Będąc w tawernie Oria nie mogłam sobie odmówić przyjemności odwiedzenia tamtejszej toalety, którą Potter bardzo skutecznie zareklamowała.
Toaleta ta znajduje się na najwyższym poziomie tawerny i aby tam dojść należy pokonać kilkanaście stopni, łączących trzy poziomy tawerny.
Kierunku do toalety nie da się nie zauważyć. Duży napis WC jest bardzo widoczny.
Idąc podziwiam widoki z kolejnych poziomów tawerny.
Już jestem na tyłach tawerny a do WC jeszcze nie dotarłam.
I wreszcie widzę wejście do toalety.
Jest miseczka na opłatę.
Zastanawiałam się, do czego może służyć ten dzwoneczek na drzwiach do toalety i nie wymyśliłam żadnej sensownej opcji.
Wnętrze toalety zrobiło na mnie wrażenie, pomimo tego, że spodziewałam się, co tam zobaczę.
Ale co innego oglądać zdjęcia a co innego zwizytować to miejsce osobiście.
Toaleta jest wyposażona we wszystkie niezbędne akcesoria.
Sufit w tej toalecie, a w zasadzie jego brak, jest niesamowity.
Sedes jest inny niż wtedy, gdy była tutaj Potter. Musiał być niedawno wymieniony, bo wygląda jak nówka.
W tak przewiewnym miejscu chyba nie ma konieczności używania odświeżacza powietrza. I nawet go tutaj nie ma.
Papier toaletowy powiewał poruszany delikatnym wiaterkiem.
Wracam do mojego towarzystwa, które również wędruje to toalety.
Wszyscy są nią zachwyceni.
Tawerna Oria to bardzo fajne miejsce i gdyby nie to, że mamy jeszcze w planach odwiedzenie kilku miejsce, to zostalibyśmy tutaj dłużej.
Płacimy rachunek (jedna kawa kosztowała 3,50 euro) i wracamy do samochodu.
Dochodząc do parkingu widzimy, że znaleźli się chętni na fotki z Grekiem.