Uwielbiam tę piosenkę Thompsona, choć całą twórczość dość średnio
Flagi są też wszechobecne na imprezach w innych częściach Bałkanów. Głównie wesela, ale nie tylko. Ginęli przez to ludzie: w Sarajewie w 1992 roku w dniu referendum niepodległościowego pewna serbska rodzina miała wesele i szli - jak zwykle - z flagą. Boszniacy uznali to za prowokację polityczną, w strzelaninie zginął ojciec pana młodego. Uznany ze pierwszą serbską ofiarę w tym konflikcie.
W Chorwacji może to mniej widać (choć poruszając się po zadupiach trochę bardziej) może dlatego, że mają ciekawsze rzeczy do robienia. Mogą sobie swobodnie jeździć i pracować w EU i zarabiać pieniądze. Albo zarabiać je u siebie łupiąc turystów nad morzem i w parkach narodowych Serbom i innym pozostaje głównie wspominanie przeszłości. Nie przez przypadek zamożne społeczeństwa znacznie rzadziej dają się porywać wszelkim nacjonalizmom. Po prostu za dużo mogą stracić. A co mogą stracić Serbowie poza swoją dumą i honorem? Pod względem materialnym znacznie mniej. Inna sprawa to taka, że w Chorwacji nie ma syndromu oblężonej twierdzy, z wrogiem za każdą granicą. No, ale trzeba przyznać, że Serbowie uczciwie sobie zapracowali na taką pozycję. Chociaż teraz bardzo się oficjalnie lubią z Madziarami i Orbanem, lecz jakby zaczęło się wypominanie przeszłości i kto kogo więcej zabił i do kogo powinna należeć Wojwodina, to nie byłoby tak różowo. Ale Orban, dziwnym trafem, zawsze się przejmuje losem biednych rodaków na Ukrainie i w Rumunii, ale jeśli chodzi o słowackich i serbskich Węgrów to już siedzi cicho...