Wt. 17.06. Rejs miał trwać od 9:00 do 18:30. Tuż przed odpłynięciem w pobliskiej piekarni, zakupiliśmy bułki z serem i mrożoną kawę. Pogoda żyleta, słońce, zero wiatru. Na dość sporym statku raptem ok. 15 osób.
Milos opływaliśmy przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, zatem na początek płw. Vani, który tak wygląda z dalszej odległości.
Teraz z bliska. We mnie wzbudza respekt, tak jakby krył jakąś mroczną tajemnicę.
Tamtejsza kopalnia rud żelaza i manganu przestała działać już w 1928 r. Odwiedzoną dwa dni wcześniej kopalnię siarki zamknięto w 1958 roku. Prawie sto lat płw. Vani jest to niezamieszkałe pustkowie, a ze względu na trudny dojazd jest też rzadko odwiedzane. Pożegnalne na dzisiaj zdjęcie, bo my tu jeszcze wrócimy .
Zachodnie wybrzeże Milos też bywa kolorowe (jednak kolorową palmę pierwszeństwa dzierży południe wyspy).
Prawie jak Sykia, już blisko, ale to jeszcze nie to miejsce.
Już widać, gdzie łódką lub kajakiem można wpłynąć do Sykii.
Kto chce zajrzeć do środka, to polecam relacje Kulek i Longtoma . My już odpływamy.
Na koniec pierwszej części rejsu zdjęcia wybrzeża między Sykią i Kleftiko.