Re: Śladami Kulek ... i nie tylko - Południowy Peloponez 201
Śr.21.09. Gdy zobaczyłem w necie cypel Tigani i przeczytałem, że tam są też ruiny twierdzy, to wiedziałem, że nie odpuszczę tego miejsca
.
Dojechanie jak najbliżej do Tigani sprawia pewne problemy, bo miejsce nie jest dobrze oznaczone w labiryncie wąskich, lokalnych dróżek
.
Krajobraz zachwyca
.
Po lewej stronie, w cieniu skały, kościółek Odigitria, do którego też można się przespacerować
.
Cypel Tigani (tłum. patelnia) mający niewątpliwe walory obronne, był już w starożytności wykorzystywany do tych celów. Prace wykopaliskowe potwierdziły istnienie tam fundamentów wczesnochrześcijańskiej bazyliki (VI w.). Najciekawsza jednak historyczna zagadka dotyczy tego, czy wspominany już w tej relacji Wilhelm II Villehardouin, wybudował (rozbudował ?) w tym miejscu zamek znany jako Grand Magne
.
XIII - wieczny wielki zamek to nie szpilka
, a historycy nadal nie są pewni, czy był on tutaj, czy też w (odległej o 30 km na północ) Kelefie nad zatoką Itilo
.
Kogo zainteresowała ta historia to polecam tę stronę
http://www.maniguide.info/magne1.htmlJakby jednak nie patrzeć, to mury obronne zamku na Tigani zostały sprytnie wkomponowane w naturalne ukształtowanie terenu
.
Ścieżka chwilowo wiedzie wśród ciernistych krzewów i już Ładniejsza ma wymówkę, żeby nie iść dalej
.
Ja nie odpuszczam i po chwili jestem już na przysłowiowej słonecznej patelni (butelka z wodą niezbędna
), gdzie jest kilka kamiennych szałasów.
Ruiny (mury obronne) zamku robią w tym miejscu najlepsze wrażenie
,
ale niestety na górze widok jest rozczarowujący
.
Chodząc tu i tam można wypatrzeć jakieś ślady po latach świetności
.
Gdy wróciłem, przy samochodzie spotkałem Anglika - wygląd i akcent niby oksfordzki profesor
- który zaczął od pogody
, ale przede wszystkim chciał wiedzieć, co sądzę o ruinach tego zamku
. Ponieważ od razu było widać, że chłop i tak tam pójdzie, to dla zachęty pokazałem mu dwa ostatnie zdjęcia w aparacie
.
Po spacerku przydałoby się trochę ochłodzić, najlepiej na plaży Mezapos z widokiem na Tigani
.
Niestety plaża była trochę zaśmiecona, pod wodą mało rybek
, ...
ale za to dużo pająków
. Nie polecam tego miejsca do kąpieli
.
Zaczęło coraz silniej wiać, może koło Pirgos Dirou będzie spokojniej
.
Pojechaliśmy tam, chociaż samej jaskini tym razem nie zwiedzaliśmy. Uważam ją jednak za największą atrakcję płw. Mani
. Pamiętam, że po jej zwiedzeniu oszołomił mnie cudny widok na pobliską plażę o krystalicznej wodzie
; na zdjęciu tam gdzie jest skupisko żaglówek. My tym razem wylądowaliśmy na głównej plaży w zatoce; tam gdzie jest duuużo kamperów. Wiało coraz mocniej i nie dało się pływać, bo woda wzburzona i mętna
. A tak ładnie to wygląda z góry
.
Nie było sensu się męczyć, wróciliśmy na naszą ulubioną werandę i to już ostatni widoczek z niej. Następnego dnia poszukamy noclegu na Elafonisos
.