Śpi nam się tak dobrze, że nawet nie słyszymy porannego nawoływania muezina (a słychać je dobrze w całym Sarajevie i jest to piękny moment, zwłaszcza o zachodzie słońca). Z Kenanem jesteśmy umówieni ok. 10tej, ale zjawia się wcześniej. Śniadanie, kawa i jedziemy do tunelu - czyli aż do dzielnicy Butmir. Musimy przejechać przez prawie całe miasto, w tym całą Aleję Snajperów.
Przez całą drogę ja pytam, a Kenan opowiada, opowiada i opowiada. Widać, że sprawia mu przyjemność, że ktoś jest tym tak zainteresowany.
Opowiada nam o gmachu telewizji i budynku przeznaczonym na dom pomocy społecznej (o tym później, przy wyjeździe z Sarajeva)
O właścicielu Avaza i pięknego nowego hotelu na Stupie – najbogatszym człowieku w BiH, którego nikt tu nie lubi, bo wspomagał finansowo Sarajevo w czasie wojny, ale okazało się, że nie bezinteresownie - w zamiar otrzymał wyłączność na lukratywne tereny w mieście, m.in. te, na których stoją 2 wspomniane budynki.
Opowiada o swojej rodzinie, która jest tak mieszana, jak to tylko możliwe: on jest Muzułmaninem, żona Serbką, a teść chorwackim katolikiem.
Opowiada o tym, jak cudem uniknął śmierci, kiedy wracał z kolegami ze szkoły, minął targowisko Markale, a minutę później spadły tam pociski moździerzowe, zabijając 28 osób i raniąc 90. Przy okazji wyjaśnia, że zamachy na Markale były w 2 różnych miejscach – pierwszy na samym środku targu, a drugi po drugiej stronie ulicy, kilka metrów na zachód i że są w związku z tym 2 tablice pamiątkowe (czego wcześniej nie wiedziałem).
Mówi nam również o spalonej Vijecnicy i o tym, jak ważne było w czasie wojny chodzenie do szkoły i w ogóle kultura – ludzie masowo chodzili do teatru, nawet nie wiedząc, czy z niego wrócą.
Opisuje nam pogrzeb przyjaciela na stadionie Kosevo, w którym uczestniczył. Pokazał nam nową Ambasadę Amerykańską, która wygląda jak twierdza – otwarcie odbyło się z wielką pompą, a wstęgę przecinała Hilary Clinton.
Opowiada również o olimpiadzie – jak trudno było dostać bilety i jak drogie były (jemu się nie udało kupić żadnego).
Na koniec zaskakuje mnie pytaniem, co złego dzieje się z Wisłą Kraków. Okazuje się, że był na meczu eliminacji LM z Želežnicarem Sarajevo w 2000 r. i pamięta Wisłę jako klasowy zespół – potrafił nawet wymienić nazwiska Kosowskiego i Żurawskiego (i to w miarę poprawnie!
).
W pewnym momencie, gdy rozmawialiśmy o wojnie, Kenan powiedział słowa, których nigdy nie zapomnę, a które zmieniły mój sposób myślenia:
„Kiedy ktoś mówi, że była to wojna o religię – nie wierz w to! Zawsze chodzi o władzę i pieniądze”.
Wrócę do tych słów na sam koniec relacji.
Rozmawiamy cały czas, aż dojeżdżamy do
Tunelu Nadziei, jak nazwali go Boszniacy. Muzeum znajduje się w prywatnym domu rodziny Kolarov, która udostępniła ten budynek na wejście do tunelu (duża część rodziny nadal żyje i cały czas tu mieszka).
W zwiążku z tym, że jest to teren prywatny, jest to jedyne miejsce związane z wojną w Chorwacji czy BiH, w którym spotkałem się z opłatą za wstęp. Z tym, że wszystkie informacje o opłatach w necie radzę traktować z rezerwą, bo na miejscu często okazuje się, że dzieci nie płacą – poza tunelem spotkało nas to jeszcze 2 razy. Od samego wejścia dostajemy anglojęzyczną przewodniczkę (również przeżyła tu wojnę – to już chyba tradycja w tego typu miejscach), która zaczyna opowiadać – i podobnie jak Kenan, cały czas zachęca do zadawania pytań.