Re: Śladami Kulek ... i nie tylko - Południowy Peloponez 201
Nd.11.09. Szybko, autostradami, bez żadnych komplikacji i większych kolejek na granicy HUN-SRB dojechaliśmy z Wrocławia do Paracinu. Tam jak zwykle nocleg w hotelu Petrus. Znowu miła niespodzianka
, pokój ze śniadaniem to 23 euro. Uprzedzam jednak, że jest to dość średni standard i tym razem zamiast szwedzkiego stołu, kelner rano podawał tylko wybrane przez nas danie. Z sześciu lub siedmiu propozycji, ja zdecydowałem się na talerz serów i głodny nie wyszedłem
.
Przed wieczornym spacerkiem obejrzeliśmy w tv informację o lekkim trzęsieniu ziemi w Skopje
i oddaniu kolejnego odcinka autostrady koło Leskovaca
. Zdziwiło mnie, że w tutejszych kantorach jest lepszy kurs euro/dinar niż na granicy
.
Pn.12.09. Żegnamy się z miłą, puszystą
, panią z recepcji. Jest ona kibicem futbolu (Partizan Belgrad) i odniosłem wrażenie, że nas pamięta z poprzednich wizyt
. Jak wracaliśmy z Grecji to już szeroko uśmiechała sie na nasz widok
.
Przez Serbię szybko
, w Macedonii autostrady dziurawe lub remontowane
. Chcemy zrobić małe zakupy (chleb, ser, warzywa, piwo) i zjeżdżamy do Veles. W centrum duży parking, ale tak zatłoczony, że o parkowaniu nie ma mowy i ledwo z niego wyjeżdżam. Kilkaset metrów dalej znajduję miejsce przy małym parku; seniorzy na ławeczkach
.
W centrum też seniorzy
W końcu koło tego mostu znajdujemy market, którego oferta nas rozczarowuje. Coś tam jednak kupujemy, bo w Grecji będzie drożej
.
Kilkanaście kilometrów przed grecką granicą tankowanie pod korek, a w przygranicznej restauracji znowu, nasza ulubiona w tym miejscu, szopska sałatka
.
W Termopilach interesuje nas tylko dzikie kąpielisko z gorącą, siarkową wodą. Obok często parkują też kampery. Jak będzie sympatycznie i bezpiecznie, to może i my tam spędzimy noc
.
W drodze do kąpieliska doganiamy (rzadko widywany w Grecji) policyjny patrol
. Dojeżdżamy razem i zagadka się wyjaśnia. Policja nie będzie przeganiać
pragnących tu nocować na dziko, bo ich praktycznie nie ma
(hen, hen w oddali stało jakieś kamperopodobne auto).
Teren jest opanowany przez migrantów
. Skoro jest policja, to zostajemy i parkujemy najpierw sto metrów wyżej, przy betonowym niewielkim basenie z taką wodą
.
Oprócz nas jest migrant z dzieckiem i później podjeżdża Grek (też na kąpiel) takim pickupem. Grek próbuje być towarzyski, zagaduje do migranta i Ładniejszej
. Migranci kończą kąpiel, tatuś (bez pytania o pozwolenie
, przynajmniej ja nie słyszałem) stawia dziecko na pakę i tam każe mu się przebierać.
Migranci odchodzą, Grek odjeżdża, przez chwilę zostajemy sami
. Czas relaksu, relaksu to czas
.
Nadchodzą śniadzi młodzieńcy, no to teraz my się ewakuujemy na dolny parking, żeby zakosztować biczy wodnych.
Tymczasowy domek uchodźców.
Na parkingu spotykam znanego nam już migranta, który tym razem bezceremonialnie stawia jakąś tubkę na karoserii mojego samochodu
.
Zauważył moją minę
i trzeba przyznać, że szybko i delikatnie zabrał ten swój balsam, czy też inne arabskie pachnidło
.
Swoją poznaję, a to prawdopodobnie jego żona. Też zwracała na siebie uwagę
.
Termopile zdecydowanie mniej nam się spodobały niż niedawno odwiedzona włoska Saturnia. Być może plusem tego miejsca jest ta zdrowotna, siarkowa woda
.
Zgodnie z planem "B" na nocleg pojechaliśmy do pobliskiej miejscowości Kamena Vourla. Ile tam hoteli, apartamentów, restauracji, typowa letniskowa osada
. Zatrzymaliśmy się w jednej z bocznych uliczek. Wszedłem do pierwszego hoteliku. Staruszek portier z uśmiechem dawał klucz, za jedyne 15 euro
.
Byliśmy jedynymi gośćmi, standard mocno przeciętny, ale pościel czysta i świeża
. Balkonik malutki, a łazienka chyba najmniejsza w jakiej do tej pory gościliśmy i chyba trudno będzie ją pod tym względem przebić
.
Po kolacji poszliśmy na spacer wzdłuż nabrzeża, żeby podrażnić mijanych restauratorów (nie byli natrętni
), spotkaliśmy kilku Polaków i ... byliśmy zadowoleni, że jesteśmy w Grecji
.