Dzień 13 - Ważna świątyniaPt.22.09. Wiejący z zachodu wiatr osłabł, to w końcu jedziemy na plaże zachodniego wybrzeża
.
Widziane z samochodu osiołki to znak, że znowu jesteśmy koło Ano Merii
.
Tym razem jednak skręcamy przed tą wioską, kierując się w stronę niewielkiej zatoki, gdzie są aż cztery plaże
. To główna Agali, na północ od niej Galifos i Agios Nikolaos, a na południe Fira.
Spodziewałem się lepszej drogi, a jest wąsko i kręto
. Przecież tędy jeżdżą autobusy
.
Na plaży Agali przykra niespodzianka. Fale wyrzucają pełno wodorostów
. Tu nie będziemy pływać.
Widoczną ścieżką pójdziemy do góry w kierunku północnych plaż w tej zatoce. Widać najbardziej odległą Agios Nikolaos, a mała Galifos ukryta jest wśród skał po prawej stronie.
Widoczna już za nami plaża Galifos też nas nie zachwyciła
. Co ciekawe, w tym małym budyneczku na plaży można skorzystać z masażu lub kupić ręcznie robione widokówki.
Plaża Agios Nikolaos wydaje się odpowiednia
.
Można nawet na niej nocować
.
Jest trochę ludzi, ale i tak jest sporo wolnego miejsca
.
Tak dobrze było tylko przez dwie godziny
. Fale się wzmogły i nie zrobiłem pod wodą żadnego interesującego zdjęcia
. Co gorsze, na plaży zrobiło się tłoczno
. Pojawili się między innymi znani nam już z Katergo naturyści
.
Jeszcze dwie godzinki i ... postanowiliśmy wracać.
Tam hen, po drugiej stronie zatoki, widoczna jest czwarta z wymienionych wcześniej, plaża Fira
.
Miałem wynotowane kiedy po południu z Agali odjeżdżają autobusy
. Wróciliśmy do samochodu i nie czekaliśmy nawet pięciu minut, żeby ruszyć w drogę powrotną
. To wszystko po to, żeby nie spotkać na drodze autobusu jadącego naprzeciwko nas
.
Chwila odpoczynku, prysznic, Ładniejsza się przebiera
i wracamy do Chory na zachód słońca i kolację
.
Już w drodze do największego i najważniejszego na Folegandros kościoła.
Spotykamy, znanych nam już z hotelu i plaży Katergo, sympatyczną parę : Anglika i Greczynkę
.
Folegandros jest nieduża i dość często widzi się znajome twarze
.
Pani mówi, że jest to dla mieszkańców ważna świątynia
. Legenda głosi, że w 1790 r. 18 łodzi algierskich piratów miało wkrótce przybić do lądu. Zrozpaczeni mieszkańcy Folegandros udali się do kościoła, aby modlić się o życie do Maryi Dziewicy. Nagle zerwał się silny wiatr i pozatapiał wszystkie łodzie piratów, z których wszyscy utonęli. Od tego czasu miejscowi uważają Maryję Dziewicę za wybawicielkę i opiekunkę swojej wyspy
.
Zgodnie ze starym zwyczajem ikona Matki Boskiej - przechowywana w tej świątyni - jest w czasie Wielkanocnej procesji przenoszona do wszystkich domów na wyspie.
Schodzimy na kolejny spacer po Chorze
.
Już w Chorze, ale jeszcze pod wrażeniem zachodu słońca
.
Na kolację wybraliśmy niewielką knajpkę (the Homemade) położoną poza centrum. Zamawiamy popularny na wyspie makaron z wieprzowiną. Makaron chyba nawet nie był dwujajeczny
, ale duszona wieprzowina w czerwonym sosie już całkiem dobra
.
Było sympatycznie, a widoczny pan kelner dwa dni później rozpoznał nas w porcie i pozdrowił, gdy odpływaliśmy z tej niewielkiej wyspy, gdzie się wszyscy znają
.