza ciągnące się w stronę Dunaju, będziemy musieli na nie wjechać.
Obrazek

Gajić (Hercegmárok) jak Polska: ze zdjęć patrzy JP2.
Obrazek

Draž (Darázs, niem. Darasch), stolica gminy. Biegnie przez nią wąski Crni kanal nad którym przycupnął jakiś obiekt gospodarczy. Dominantą wioski jest kościół św. Barbary z XIX wieku.
Obrazek
Obrazek

Stare domostwa Szokatów (Šokci), grupy etnicznej identyfikującej się z narodem chorwackim, choć istnieją teorie o ich niesłowiańskim pochodzenia. Niewielkie grupy żyją również w Serbii, Rumunii i na Węgrzech.
Obrazek

Droga zaczyna gwałtownie piąć się w górę. Mijamy ciągnące się we wszystkie strony winnice i przyklejone do nich gospodarstwa, niektóre są opuszczone. Uprawia się tu głównie białe winorośle z odmiany Welshriesling.
Obrazek

Wjeżdżamy na teren Batiny (Kiskőszeg). To największa miejscowość gminy i nadal przodują w niej Węgrzy. Po wjeździe następuje szybki zjazd brukowaną uliczką z widokiem na graniczny most nad Dunajem.
Obrazek
Obrazek

W Batinie już byliśmy przed siedmioma laty, więc możemy przez nią po prostu przemknąć do Serbii. Na forum podróżniczym (jednym z nielicznych, które jeszcze prężnie działa) zadałem pytanie czy istnieje jakaś strona na której można sprawdzić czas oczekiwania na przejściach granicznych, na żywo, na podobieństwo strony węgierskiej policji. Zaznaczyłem, że nie chodzi mi o aplikację, lecz normlaną stronę internetową. Zaproponowano mi... aplikację. Bo trzeba w końcu przestać być jaskiniowcem i być podpiętym do sieci przez cały czas jak cały świat. Inni podsuwali stronę z kamerkami, ale ona nie rozwiązuje problemu, bo działa tylko na głównych przejściach, a kamery obejmują jedynie teren przy samych pogranicznikach. Jeszcze inni byli na tyle mili, iż sugerowali skorzystać z google i google translatora, wpisując w językach miejscowych zapytania o czas oczekiwania i śledzić grupy na fejsbuku... Genialne.
Chcąc nie chcąc zainstalowaliśmy na smartfonie Teresy aplikację. Wybieramy sobie na niej granicę kraju (co ciekawe, nie ma Polski), w którą stronę chcemy jechać i przejście. Są jednak pewne ograniczenia: to przekraczający granice ludzie wpisują ile na niej czekali, więc mniej popularne przejścia mogą nie posiadać żadnych aktualnych informacji. Albo ostatni wpis jest sprzed pięciu godzin, co nijak ma się do czasu obecnego... Przejście chorwacko-serbskie było akurat z tych nieuczęszczanych, tylko raz - dzień wcześniej - ktoś zgłosił, że je przekraczał i czekał pięćdziesiąt minut. Strasznie długo, pamiętam, że w 2017 roku zrobiliśmy to prawie bez zatrzymywania się... No nic, zobaczymy jak będzie.
Obrazek

Na punkcie chorwackim jesteśmy sami. Minuta i możemy jechać dalej. Przez Dunaj przejazd umożliwia Batinski most zwany również Mostem 51. diwiziji, od jednostki komunistycznych partyzantów Tito.
Obrazek
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1345
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 01.09.2024 15:42

Pudelek napisał(a):Zapraszam na relację z kolejnego wyjazdu na Bałkany :)

Najszybsza droga z Węgier do Serbii prowadzi przez... Chorwację. Taki mamy klimat, że kolejki na granicy węgiersko-serbskiej potrafią przyjąć rozmiary niewidziane w cywilizowanych krajach. Oczywiście można wybrać przejścia mniej popularne, ale na każdym jest to loteria, zwłaszcza w weekend. Postanowiłem zatem skorzystać ze sposobu już kiedyś wypróbowanego i opuścić EU innym pograniczem. .... itd .....

Pudelek, jak zwykle, zapowiada się świetnie ))

Już na początek, duża wiedza bardzo zgrabnie podana .... Historia, ta troche starsza, trochę nowsza i najnowsza .... z zawiłościami narodowościowego, tygla balkańskiego i węgierskiego .... Świetne aluzje historyczne i współczesne ....

Ja to kupuję w całości ))

Czas Kolego wydać jakaś książkę )) ...Albo nawet zbór.... Sugerowane tytuły )).... Bałkańskie bezdroża nieznane"...."Bałkany nieznane"" ... Chorwacja nieznana'...Węgry nieznane''' "Serbia nieznana" (w sumie ten tytuł to pudło, bo co by nie napisał o Serbii, to nieznana ))

Sprzeda się. Na pewno )) Dobre pióro, Lekka raczka do pisania, I niepospolita wiedza o bałkanskich bezdrożach,... Jest !!))

To już nie jest jakieś amatorskie pisanie .... Według mnie pełna, autorska profeska)) ...Nie do podrobienia .... )) ....

/////
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15002
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 01.09.2024 17:00

Pudelek napisał(a):Na Węgrzech także doszło do wiekopomnego wydarzenia, bowiem po raz pierwszy skorzystałem z kibelka w madziarskim Orlenie. Do tego akurat doskonale się nadaje.

Mój mąż uważa tak samo :mg: Oboje wspieramy akcję: Na Orlenie robię tylko siku. :tak:

Baranja, głównie część chorwacka, jest naszym celem na kiedyś. Na razie zobaczę ją u Ciebie, wirtualnie :)
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1345
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 01.09.2024 23:14

maslinka napisał(a):
Pudelek napisał(a):Na Węgrzech także doszło do wiekopomnego wydarzenia, bowiem po raz pierwszy skorzystałem z kibelka w madziarskim Orlenie. Do tego akurat doskonale się nadaje.

.... Oboje wspieramy akcję: Na Orlenie robię tylko siku. :tak: .... )

Maslinko, to akcja, bodajże z 2020 roku ..A Wy dalej na tej wojnie )) ?? ))
"Na Orlenie robię tylko siku", to był formalny, symboliczny akt sprzeciwu wobec ówczesnej ekipy )). Bo gospodarczo, czy biznesowo, to była utopia i dyrdymaly )).... Nie kryję się tu z tym co myśłę na pewne tematy .... Olewalem Luk od 2014 roku, aż się wreszcie zwinęli z PL. W HR Luk też olewam (dziwne że tam jest)... Olewalem i olewam sługusa Srutina, towarzysza ege szege (także aktualnego Mola zamiast Lotos w PL)...Takze Slovnaft Partner, biznes tego sługusa ... Symbolika i nic więcej .... Jest wybór ))

Orlenu jednak twardo nigdy nie olewałem. Wszak to biznes polski z tradycjami... Wrodzony patriotyzm mówił mi, wspieraj polski biznes. Promocje tez mieli nieraz niezłe, co nie znaczy, że biznesowo uzasadnione. (np. patrz sierpien 2023) :oczko_ ;) :rotfl: . Za co jeszcze mogą beknąć ??. Mało tego, kolaborowałem )) bo bylem nawet malutkim wspówłaścicielem tej spółki.. Ale jak tuza biznesu wykręcił tą spółkę na wyżyny, że akcje ze 135 zł, zaczęły lecieć na pysk, to podziękowalem za współwłaścicielsto, z prędkością światła... I dobrze, bo ostatecznie zatrzymały się chyba na poziomie 39 zlotych za akcję, albo i mniej (( Teraz nie sledze, ale chyba gramolą się do góry, ok 70 zł za akcję )) ... Każda babcia wniebowzieta (i nie tylko babcia, każdy fan / fanka tego systemu), powinny se wtedy kupic jedną akcje spółki O, za 135 zł i patrzeć na światlość tego ówczesnego systemu i do czego to doszło (( >>>>))... ... Nic tak nie dociera do głowy jak stan kasy ((...)) Było 135, zostało 35... 100 zł w plecy na akcji. A jak ktoś wziął np 500 akcji ?? ile to 500 x 100.... 50 tysiecy zł w plecy ??(( To nie polityczna propaganda, to rynek i ekonomia // ...Czyli leczenie, co niektórych fanów bólem ((...))

Dobra, rozpisalem sie Pudelek sorry... Wracając do sikania na Orlenie )).... Orlen zawsze był i jest The Best... Te wszystkie kible autostradowe zachodnioeuropejskie, to może robiły wrażenie w latach 90 tych,albo początkowych 2000.
Teraz nic szczególnego, systemy do kitu, Bywa, taka Austryja )), nie masz 2 euro w monecie, pozostają krzaki )) A potem się dziwią że mają zasr/ne otoczenie. Chorwacja też nie błyszczy z tymi bramkami do kibli na stacjach, tu i ówdzie
Tak jak Pudelek pisze, a Slowacja, a nawet Czechy, całkowicie nie ta liga. dziadostwo. A Toytoje to juz totalna porazka. Bywa też że zamknięte za siatką po 19.00 (któryś tam Mop czyli Odpoczywadlo przed Bratyslawą), a wokół pole minowe, papierzaki ((

Jak sie wraca do Polski, to jednej z rzeczy, jakiej się wypatruje, to pachnącego, lśniącego i gratisowego kibelka na Orlenie )) ... I miłej, uśmiechniętej obsługi ..... i jak tu nie chwalić Orlenu ))... Duma rośnie, że można się unieść w powietrze ))

Reasumując. Autor wiedział pod jaką marką się wysikać w Hungarii ))

Ps Acha Dzisiaj wlałem ostatnie 50 litrów diesla na Orlenie... Oferta weekendowa była do końca sierpnia 4 x minus 35 groszy.... Normalnie trafiłem diesla 6,42 minus 0,35, czyli 6,07 zl.... I jak tu olewać Orlen z jego kulturalnymi kibelkami, oczywiście )) .... Mam nadzieje, że tym razem marketingowo i biznesowo uzasadnione ))

Dobra Autorze, sorry za trochę off topu, ale myślę, że trochę pasuje.. Polski poziom kibelka autostradowego, a bałkański poziom kibelka autostradowego, Chociaz o serbskim,czy macedońskim jeszcze nie było )) ...Może będzie )) ....

/////
Ostatnio edytowano 02.09.2024 09:57 przez AdamSz, łącznie edytowano 4 razy
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15002
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 01.09.2024 23:31

AdamSz napisał(a):
maslinka napisał(a):
Pudelek napisał(a):Na Węgrzech także doszło do wiekopomnego wydarzenia, bowiem po raz pierwszy skorzystałem z kibelka w madziarskim Orlenie. Do tego akurat doskonale się nadaje.

.... Oboje wspieramy akcję: Na Orlenie robię tylko siku. :tak: .... )

Maslinko, to akcja, bodajże z 2020 roku ..A Wy dalej na tej wojnie )) ?? ))
"Na Orlenie robię tylko siku", to był formalny akt sprzeciwu wobec ówczesnej ekipy )).

Wiem, co to było. Dokładnie z przełomu 2020/2021. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. Tak, powinnam była być może napisać w czasie przeszłym. Teraz niby można coś więcej niż siku ;), ale ceny zwykle wysokie.
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1345
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 02.09.2024 09:52

ok Maslinka, ok. Wszystko rozumiem, pozdrawiam
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 03.09.2024 11:27

AdamSz napisał(a):Pudelek, jak zwykle, zapowiada się świetnie ))



Jak zwykle dzięki za miłe słowa :)

W księgarniach są chyba jakieś pozycje typu "Bałkany nieznane" itp, więc miałbym od razu pod górę ;) A pisząc poważnie... nie miałbym szans. Po pierwsze mało kto już kupuje przewodniki, skoro wszystko jest w internecie. Ba, coraz mniej osób interesuje w ogóle jakiekolwiek zwiedzanie poza standardowymi standardami, do których pojadą z grupą zorganizowaną. Znam kilka osób, które miały bloga i coś wydały, ale to zupełnie inna skala - najpierw przez całe lata musiały się lansować bez wazeliny w internecie, pisać o totalnych bzdurach aby mieć odpowiednie zasięgi, a teraz i tak przeszli w komercję, gdzie co drugie zdanie sponsorowane... Na wydruk samodzielny mnie nie stać ;) A i tak bez uporządkowania takiego chaosu nikt by tego nie kupił, teraz musi być wszystko alfabetycznie ;)

Mój mąż uważa tak samo :mg: Oboje wspieramy akcję: Na Orlenie robię tylko siku. :tak:

u mnie się nic nie zmieniło ;) Mimo zmiany władzy Orlen na zawsze pozostanie symbolem skur....a i totalnej polityzacji gospodarki. A już ich bardzo wątpliwe inwestycje zagraniczne tym bardziej. Więc tak - Orlen za granicą, ale do klopa :) Analogicznie w ten sam sposób staram się nie odwiedzać MOL-ów. W Polsce i wszędzie ;)

Tak jak Pudelek pisze, a Slowacja, a nawet Czechy, całkowicie nie ta liga. dziadostwo. A Toytoje to juz totalna porazka. Bywa też że zamknięte za siatką po 19.00 (któryś tam Mop czyli Odpoczywadlo przed Bratyslawą), a wokół pole minowe, papierzaki

coś złego dzieje się za granicą w ostatnich latach... Jeszcze w 2022 roku na słowackiej D1 normalnie działały kible, poziom zbliżony do Polski, w miarę czyste. A potem jak się zamknęły to na amen. W toaletach na stacjach tego problemu nie ma, choć czasem trzeba zapłacić (jak w RP przy granicy z Niemcami). Akurat na Węgrzech autostradowe kible są niezłe, jeszcze Orban tego nie spieprzył. Przynajmniej te poza M1, bo tam jest taki przemiał kierowców, że mogą nie nadążać ze sprzątaniem. Na Bałkanach to wiadomo inna liga, tam z kolei odwiedzam np. Gazproma albo Lukoila, bo mają najczyściej :devil:
mchrob
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) mchrob » 03.09.2024 12:51

Super że pojawiła się nowa Twoja relacja. Wróciłem z urlopu i fajnie że mogłem coś poczytać od Ciebie.
Właśnie w niedzielę wracałem przez przejście Udvar i żadnych ciężarówek na poboczu nie było. Pamiętam jeszcze przed wejściem Chorwacji do Schengen trochę zawszę ich tam stało, nie wiem dlaczego tam akurat miały by teraz stać?
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1345
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 03.09.2024 13:42

Pudelek napisał(a):.... coś złego dzieje się za granicą w ostatnich latach... Jeszcze w 2022 roku na słowackiej D1 normalnie działały kible, poziom zbliżony do Polski, w miarę czyste. A potem jak się zamknęły to na amen. W toaletach na stacjach tego problemu nie ma, choć czasem trzeba zapłacić (jak w RP przy granicy z Niemcami). Akurat na
..... Węgrzech autostradowe kible są niezłe, jeszcze Orban tego nie spieprzył. Przynajmniej te poza M1, bo tam jest taki przemiał kierowców, że mogą nie nadążać ze sprzątaniem. Na Bałkanach to wiadomo inna liga, tam z kolei odwiedzam np. Gazproma albo Lukoila, bo mają najczyściej :devil:


No, tak jest ..... Ale Koło Żyliny jest nowe odpoczywadło. Na tym nowym odcinku autostrady. Kierunek Polska. Pod estakadą. Trzeba wywinąć zawijasa z autostrady i zjechać w dół... Byłem mega pozytywnie zaskoczony poziomem ... Glazury, lustra, bajery, rowery, Stan idealny błysk ...I za free, bo to odpoczywadło, a nie stacja

Węgrzy, owszem.... Na stacjach nie bywam od dawna, Nie ma po co ))...Ale mopy ok... Stara szkoła, po niemiecku w nierdzewce. Trochę wiadomo zapyziałe, bo stare dzieje budowy. Tez bywa, że niedoczyszczone, ale ogólnie OK ...Dla mnie też wszystko gra ...Praktyczne ))

Węgrów tez tu można pochwalić za kulturę jazdy w dzień i oznakowanie na autostradach. Tez stara szkoła. Widać że od Niemców brali przykład i rozwiązania, jak budowali te swoje autostrady.
Wszystko czytelne, intuicyjne. Np. 100 km przed granicą z HR, już wiemy jak sie ustawić na tych zawijasach autostradowych, ....Że Maribor to prawo a Zagrzeb to lewo. Potem przypominajki.... Można iść w kimę )) za kierownicą, a nawigacje wyrzucić za okno )).

Niestety w tych sprawach oznaczeń autostradowych jesteśmy jacyś słabi... Czego przykład, jechałem po pięciu (albo nawet ośmiu) latach A1 na południe... Ciągle Gorzyczki i Gorzyczki... Na h///)) mi te Gorzyczki, jak ja chcę do Bratysławy.... Nic o Bratysławie, ..I gdzie te Gorzyczki, a gdzie Bratysława ??....Wreszcie telefon w ruch, dobrze to, czy źle ?? Okazuje się, że dobrze ...Wreszcie zza węgła, nagle Bratysława ze 200 metrów przed zjazdem .
Słabe to trochę, że w Polsce operuje się punktami granicznymi, a punkty dalsze, tzw strategiczne bywa, że słabo opisane na autostradach. Tu Węgrów można pochwalić, Tak jak w Niemczech. Gdzie tam jesteśmy hoho 150 km przed granicą, a już stoi, Warszawa prosto, Wrocław prawo, co potwierdza, że jesteśmy na dobrej linii... W Chorwacji tez jest ok w oznakowaniu długoplanowym ....

A ploty autostradowe na Węgrzech zauważyłeś ??)) .... Na tych ich pięknych, nie powiem, autostradach, bywa, że płoty kilometrami z jakiś krzywych, surowych i zszarzałych od deszczu patyków, drągów, każdy krzywy inaczej, jakby z innego lasu )) ... Brakuje tylko glinianych garnków na tych patykach )) Ciekawe jaki jest głębszy sens tych konstrukcji )) Zawsze mnie to intryguje, te krzywe płoty z patyków, jak śmigam piękną, węgierską autostradą // .... Bardzo mocny dysonans ... Eko ?? 8O 8O :) :) .....>>//

/////
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 03.09.2024 22:22

mchrob napisał(a):Pamiętam jeszcze przed wejściem Chorwacji do Schengen trochę zawszę ich tam stało, nie wiem dlaczego tam akurat miały by teraz stać?

chyba jedyny powód to niedzielny zakaz jazdy w którymś z tych krajów. Ja jechałem w niedzielę, więc musiało coś być na rzeczy.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 03.09.2024 22:28

AdamSz napisał(a):Węgrów tez tu można pochwalić za kulturę jazdy w dzień i oznakowanie na autostradach. Tez stara szkoła. Widać że od Niemców brali przykład i rozwiązania, jak budowali te swoje autostrady.
Wszystko czytelne, intuicyjne. Np. 100 km przed granicą z HR, już wiemy jak sie ustawić na tych zawijasach autostradowych, ....Że Maribor to prawo a Zagrzeb to lewo. Potem przypominajki.... Można iść w kimę )) za kierownicą, a nawigacje wyrzucić za okno )).

oznaczenia tak, prawda, ale już jednak stan dróg poza autostradami woła o pomstę do nieba.
W Polsce fakt, jest z tym dupiato. W ogóle słabo z mniejszymi miejscowościami, za to na bocznych szosach pokazują takie bzdury, że głowa boli ;)

A ploty autostradowe na Węgrzech zauważyłeś ??)) .... Na tych ich pięknych, nie powiem, autostradach, bywa, że płoty kilometrami z jakiś krzywych, surowych i zszarzałych od deszczu patyków, drągów, każdy krzywy inaczej, jakby z innego lasu )) ... Brakuje tylko glinianych garnków na tych patykach )) Ciekawe jaki jest głębszy sens tych konstrukcji )) Zawsze mnie to intryguje, te krzywe płoty z patyków, jak śmigam piękną, węgierską autostradą // .... Bardzo mocny dysonans ... Eko ?? 8O 8O :) :) .....>>//

/////

w sumie nie przyglądałem się ;) Ale na tych prowadzących na południe to wydawały się zupełnie normalne.

Ale jak tu patrzę na jakieś stare zdjęcie, to płoty są zwyczajne :D
Obrazek
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1345
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 04.09.2024 11:41

Pudelek.... kurza twarz )), chyba widzę te krzywe kołki na tej fotce którą wstawiłeś A może nie ?? Może byłem za bardzo pijany )) jak jechałem przez te Węgry i widziałem wszystko krzywo ))... I dalej jestem pijany ))

W każdym bądź razie, sprawa do rozpatrzenia, jak będziesz jechał kolejny raz .... Patrzymy np autostrada wzdłuż Balatonu .... Możesz potem napisać, gościu faktycznie byłeś pijany bo kołki są proste jak strzałka, nie szare od deszczu, tylko pomalowane na szaro, a siatka nie byle jaka, a jak nówka, prosto z castoramy ))

Węgierskie ploty autostradowe ?? .... Tego tu jeszcze chyba nie było :) :)

/////
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 05.09.2024 18:04

W Chorwacji spędziliśmy niecałe czterdzieści minut. Ile czasu spędzimy na serbskiej kontroli granicznej? Ciut dłużej niż u Chorwatów, bo chcieli dokumenty od wozu. Miałem nadzieję na szybki przejazd, ale nie spodziewałem się, iż zajmie to nam mniej dziś dziesięć minut!
Obrazek

Na wszelki wypadek dałem znać właścicielom dzisiejszego noclegu, że przybędziemy między osiemnastą a dziewiętnastą. Tymczasem na zegarku nie ma nawet szesnastej, a do celu mamy może pół godziny drogi. W takiej sytuacji nie będę się spieszyć, mogę na spokojnie zatrzymywać się, gdy tylko zobaczę coś ciekawego i nawet nadłożyć kilometrów. Kawałek za przejściem odbijamy w boczny trakt z powrotem nad Dunaj, gdzie znajduje się kompleks pamiątkowy związany z bitwą batińską (Batinska bitka). Zespół pomników powstał po obu stronach rzeki, chorwackiej i serbskiej. Do obu zajrzeliśmy w 2017, chorwacka część prezentowała się lepiej, serbska wyglądała na totalnie zaniedbaną. Czy coś się zmieniło? Budynek muzealny prezentuje się dokładnie jak wtedy.
Obrazek

Konstrukcja z 1981 roku nie grzeszy urodą, choć chyba nie taki był jej cel. Przypomina mi nieco publiczne toalety. Do 1991 roku mieściła się w niej wystawa, potem wojna w Jugosławii przekreśliła sens jej istnienia, a teren przejęło wojsko. Zbiory przeniesiono do Somboru. W lipcu 2017 patrzyłem przez zamknięte drzwi na pokryte kurzem i gruzem opuszczone wnętrza. Po naszej wizycie muzeum wyremontowano i przywrócono do zwiedzania. Co prawda szklane wrota dziś znowu są zablokowane, ale widać, że coś z tym zrobili.
Obrazek

Można wejść na dach pawilonu i spojrzeć na okolicę z góry. Umieszczona tam ławeczka służy również za miejsce spotkań, o czym świadczą porzucone puszki z piwem.
Obrazek

Jeśli ktoś słucha zespołu Kult, to na pewno zna piosenkę "12 groszy", w której pierwsza zwrotka zaczyna się od słów:
Partyzanci Broz Tity wyzwolili Jugosławię
Bez pomocy Sowietów...

Nie jest to do końca prawda, gdyż wojska radzieckie operowały na terenie Jugosławii i wspierały komunistycznych partyzantów, choć rzeczywiście ich udział w pokonywaniu Niemców był daleko mniejszy niż w innych krajach. Jednym z przykładów przeczących tekstowi piosenki była właśnie bitwa pod Batiną, kiedy to wspólnie Armia Czerwona i Narodowa Armia Wyzwolenia Jugosławii (partyzanci titowscy, m.in. 51 dywizja) starli się z oddziałami niemieckimi, wspomaganymi przez jednostki węgierskie, chorwackie (ustaszy) i kolaborantów serbskich. Sowieci i partyzanci zaatakowali z płaskiego, wschodniego brzegu Dunaju próbując się przedostać na zachodni, znacznie wyższy. Różnica poziomów oraz niekorzystne warunki okolicy (mokradła i podmokłe łąki, wiele cieków wodnych) sprawiły, że Niemcy nie spodziewali się ataku, a gdy on nastąpił (w listopadzie 1944 roku), to przyniósł jednej i drugiej stronie wysokie straty. Ponieważ jednak atakujących było raz tyle, co obrońców, to bitwa musiała zakończyć się porażką Wehrmachtu i jego sojuszników. Batińskie starcie miało wielkie znacznie dla dalszej wojny, gdyż Sowietom otwarło drogę na Wiedeń i Budapeszt.
Kompleks serbski łączy się w jedną całość z chorwackim umieszczonym na górze klifu. Pomnik chorwacki jest starszy i typowo socrealistyczny z 1947 roku, oddalony jest dokładnie o kilometr od serbskiego muzeum.
Obrazek
Obrazek

Przed tegorocznym wyjazdem na wakacje szukałem jakiegoś motywu przewodniego podróży. I wymyśliłem śladem spomeników, czyli jugosłowiańskich pomników z okresu komunistycznego. Kraje demokracji ludowej pod względem pomnikozy były bardzo rozwinięte, chyba bardziej niż te z wrażego kapitalizmu, przy czym rezultaty ich stawiania bywały różne. Odnoszę jednak wrażenie, że pomniki ze wschodu były często ciekawsze i bardziej intrygujące niż te z zachodu, gdzie dominowały wzorce stonowane i konserwatywne. A pomniki z kraju marszałka Tito mogły z powodzeniem startować w zawodach na te najbardziej zapadające w pamięć! Bo te obiekty mogą się nie podobać, ale obok wielu z nich nie można przejść obojętnie i nie zastanowić się "co autor miał na myśli". Kompleks muzealny nad Dunajem będzie spomenikiem numer jeden. Oprócz pawilonu w jego skład wchodzi: dawno wygasły "wieczny ogień", okręgi z chodników, w środku których stoją działka, małe słupki niewiadomego przeznaczenia, a także kilka innych dziwnych elementów. Podłużne betonowe rzeźby mają symbolizować... karabiny wymierzone w faszystów.
Dodam tylko, że istnieje specjalna strona poświęcona spomenikom, można według niej wytyczać sobie przyszłą trasę ;).
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przez dziesięć lat miejsce to tętniło życiem i było celem wycieczek, pielgrzymek pionierów i wielu imprez. Zbudowano infrastrukturę towarzyszącą, która teraz stoi opuszczona. Na parkingu oznaczono koperty dla autobusów, ale wątpliwe, aby znów zjawiały się tu tłumy. W niedzielne lipcowe popołudnie jesteśmy jedynymi turystami. Co prawda pobliską drogą co chwilę pędzi jakiś samochód, ale kierują się one do niedalekiej restauracji. Obok parkingu stoi czerwona Zastava i skuter, a w zacienionej wiacie trzech młodych chłopaków raczy się piwami, przyglądając nam się z rozbawieniem. Skuter musi się cieszyć wielkim uznaniem u biesiadników, bo nieustannie któryś na niego wsiada aby z hukiem i smrodem przejechać się po parkingu.
Pojawia się też samotny rowerzysta, który wita się z nami polskim... "dzień dobry".
Obrazek

Dunaj płynie sobie niespiesznie i wygląda niegroźnie. W pewnym momencie zaczyna po nim szaleć motorówka. Płynie sobie raz przy serbskim a raz chorwackim brzegu. Granica chyba biegnie środkiem, ciekawe jak to jest, czy mogą kogoś zatrzymać za pływanie sobie po całej szerokości?
Obrazek
Obrazek

Skoro znaleźliśmy się w Serbii (piąte odwiedzone państwo dzisiejszego dnia, niezły wynik), to musimy być w Wojwodinie, bo to najbardziej północny region tego kraju. Jego wschodnia część jest gęsto poprzecinana różnymi drogami wodnymi: tuż obok muzeum zaczyna się kanał Dunaj-Cisa-Dunaj (Dunav-Tisa-Dunav, D.T.D.), dzieło habsburskich inżynierów dokończone przez jugosłowiańskich.
Obrazek

Zawsze powtarzam, że Wojwodina to moja ulubiona serbska kraina, bo lubię jej zachowaną wielokulturowość. Najbliższa od przejścia granicznego wioska zwie się Bezdan (Бездан). Zgodnie z przepisami na tablicach wjazdowych umieszcza się również nazwy w językach istotnych mniejszości, ale w tym przypadku brzmią one niemal identycznie: po węgiersku Bezdán, a po niemiecku Besdan. Przed wiekiem mieszkali tutaj głównie Węgrzy, drugą narodowością byli Niemcy, następnie Chorwaci, a Serbowie dopiero na czwartym miejscu. Obecnie nadal dominują Madziarzy, Serbowie zaś przesunęli się na drugie miejsce podium.
Obrazek

Odbijam w boczną drogą na południe. W lesie trafiam na metalowy, ruchomy most (choć raczej już dawno nie ruszany). Przerzucony nad Wielkim Kanałem Baczki (Veliki bački kanal), będącym składem kanału D.T.D. (Baczka jest zachodnią częścią Wojwodiny). Przyjemnie tu.
Obrazek
Obrazek

Miejscowością położoną na uboczu, ale ciekawie turystycznie, bo pomiędzy dwoma kanałami, jest Bački Monoštor (Бачки Моноштор). Ponad połowę populacji stanowią Chorwaci (to a propos idiotycznie wytyczonych granic), którzy od 2009 zapisują nazwę wioski jako Monoštor (wcześniej podobnie jak Serbowie Bački Monoštor). W ogóle Serbowie są jedynie trzecią nacją osady, wyprzedzają ich jeszcze... Jugosłowianie. Węgrów mamy kilka procent (Monostorszeg), niewiele mniej Cyganów.
Obrazek

Zatrzymuję się na skraju wioski, przy cmentarzu. Mimo, że to nekropolia katolicka, to większość grobów posiada napisy "w nogach", czyli odwrotnie niż u nas. Nie umiem dojść od czego to zależy, bo zazwyczaj takie umieszczenie dotyczyło cmentarzy unickich lub prawosławnych. A może to nie jest wpływ danego wyznania tylko miejscowej tradycji?
Obrazek

Na cmentarzu stoi neogotycka kaplica św. Wojciecha z 1907 roku, a za nią trzy krzyże z węgierskimi napisami.
Obrazek
Obrazek

Podpisy zdradzają historyczne i współczesne multi-kulti. Nowe groby są przeważnie chorwackie, stare węgierskie. Na bardziej okazałych pomnikach są niemieckie (aż II wojny światowej obywatele niemieckojęzyczni ustępowali jedynie Chorwatom) lub mieszane z chorwackimi.
Obrazek

Stacje drogi krzyżowej są opisane w każdym języku poza serbskim. Intrygująco wygląda ceglany wychodek, który postawiono tuż obok kaplicy i między stacjami, więc sprawia wrażenie integralnej części drogi krzyżowej ;).
Obrazek

Na wyschniętym trawniku poza ogrodzeniem cmentarza dostrzegam fragmenty jakiegoś monumentu. Musiały być nieodpowiednie dla nowej administracji.
Obrazek

Bački Monoštor mimo swego peryferyjnego położenia, a może właśnie dzięki niemu, przyciąga weekendowych turystów. Jego atutem są otaczające go lasy, wody kanałów, położony dość blisko sam Dunaj. Dawno temu na rzece istniał niewielki port dla barek, po regulacji został zlikwidowany, lecz nadal można tam pływać łódkami.
Obrazek
Obrazek

Potwierdzeniem stanu demograficznego z początku ubiegłego wieku, kiedy to Serbowie praktycznie w wiosce nie mieszkali, jest brak cerkwi. Nie wybudowano jej również przez stulecie serbskich rządów. Od XVIII wieku działa natomiast katolicki kościół św. Piotra i Pawła. Na krzyżu przed świątynią znalazłem napisy niemieckie, natomiast na tabliczce hydrograficznej umieszczonej w ścianie są urzędowe z 1893 roku, węgierskie.
Obrazek
Obrazek

Bački Monoštor opuszczamy drogą w kierunku wschodnim. Na obrzeżach znowu przejeżdżamy przez Wielki Kanał Baczki; dołem pływają łódki, a z brzegu dochodzą wesołe głosy kapiących się ludzi.
Obrazek

Ostatnie kilometry suniemy przeważnie pustą drogą. Pola, łąki, drzewa i niewiele śladów obecności człowieka. A potem przed nami Sombor, miasto pierwszego noclegu podczas wakacyjnego wyjazdu w 2024 roku.
Obrazek
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1345
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 08.09.2024 12:56

Pudelek napisał(a):.... Ponad połowę populacji stanowią Chorwaci (to a propos idiotycznie wytyczonych granic), ....

.... Intrygująco wygląda ceglany wychodek, który postawiono tuż obok kaplicy i między stacjami, więc sprawia wrażenie integralnej części drogi krzyżowej ;). ....


A te granice, to chyba pokłosie Republik Federacyjnych byłej Jugosławii

Kiedyś porównywałem granicę byłej Federacyjnej Chorwacji i aktualnej Chorwacji na odcinku tzw Serbskiej Krajiny.

Po swojej, zwycięskiej Oluji 1995, Chorwaci raczej nie wzięli żadnych łupów terytorialnych, ale też i niczego nie odpuścili. Odtworzyli granicę Chorwacji, prawie że tip top taką, jaka była za czasów ich Republiki Federacyjnej Jugosławii.

Nie wiem dokładnie, jak tam było z tymi zawiłościami granicznymi w Slawonii.... Temat dość powszechnie nieznany, oprócz oczywiście Vukowaru // ....

A ta droga krzyżowa na cmentarzu?? .... No nie mówiłem, że obserwator z elementami jajcarstwa )) ...
Jakby co, spokojnie, nie bulwersujemy się i podchodzimy do różnych tematów, na luzie )) .... I podziwiamy zmysł obserwacji autora )) ...

/////
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.09.2024 19:59

Obecne granice pokrywają się z granicami w czasach Jugosławii (oczywiście tymi z 1991 roku, bo wcześniej się one zmieniały, dochodziło do wymian pomiędzy republikami). No i dość często nie pokrywały się z terytoriami etnicznymi, większość miejscowości na południowy-wschód od Osijeka była głównie serbska (ale taki Vukovar mieszany).

Jedyna różnica to kwestia granicy na Dunaju. Serbowie nie oddali dwóch wysp, które de iure należały i należą do Chorwacji, w kilku innych miejscach nie została ona oficjalnie uregulowana. Bo Chorwaci uznają granicę z Jugosławii, a Serbowie, że granica biegnie według głównego koryta (które w przeszłości wyglądało inaczej).
Następna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Śladem spomeników (SRB, NMK, HUN)
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone