Tymczasem zapraszam na drugą stronę ulicy - czyli ciąg dalszy
Potočari...
A po drugiej stronie ulicy jest miejsce, gdzie to wszystko się wydarzyło, czyli dawna baza sił pokojowych ONZ - najpierw kanadyjskich,a potem przez 1,5 roku holenderskich, czyli tzw. Dutchbat.
Ponieważ od lipca 1995 r baza jest nieużywana, budynki poważnie nadgryzł ząb czasu:
Widoczne na zdjęciach ślady zrytej ziemii to miejsce, gdzie 4 dni wcześniej przybyły TIR-y z ciałami pomordowanych. Każdego roku wyruszają one z Sarajeva, jadąc az do Srebrenicy w konwoju, a podczas przejazdu przez Aleję Snajperów ofiary żegna całe Sarajevo, zatykając kwiaty na ciężarówki. Tak to wygląda na zdjęciu z netu:
W samym środku bazy Dutchbat jest jeden budynek, który został zagospodarowany na muzeum masakry - i jest to kolejne miejsce, w którym przechodzą ciarki po plecach. Jest to bowiem ta sama hala, w której 11-go lipca ściśnięto uciekinierów ze Srebrenicy, aby następnego dnia wydać ich Serbom. W środku, poza jedną ścianą, nie zmieniono nic. Jest ta sama posadzka, ten sam dach... Jest tak, jak wtedy.
Na ścianach, w porządku chronologicznym, umieszczono zdjęcia, informacje i dokumenty, przedstawiające przebieg wydarzeń
(większośc z nich była tu w mojej notce historycznej). Znów zagłębiamy się w lekturę i znów powraca to dziwne uczucie z cmentarza. Naprawdę przerażające miejsce...
W hali jesteśmy tylko my i wycieczka autobusowa z .... Holandii
Ciekawe, jakie mają zdanie o swoich rodakach, którzy tutaj mieli pilnować "Strefy Bezpieczeństwa"...