Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Śladem spomeników (SRB, NMK, HUN)

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
AdamSz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1345
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 09.09.2024 20:52

Pudelek napisał(a):Obecne granice pokrywają się z granicami w czasach Jugosławii (oczywiście tymi z 1991 roku, bo wcześniej się one zmieniały, dochodziło do wymian pomiędzy republikami). No i dość często nie pokrywały się z terytoriami etnicznymi, większość miejscowości na południowy-wschód od Osijeka była głównie serbska (ale taki Vukovar mieszany).

Jedyna różnica to kwestia granicy na Dunaju. Serbowie nie oddali dwóch wysp, które de iure należały i należą do Chorwacji, w kilku innych miejscach nie została ona oficjalnie uregulowana. Bo Chorwaci uznają granicę z Jugosławii, a Serbowie, że granica biegnie według głównego koryta (które w przeszłości wyglądało inaczej).


O te zmieniające się wyspy na rzekach to już się niejedni bili... Pamiętam, jak się ruscy bili z Chińczykami na Ussuri. Normalna wojna była ...cicho sza wtedy i konsternacja w przekazie, bo to niby towarzysze byli. A normalnie, tłukli się na poważnie i w pełnym wymiarze //

/////
mchrob
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) mchrob » 10.09.2024 08:00

Pudelek napisał(a):Obecne granice pokrywają się z granicami w czasach Jugosławii (oczywiście tymi z 1991 roku, bo wcześniej się one zmieniały, dochodziło do wymian pomiędzy republikami). No i dość często nie pokrywały się z terytoriami etnicznymi, większość miejscowości na południowy-wschód od Osijeka była głównie serbska (ale taki Vukovar mieszany).


Wytyczanie granic na tych terenach wg terytoriów etnicznych jest nie do zrealizowania. Powstało by morze wysp enklaw i eksklaw. Już chyba lepiej trzymać się raz wyznaczonych granic. Każda próba ich korekty to podpalanie lontu.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.09.2024 11:03

To prawda, praktycznie nigdy nie da się wytyczyć granic, które w pełni odpowiadałyby etnicznym. Natomiast czasem można je wytyczyć lepiej - zostawianie całych terenów obcych etnicznie w sąsiednim państwie tylko dlatego, że kiedyś wewnętrzny podział administracyjny był taki, a nie inny (bo przecież to nie są stare historyczne granice, tylko wariacja z czasów Tity), to właśnie prosta droga do potencjalnej wojny. To tak jakby nagle Polska się rozpadła i wytyczyć granice według województw i np. utworzyć Śląsk w formie woj. śląskiego z Sosnowcem i Żywcem ;) Zawsze byłem zdania, że w państwach demokratycznych ludność powinna mieć prawo do demokratycznego decydowania o przynależności państwowej w plebiscycie i dla mnie to jest ważniejsze, niż prawo państwa do utrzymywania granic. Właściwie prawie wszystkie wojny po 1945 roku to próba zmian granic, które wytyczył ktoś na papierze, bez liczenia się ze zdaniem miejscowej ludności.

Swoją drogą są granice państw z enklawami i esklawami i jakoś to funkcjonuje...
mchrob
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) mchrob » 10.09.2024 13:51

Masz rację, że przeniesienie "titowskich" granic na granice państwowe było przyczyną wojny. Ale wojna już była i kraje "dały sobie w niej po twarzy". Ale czasy wojny minęły, pokolenie urosło nowe i powoli o niej zapominają, siniaki się goją. I teraz gdybanie czemu są tak, a nie inaczej ustalone granice do niczego dobrego nie prowadzi.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.09.2024 14:16

W Bośni nie zapominają. W Serbii także jest to mocno żywe, cały kraj wysmarowany jest Kosowem, Mladicem czy innymi nawiązaniami do wojny. A czy np. Serbowie w Chorwacji zapomnieli? Nie wiem. Na pewno młodsze pokolenie podchodzi do tego inaczej, zwłaszcza jak ma paszporty unijne, ale aż takim optymistą nie jestem, aby wierzyć, że już na pewno nic takiego na takich terenach się nie powtórzy...
mchrob
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) mchrob » 10.09.2024 14:37

O gojeniu siniaków nie myślałem w aspekcie Kosova. Tutaj są świeższe rany, rozdrapywane co po chwila różnymi incydentami.

Ale serbsko-chorwacko-bośniackie żale myślę że trochę przycichły. Co nie znaczy że za chwilę komuś nie będzie na rękę ich rozkręcić (tutaj nie jestem optymistą - Serbowie w Bośni co jakiś czas coś wymyślają). Może jak udało by się ich wciągnąć wszystkich do Uni i Schengen to by coś poprawiło jeszcze.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.09.2024 15:27

Serbia oficjalnie jest kandydatem do EU, ale przy takiej polityce jak prowadzi, to nie ma na to szans. Bośnia też od niedawna, lecz tam politycy serbscy prezentują postawę podobną do niektórych polskich: "Może być biednie, byle godnie". Czyli po staremu, swój własny grajdołek ze swoimi fobiami, nikt obcy nie będzie nam się wtrącał.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 14.09.2024 14:27

Sombor (Сомбор, Zombor) to największe miasto północno-zachodniej Wojwodiny. Największe nie znaczy bardzo wielkie, liczy sobie nieco ponad czterdzieści tysięcy mieszkańców. Założone zostało w XIV wieku przez węgierski ród Czoborów. Pełniło ono rolę twierdzi antytureckiej, ale Osmanowie i tak ją zdobyli w 1541. Dotychczasowa ludność madziarska albo uciekła albo została wypędzona. W ich miejsce zaczęli przybywać Słowianie. Rządy tureckie trwały półtora wieku, po ich pogonieniu nadeszła pora Habsburgów. Sombor stał się wolnym miastem królewskim, a następnie stolicą komitatu Bács-Bodrog. Miasto się rozwijało, powstawały okazałe, reprezentacyjne budynki. Na początku ubiegłego stulecia Zombor był wielokulturowy: najliczniejszą grupę stanowili Serbowie, niewiele mniej mieszkało Węgrów, następnie Chorwaci i Niemcy. Upadek Austro-Węgier przyniósł też koniec złotej ery miasta: z pozycji ważnego ośrodka Sombor spadł do roli serbskiej miejscowości peryferyjnej i przygranicznej, oddalonej od głównych traktów komunikacyjnych, bez znaczącego przemysłu. Urzędnicy wkrótce się wyprowadzili do Nowego Sadu, możliwości zarobkowe mieszkańców radykalnie spadły.
To tak pokrótce historia miasta. Do Somboru zajrzałem po kilkunastu latach od pierwszej wizyty. Z poprzedniej zapamiętałem całkiem ładne, pełne zieleni miasto z dużą ilością starej zabudowy. W Somborze widać, że to jeszcze nie właściwe Bałkany, architektura i układ przestrzenny jest znacznie bardziej uporządkowany, można napisać, że europejski. Dwa stulecia przynależności pod Wiedeń, a potem Budapeszt, są tu wyraźnie czytelne.
Zdjęcie przedstawia herb Somboru pochodzący z 1749 roku.
Obrazek

Sombor powitał nas... smakołykami ;). Dostaliśmy na przywitanie od właściciela noclegu. Sympatyczny facet, po imieniu mniemam, że Węgier, ale mówił do nas po serbsku. Jeśli chodzi o warunki też trudno narzekać: dwa pokoje z łazienką, klimatyzacją, parkowanie zaraz pod oknem, wewnętrzny ogródek z "groźnym" psem, a do ścisłego centrum dziesięć minut spaceru. I to wszystko za mniej niż sto złotych. Ta część Europy nadal pozwala przespać się tanio w godziwych warunkach.
Obrazek

Przyjechaliśmy - jak na nas - dość wcześnie, ale gdy ruszyliśmy w miasto na zegarku była już osiemnasta. Do zachodu daleko, jednak cień powoli zaczyna się kłaść na coraz większych obszarach. Chodnik w kierunku centrum to początkowo przyjemna alejka wśród drzew gubiących tysiące malutkich listków. Niektóre z nich nadal jeżdżą w moich samochodzie wciśnięte gdzieś między blachę.
Obrazek

Spotkanie z Zastavą 750 jest zawsze miłe.
Obrazek

Domy pamiętające Franciszka Józefa, takie same jak na Węgrzech, w Chorwacji, Siedmiogrodzie, na Słowacji, a także w krainach austriackich. O ile wioski dawnych Wielkich Węgier miały swój charakterystyczny sznyt, o tyle mieszczanie budowali się bardzo podobnie w całym państwie pod berłem Habsburgów. Bliżej jądra Somboru jest więcej nowszej zabudowy, zdającej się tu nie do końca pasować.
Obrazek
Obrazek

Po przekroczeniu wewnętrznej obwodnicy okalającej starówkę trafiamy najpierw na targowisko. Teraz zamknięte, lecz od jutra rana będzie tętniło życiem. Fajne stojaki na rowery.
Obrazek

Spora część centrum to strefy dla pieszych. I nadal sporo tu zieleni, klombów z kwiatami, drzew.
Obrazek
Obrazek

Ulica Kralja Petra I - główny deptak miasta. W przeszłości patronował mu już Lajos Kossuth, król Aleksander i marszałek Tito. To tutaj bije serce Somboru i spotkamy najwięcej przechadzających się mieszkańców. A także turystów, choć tych z zagranicy nie widzieliśmy. Trafiliśmy na grupę Azjatów, ale oni wyglądali na już zasiedziałych
Niedzielny wieczór to pora na przegląd mowy, więc przemykają koło nas dziesiątki odpicowanych pań z sukniami tak eleganckimi, że trzeba je podtrzymywać, aby nie szorowały po ziemi. Lub odwrotnie - tak krótkimi, że wszystko się spod nich wylewa ;).
Obrazek

Czytelnia Serbska (Srpska čitaonica), założona w 1845 roku, a ów budynek na rogu pochodzi z 1882 roku. Z kolei na zielono Pałac Semze (Semzeova palata), trochę młodszy od czytelni, wybudowany przez bogatego węgierskiego kupca.
Obrazek

Nowe elementy architektury, czyli pomniki znanych somborzan w pozycjach niepompatycznych. Jest więc facet z kamerą (sądziłem, że to aparat), czyli Ernest Bošnjak, uznawany za jednego z pionierów jugosłowiańskiej kinematografii. Starszy pan z wąsem i gołębiem paskudzącym do książki to poeta Veljko Petrović.
Obrazek

Wielki różowy ratusz (Gradska kuća) z połowy XIX wieku, na ujęciu od głównej fasady wychodzącej na największy w Somborze plac - Trg Svetog Đorđa. Do tyłu, łączącego się z deptakiem, przylepiły się stoliki knajpek.
Obrazek

Wokoło pełno bezpańskich psów. Mam wrażenie, że więcej, niż podczas poprzednich wizyt w Serbii. Niemal bez wyjątku same duże, natomiast mieszkańcy prawie zawsze przechadzają się z kurduplami i szczurkami. Na szczęście pieski nie wyglądają na zagłodzone, ale czasem skuszą się na żywienie czipsami.
Obrazek

Końcówka ulicy Króla Piotra I przerwana jest szosą, ale za nią wznosi się największy budynek administracyjny. Županija, dawna siedziba komitatu. Wzniesiona na początku 19. stulecia, pod koniec rozbudowana. We wnętrzu znajdziemy m.in. największe w Serbii malowidło wojenne.
Obrazek
Obrazek

Przed budynkiem wiszą cztery flagi. Od lewej: miejska, państwowa, następnie dwie Wojwodiny. Ta z tyłu jest flagą współczesną, wprowadzoną w 2004 roku, ta z przodu to flaga "tradycyjna", ale w praktyce nowsza, bo oficjalnie została ustanowiona dwanaście lat później. Piszę "tradycyjna" w cudzysłowie, bowiem bardzo luźno opiera się na fladze tzw. Serbskiej Wojwodiny, będącej krótko w 1848 roku prowincją autonomiczną państwa Habsburgów. Luźno, gdyż na oryginalnej fladze serbski herb umieszczono na dwugłowym austriackim orle i zwieńczono austriacką cesarską koroną, z kolei w innych wersjach zamiast niej była węgierska Korona Świętego Stefana. Z oczywistych powodów taka wersja byłaby dziś nie do przyjęcia, więc stworzono ahistoryczną hybrydę.
Obrazek

Na ścianach powieszono tablice urzędowe po serbsku, chorwacku (równie dobrze może to być serbski łaciński) i węgiersku. Dziś Serbowie stanowią w mieście około siedemdziesięciu procent mieszkańców, następni są Chorwaci z Bunjewcami (część z nich uważa się za Chorwatów, część nie) i Węgrzy. Przy każdym kolejnym spisie liczba ludności spada, bo kraj się wyludnia, lecz mniejszości kurczą się szybciej, asymilacja stopniowo postępuje, choć... pojawia się więcej przypadków bez określonej deklaracji narodowościowej lub "nieznanej". Albo obywatele nie chcą się afiszować ze swoją mniejszością albo nie czują się częścią żadnego konkretnego narodu.
Przy nazwach ulic panuje totalny chaos: są tablice z podwójną nazwą (serbską i węgierską), są tylko z serbską, ale raz w alfabecie łacińskim a raz w cyrylicy. Żadnej konsekwencji.

W porównaniu z poprzednią wizytą park wokół siedziby komitatu jeszcze bardziej się zazielenił, drzewa urosły. Wiele osób siedzi w cieniu na ławeczkach, dzieciaki szaleją na rowerach.
Obrazek

Wśród drzew umieszczono pomniki. Są standardowe popiersia jakiś ważnych person. Jest też pomnik poległych w latach 90. ubiegłego stulecia. Pod postacią chudej kobiety umieszczono herb Jugosławii z czasów pokomunistycznych.
Obrazek

O co chodzi przy innych pomnikach ciężko stwierdzić, bo wyglądają jak wystawka złomu, którego nikt nie zabrał.
Obrazek

Centrum Somboru to również świątynie. Zaraz obok županiji stoi wielki katolicki kościół z dwiema wieżami pod wezwaniem św. Stefana (crkva Svetog Stefana Kralja), ukończony w 1904 roku. Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że rozmiary oraz położenie tuż przy najważniejszym budynku nie były przypadkowe. Z drugiej strony w momencie budowy katolicy w mieście byli pierwszą grupą wyznaniową, więc sojusz ołtarza z tronem w ogóle nie dziwi.
Obrazek

Na krzyżu obok kościoła stare napisy są po niemiecku, natomiast na nowej tablicy sąsiadującego z nim klasztoru karmelitów również po chorwacku i węgiersku. W środku akurat trwa chorwacka msza, wiernych niewielu, a wnętrza są zaniedbane.
Obrazek

Inny katolicki kościół - św. Trójcy (crkva Presvetog Trójstva) - pochodzi z XVIII wieku i początkowo należał do franciszkanów. O tej porze jest zamknięty, spróbuję zajrzeć do niego rano.
Obrazek

Główną świątynią prawosławną jest położona przy deptaki cerkiew św. Jerzego (crkva Svetog Georgija), zwana też Wielką Prawosławną. To ten sam okres powstania co kościół św. Trójcy. I tu również trwa liturgia, więc ograniczam się do jednego zdjęcia ukazującego pobożne stroje wiernych.
Obrazek

Skromny kościół ewangelicki z 1901 roku, używany okazjonalnie. Na ścianie zachowała się węgierska tabliczka - czyżby reper?
Obrazek
Obrazek

Zaczynamy rozglądać się za jakimś lokalem na kolację. Na deptaku dominują kawiarnie i puby, a wypadałoby na dobry początek zjeść coś serbskiego. Kręcimy się zatem po mniej reprezentacyjnych zaułkach.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu znajdujemy restaurację. Już po złożeniu zamówienia zorientowałem się, że daliśmy ciała: kawałek dalej były bary, w którym zjedlibyśmy o połowę taniej! No ale trudno, porcje były duże i wyglądały bardzo smacznie, choć uczciwie napiszę, że jadłem lepsze. Jak na początek wyjazdu to oczywiście ćevapčići w wersji tradycyjnej oraz z kajmakiem, czyli serem przypominającym śmietanę. Do tego sałatka szopska i serbska, ta druga z tak pikantnymi paprykami, że płakałem jak bóbr :P.
Obrazek

Ostatnie zdjęcie koszuli, która towarzyszyła mi w wyjazdach przez piętnaście lat, lecz w końcu czas ją pokonał :(.

Wracamy na nocleg jeszcze przed zapadnięciem kompletniej ciemności, więc po drodze zahaczamy o niewielką knajpkę. A tam na Teresę rzuca się... jamnik inwalida! Ma niesprawne tylne nogi, więc poruszał się na wózku, lecz i tak próbował atakować. Strasznie agresywny, zrobił z właścicielem kółko podczas spaceru i w czasie powrotu także na kogoś napadł.
Obrazek

Ponieważ nie chciało mi się jeszcze kłaść spać, to poszedłem sobie samotnie połazić po okolicy. Dosłownie rzut beretem od noclegu trafiłem na spelunkę, taką prawdziwą: w środku same ogorzałe chłopy i aż gęsto od dymu papierosowego. W wielu serbskich lokalach można palić; o ile smród jeszcze bym zniósł, o tyle moje oczy nie dają rady siedzieć w oparach, więc lokuję się przy otwartych drzwiach. U starszego barmana zamawiam piwo Nektar z Banja Luki... Reszta towarzystwa dzielnie łoi kolejne kielichy rakiji i zapije je wodą. Na stole obok dwóch wielkoludów walczy z wielkim zestawem jadła z grilla. Pomaga im kot, który zdaje się być spelunkową maskotką. Najedzony siada w wejściu i uważnie patrzy w ciemność.
Obrazek

Jeszcze z kronikarskiego obowiązku: piwo w restauracji kosztowało 230-250 dinarów (8,50-9 złotych), a w knajpce i spelunce 130-140 dinarów (4,80-5 złotych).
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2006
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 19.09.2024 11:50

Poniedziałek wstaje słoneczny, zapowiada się upalny dzień. Zbieram się około ósmej, żeby skoczyć do centrum. Okolica wydaje się odsypiać weekend.
Obrazek

Muszę wymienić walutę. Rozpoczęcie wyjazdu w niedzielę sprawiło, że zdobycie dinarów stało się pewnym problemem. A od czego karta? No cóż, Serbia to nie Śląsk ani Polska, kartą nie zapłacimy w wielu miejscach, a już na pewno nie na noclegu. Teoretycznie powinni przyjmować euro, lecz nie mają takiego obowiązku (przyjęli). Można wybrać pieniądze z bankomatu, lecz im bardziej promuje się płatności bezgotówkowe, tym większe prowizje się pobiera. Ostatecznie kupiłem trochę dinarów w Katowicach, w sam raz na pierwszy dzień. W centrum Somboru działa kilka kantorów, więc teraz wymienię znacznie więcej i powinno starczyć na kolejne dni.

Na zdjęciu ciut zaniedbane okolice kościoła ewangelickiego. Przy ulicy znajduje się pomnik poświęcony somborskim Żydom - zostali oni w marcu 1944 roku wywiezieni przez Niemców do Auschwitz, gdzie prawie wszyscy zginęli (przeżyła garstka, w tym rabin).
Obrazek

Na końcu ulicy cerkiew św. Jana (crkva svetog Jovana), tzw. Mała Cerkiew Prawosławna, z końca XVIII wieku. Wybudowana w miejscu starszej świątyni, którą Turcy cerkiew zamienili na meczet, a potem z powrotem odmieniono ją w obiekt chrześcijański. Niestety, zamknięta.
Obrazek

Idę zajrzeć do kościoła św. Trójcy. Tym razem jest otwarte, choć wnętrza nie robią większego wrażenia. Ciekawa jest figura Jezusa zdjętego z krzyża, przy której zamocowano tabliczki dziękczynne w trzech językach.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ponad stuletni zegar słoneczny na bocznej ścianie kościoła przypominający, że każda chwila może być tą ostatnią.
Obrazek

Na ulicach pojawia się coraz więcej ludzi, również kawiarnie nie mogą narzekać na brak klientów: mała czarna to wręcz obowiązek.
Obrazek
Obrazek

W Wielkiej Cerkwi Prawosławnej dzisiaj pusto. Mogę w spokoju przyjrzeć się pięknemu ikonostasowi zwierającemu podobno aż siedemdziesiąt siedem ikon.
Obrazek
Obrazek

Dla tego osobnika nic nie mam, ale raczej nie cierpiał na wielki głód.
Obrazek

Wymieniam walutę i zaczynam powrót. Przy okazji zachodzę na targowisko kupić trochę owoców na śniadanie, podziwiam też Hotel International w stylu dojrzałego kiczu późnojugosłowiańskiego.
Obrazek
Obrazek

Pomnik Poległych na jednym ze skwerów. Na trzech stronach są napisy w trzech językach: po serbsku, niemiecku i węgiersku.
Obrazek

Na zakończenie wizyty w Somborze zajeżdżamy jeszcze na jeden z cmentarzy. Miasto ma ich kilka, w tym duży katolicki i duży prawosławny. Wybieramy ten drugi (Veliko pravoslavno groblje), ponieważ posiada też kwatery żołnierskie.
Nekropolia położona jest na uboczu, w jej pobliżu nieużywane tory biegną gdzieś na południe.
Obrazek
Obrazek

Za dzwonnicą znajduje się kolejny Pomnik Poległych, tym razem ku czci jugosłowiańskich partyzantów.
Obrazek

Partyzanci Broz Tity zajmują spory sektor. Nie wszyscy zginęli w czasie wojny, pochowano tu również ich towarzyszy zmarłych kilka lat po niej, a nawet i później.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na cmentarzu znajduje się także "monastyr" św. Stefana (Manastir Svetog Stefana). Znów piszę w cudzysłowie, gdyż monastyr to w końcu klasztor, a tu mamy pojedynczą, zamkniętą cerkiew z lat 30. ubiegłego wieku. W jej sąsiedztwie także leżą partyzanci, a z żywych osób spotykamy kilkoro młodych ludzi biesiadujących w cieniu i prowadzących ożywioną dyskusję w serbsko-madziarskiej mieszance.
Obrazek

Oddzielną kwaterę posiadają czerwonoarmiści padli m.in. w bitwie batińskiej, na miejscu której byliśmy dzień wcześniej. Różowy pomnik strzela dumnie w niebo z sierpem i młotem, ale patrząc na rzędy betonowych stel stwierdzam, że nie ma lepszej ilustracji do hasła o tym, że wojna mieli człowieka i zmienia go w odhumanizowany klocek.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pomnik Poległych z Wielkiej Wojny. Serbowie z Somboru walcząc w mundurach armii austro-węgierskiej strzelali do swoich rodaków w mundurach armii serbskiej. Nie oni jedni w tamtym stuleciu.
Obrazek

W części cywilnej wznosi się cerkiew cmentarna z otwartymi drzwiami. Ekipa facetów szykuje się do kopania grobu, a przynajmniej tak mniemam, bo są też ślady, jakby niedawno kopali na środku ścieżki. Wodociągu chyba nie kładą?
Obrazek

Kręcimy się pomiędzy grobami. Niemal wszystkie są w cyrylicy, na większości umieszczono zdjęcia. Krzyże mieszają się z gwiazdami, nawet na jednym pomniku. I znowu ściana tylna grobu stała się przednią. To co oni kładą na płytach, skoro znicze też się ustawia od tyłu? I ciekawe, czy zmarli chowani są nogami do pomnika czy odwrotnie?
Obrazek
Obrazek

Drewniane krzyże używane podczas pogrzebów zostawia się na cmentarzu. Na jak długo? Ileś lat czy do rozpadu? Najstarsze spotkane egzemplarze miały dziesięć roków...
Obrazek

I tym cmentarnym akcentem zakończyliśmy wizytę w Somborze. Tak jak wspominałem na początku: to naprawdę ładne dla oka miasto z dużą ilością zieleni i zabytków. Warte odwiedzin.
Poprzednia strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Śladem spomeników (SRB, NMK, HUN) - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone